poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 22

Pod rozdziałem bardzo ważna notka ;) Trochę życzeń, info i pytanie, więc proszę o przeczytanie :D
-----------------------------------------------------------
- Jutro wtorek? - spytała Magda drapiąc się po głowie.
- Tak - odpowiedział jej Mario.
- Ehhh...
- Co? - spytał Wlazły.
- Mam na 8!
- Straszne - powiedział sarkastycznie.
- No serio, nie chcę mi się tak wcześnie wstawać!
Mariusz przewrócił oczami. Magda poszła do pokoju i po jakimś czasie poszła spać. Rano wstała, ubrała się i pomalowała (klik). Zostało jej 30 minut, więc wzięła plecak i poszła do kuchni.
- To ja idę i będę o 15 - powiedziała.
- Okej - odpowiedział Mariusz.
Wyszła i po 20 minutach doszła do liceum.
- Hej - przywitała się z Elą.
- No witaj!
- Co u ciebie? - spytała blondynka. - I co teraz mamy?
- Super! Geo.
- Może być - uznała Magda.
- Podobno sprawdziła sprawdziany!
- Kto?
- No od chemii!
- O noł! Dostanę jedynkę.
- Ja szóstkę.
- Skromnie! - zaśmiała się Wlazła.
- Łatwy był ten test.
- Na mózg ci padło?
- Nie, serio mówię.
- Dobry żart! Chodź, bo zaraz dzwonek.
Dziewczyny poszły pod salę chemiczną dalej debatując nad trudnością testu z chemii. Podbiegła do nich Marlena (środkowa w zespole na licealiadę).
- Zapraszam was na imprezę! - poinformowała. - Urodzinową oczywiście.
- Kiedy? - spytała Magda.
- W piątek wieczorem u mnie w domu - odpowiedziała. - Sorry, że tak późno informuję, ale nie wiedziałam kiedy będę miała wolną chatę.
- Uuuuuuuuuuuu... a na którą? - mrugnęła do niej Ela.
- Na 20! Uprzedzając wasze pytanie jeśli ktoś będzie zmęczony może u mnie zostać i rano w jako takim stanie wrócić do domu - zaśmiała się Marlena.
- Już ja widzę co tam się będzie działo! - Magda również się zaśmiała. - Przyjdę oczywiście, bo impreza beze mnie nie może się odbyć!
- Ja też będę - uśmiechnęła się Ela.
- Jej! No to czekam na was o 20 w piątek! - powiedziała koleżanka i pobiegła, aby poinformować innych.
- No i fajnie! - uśmiechnęła się Magda.
- Fajnie, fajnie tylko ciekawe czy rodzice mi pozwolą - straciła trochę entuzjazmu Ela.
- A czemu mieliby ci nie pozwolić?
- Mój ojciec jest przewrażliwiony. Kiedy się dowiedział, że mam chłopaka to mi taką aferę zrobił, że masakra. On myśli, że ja mam 10 lat i, że jestem jakąś nieodpowiedzialną małolatą.
- Ojcowie podobno tak mają.
- Twój jest przynajmniej jest młody, a mój ma 5 dych na karku i wiesz - przewróciła oczami Walińska.
- Oj tam, oj tam na pewno ci pozwolą - mrugnęła do niej.
- I tak pójdę!
- No właśnie i tak ma być!
W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. Przyszła nauczycielka i kazała im wejść do sali.
- A teraz praca domowa. Są chętni? - spytała nauczycielka. - Ela, ty już masz kilka ocen.
- Ale czemu? - jęknęła Walińska.
- Może następnym razem - uśmiechnęła się geograficzka. - No to... Fabian?
- Nie zrobiłem... - spuścił głowę chłopak.
- Jutro pokażesz odrobioną i wtedy zredukuję ci tą jedynkę. No to może Sandra?
- Ja też nie mam.
- Dawid? - pokręciła głową nauczycielka.
- Ymmm...
- Ty też nie masz, rozumiem. Magda, ratuj klasę!
- Proszę - powiedziała dając nauczycielce ćwiczenia.
- Kujonnnn! - szepnęła Kinia, a blondynka wystawiła jej język.
- Magda, masz piątkę - uśmiechnęła się nauczycielka.
- Magda co jest z tobą? - zaśmiał się Fabian kiedy wróciła do ławki ze swoimi ćwiczeniami.
- Spierdalaj - pokazała mu pod ławką środkowy palec. - Byś się za naukę wziął, a nie!
- Tak, tak! Dasz przepisać pracę domową z chemii?
- Wiedziałam, że tylko o to ci chodzi! Niech ci będzie.
- Jesteś moim Bogiem!
- I nie tylko twoim - zrobiła minę w stylu ":3".
- Magda, Fabian nie gadać! - upomniała ich nauczycielka.
- Ale my na temat geografii proszę pani! - zrobiła uśmiech nr 16 Magda.
- Jasne - skwitowała to z uśmiechem geograficzka.
- To co dasz przepisać? - szepnął po chwili chłopak.
- Okej, ale jakby co to nie ode mnie i pozmieniaj coś!
- Umowa stoi.
Potem już Magda uważała (no, powiedzmy) i zadzwonił dzwonek. Blondynka wyszła na przerwę z Elą.
- Fabian, łap! -  krzyknęła i rzuciła w kolegę ćwiczeniami od chemii.
- ZŁAPAŁEM! - wydarł się. - I DZIĘKI ODDAM NA LEKCJI!
- OK!
Walińska pociągnęła Wlazłą na schody.
- Co mnie ciągniesz? - spytała atakująca.
- Bo lubię!
- Pffffff...
- MAGDA! - usłyszały krzyk nad sobą. Spojrzały w tamtym kierunku. Siedział tam Emil (klasowy przystojniak) i jego "przyboczni".
- Czego?
- Emil się pyta czy chcesz się z nim umówić? - wyszczerzył się Karol.
- Spytaj Emila czy umie mówić i czy ma gorączkę - zmierzyła chłopaków wzrokiem Wlazła.
- Mówi, że umie i, że nie ma!
- To niech zmieni dilera albo bierze mniej, ewentualnie może się podzielić, bo chyba za silny towar dostał.
- Emil mówi, że mówi na serio!
- To przekaż, że ja też mówię serio i niech znajdzie sobie szuka jakiejś frajerki, na którą działają jego tlenione pedalskie włosy i tak dalej - powiedziała ostro Magda po czym wstała i poszła w innym kierunku razem z Elą.
- Czuj się jak gwiazda, cały korytarz się na ciebie gapi - zaczęła się śmiać koleżanka.
- W blasku sławy!
- Emil wygląda jakbyś go prądem poraziła!
- Chyba nigdy kosza nie dostał, ja jebię.
- Boże, niech ludzie którzy nie widzieli jego miny żałują!
- Dobra, weź, bo się uduszę ze śmiechu zmieńmy temat - śmiała się blondynka.
- Kończy się twoja sława na tej przerwie, dzwonek! - obwieściła ze "smutkiem" Ela.
- Jakie to niefajne - otarła wyimaginowaną łzę Magda.
- Idź się powiesić!
- CISZA! - warknęła nauczycielka chemii wpuszczając ich do klasy.
Wszyscy usiedli w ławkach, a chemiczka powiedziała :
- Testy poszły beznadziejnie, po jednej szóstce, piątce i czwórce, kilka trójek, a reszta to same dwójki i jedynki - powiedziała jak zwykle ostrym tonem.
- Odda pani? - spytał zniecierpliwiony Fabian.
- Dla ciebie byłoby lepiej gdybym nie oddawała! Ale tak, jak zwykle jeśli kogoś wyczytam podchodzi po test.
Kobieta zaczęła oddawać testy.
- Ela, co masz? - szepnęła Magda do koleżanki.
Walińska pokazała jej 6 palców, a Wlazła machnęła ręką.
- Wlazły! - wyczytała ją nauczycielka.
Podeszła po test i zaczęła się śmiać.
- Proszę pani czy to jest jakiś żart? - spytała, gdy zobaczyła piątkę.
- Nie Magda to nie jest żart, a ja mam nadzieję, że będziesz się uczyć tak dalej - uśmiechnęła ? się do niej chemiczka.
- Tak, tak - pokiwała głową blondynka z miną "O.o".
Wróciła do ławki i przez całą lekcję siedziała jak oniemiała. Po dzwonku wyszła na przerwę.
- ELA! JESTEŚ WIELKA! - krzyknęła.
- Ty większa - wyszczerzyła się Walińska.
Do końca lekcji atakująca była bardzo zadowolona.
- Co się tak szczerzysz? - spytała Paulina, gdy wróciła do domu.
- Piąteczka z chemii i ge(j)ografii - wyszczerzyła się Magda.
- Jaja se robisz? - spytał Mariusz.
- Akurat teraz nie - zaśmiała się. 
- Tego bym się nie spodziewał!
- Dzięki! A tak w ogóle idę na urodzi... znaczy się czy mogę iść na urodziny do Marleny w piątek.
- A mam inny wybór niż się zgodzić? - przewrócił oczami Wlazły.
- Yyyyyyy... nie - wyszczerzyła się.
- No to się zgadzam.
- No i fajnie! - dalej się szczerzyła.
---------------------------------------------------------
Proszę o przeczytanie do końca :) A więc tak.
Sprawa numer 1 : z opóźnieniem życzę Wam zdrowia, szczęścia i spełnienia marzeń :) I od razu szczęśliwego i siatkarskiego Nowego Roku :) Ale to jeszcze będzie przy okazji następnego rozdziału :)
Sprawa numer 2 : myślałam, że np. w Święta, wakacje itd. mam więcej czasu na pisanie rozdziału, ale to nie prawda, ponieważ od rana do wieczora jestem poza domem. Też tak macie?
Sprawa numer 3 (chyba dla mnie najważniejsza) : mam pytanie, a mianowicie chcę sobie kupić nowe buty do siatki. Zastanawiam się między Nike Hyperdunk 2014 lub Nike Kobe 9 (ale te wysokie) :) Które lepiej kupić? Jakieś wady, ewentualnie zalety? Jeśli ktoś gra w którychś z tych butów lub miał styczność to proszę o radę :) To dla mnie bardzo ważne. Z góry dziękuję ;)
6 komentarzy = 23 rozdział :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 21

- No słucham, o co chodzi? - mrugnęła do niego.
- Umiesz jeździć na łyżwach?
- No umiem, a co?
- Przyjeżdża moja ciocia z kuzynką i tata kazał mi iść z nią na łyżwy, a ja nie umiem jeździć! Nauczysz?? - spojrzał na Magdę błagalnie.
- Mogę spróbować, ale gwarancji nie ma - zaśmiała się. - Możemy iść w sobotę.
- Okej, okej!
- Tylko jak chcesz się uczyć to musimy iść na 20.30 lub 8.30, żeby dużo ludzi nie było - uznała. - To, na którą?
- 20.30! Przecież ja na 8.30 bym nie wstał!
- Widzę, że się zgadzamy!
- No, a jak! - zaśmiał się Kacper.
- Jeździłeś kiedykolwiek?
- Nigdy!
- Zajebiście - uznała.
- No ja wiem!
- Ale moooooże się nauczysz - mrugnęła do niego.
- Mam nadzieję!
- Nadzieja matką głupich.
- Oj tam, oj tam!
- Ty patrz fontanna działa! - zdziwiła się.
- A co ty myślałaś?
- No, wiesz w październiku?
- Ja chcę wrzucić monetę - zaczął krzyczeć jak dziecko. - Na szczęście!
- A w Mikołaja wierzysz?
- No jasne.
- O toż to.
- I tak chcę wrzucić!
- Jak tam sobie chcesz.
- Cicho tam!
Piechocki pociągnął ją w stronę fontanny, ale zamiast wrzucić monetę wepchnął Magdę do niej.
- Jaja se ze mnie robisz?!
- No proszę pani jaj nie robię - śmiał się naśladując reklamę Sprite'a.
- Jestem mokra!
- A ja nie!
- Chodź tu albo na żadnych łyżwach nie nauczę cię jeździć - zagroziła.
- Dobrze, ale nie bij!
- Hahaha...
- Ej no nie obrażaj się! - próbował ukryć śmiech wchodząc do fontanny.
- Przecież się nie obrażam - wyszczerzyła się.
- Zrobiłaś to specjalnie! - powiedział oskarżycielsko.
- No, a jak!
- No to foch!
- No i trudno!
- Eeee... no dobra to nie!
- Chodź do mnie, bo muszę się przebrać!
- Ja się boję!
- Czego? - zaczęła się śmiać.
- Nieeee wieeeeem!
- Oj, nie jęcz! Tata nie jest straszny, Paulina tym bardziej, o Arku nie wspomnę!
- Nie no wcale Mariusz nie jest straszny, a na treningu to ja się boję, bo muszę te bomby bronić!
- Dobra, dobra, dzisiaj nie prima aprilis! Idziem, ale już!
- No okej...
Szybko poszli w stronę mieszkania Wlazłych, a Magda śmiała się w tym czasie z Kacpra. Weszli do mieszkania.
- Cześć Magda... i cześć Kacper? - zdziwiła się trochę Paulina. - Co wyście robili?
- To jest kompletny idiota! - uznała Magda. - A ja muszę się przebrać.
- Yyyyy... cześć - przywitał się Piechocki.
- Chodź - pociagnęła go Magda do swojego pokoju.
Gdy zamknęła drzwi zaczęła się śmiać.
- Jakiego ty karpia strzeliłeś w tych drzwiach!
Stanęła przed szafą trzesąc się ze śmiechu i wzięła bluzę z napisem "Kto ma Wlazłego ten ma mistrzostwo" i czarne rurki.
- Odwróć się, bo nie chcę mi się iść do łazienki!
Gdy Kacper posłusznie się odwrócił, przebrała się i powiedziała :
- Okej już!
- Ale jestem grzeczny! - zaśmiał się. - A teraz chodź do mnie i ja się przebiorę, chyba że chcesz już zostać.
- Nieee, pójdę z tobą.
- Cieszę się niezmiernie!
- No ja wiem, spędzanie czasu ze mną to sama przyjemność!
- Zaiste, zaiste!
- Dobra chodź już - mrugnęła do niego.
Wyszli z jej pokoju.
- Okej to ja idę i będę tak jak zawsze chyba - krzyknęła.
- Mhhh! - usłyszała głos ojca.
Wyszli z domu i skierowali się w stronę mieszkania Kacpra (jak podejrzewała). Gdy już weszli Piechocki poszedł się przebrać, a Magda rozglądała się trochę.
- To co robimy? - usłyszała nagle.
- Jezus, ale mnie przestraszyłeś!
- Wiem! Oglądamy jakiś film?
- Okej. Tylko nie horror!
- No jak nie! Oczywiście, że tak!
- Ej no!
- A co boisz się? - zaczął się śmiać.
- Wcale, że nie!
- No to oglądamy!
Kacper włączył jakiś horror i usiadł koło niej na kanapie. Przez 3/4 filmu Magda zasłaniała oczy i chowała się za libero. Po skończonym filmie zgromiła go wzrokiem.
- Zabiję cię! Teraz będę się bała światło w pokoju zgasić!
- O to chodziło! Chodź odprowadzę cię, bo zaraz 22.10.
- Okej to się zbieramy, bo tata mnie ukatrupi!
- Ostatnio "jakoś przeżył" - zaśmiał się.
- No ta! Ale teraz pewnie by nie przeżył!
- Jasne.
- Dobra, ruszajta się i idziemy.
- Dobra ja się "ruszajta"!
- I bardzo dobrze!
Wstali z kanapy i ubrali, a potem wyszli z domu.
- Idziemy przez park? - spytał Kacper.
- Nie! - szybko zaprzeczyła Magda.
- Czemu?
- Powiedzmy, że mam złe wspomnienia sprzed roku - spojrzała w ziemię.
Widać było, że libero chciał zapytać o coś więcej, ale powstrzymał się za co Magda była mu bardzo wdzięczna.
- No to do soboty - mrugnął do niej kiedy doszli do mieszkania.
- Jeszcze będziemy się jakoś zdzwaniać czy coś - również mrugnęła.
Weszła do domu i spojrzała na zegarek.
- Ale jestem równo! - krzyknęła. - A tak w ogóle to witam!
- Chodź do kuchni! - odkrzyknęła Paulina.
Ruszyła do tego pomieszczenia.
- Słucham - oparła się o drzwi.
- Byłaś u Kacpra - poruszyła brwiami macocha z wymownym uśmiechem.
- Film oglądaliśmy, a ty coś sobie, ja nie wiem, myślisz! Znaczy ja przez 3/4 się chowałam i zakrywałam oczy.
- A ja i tak swoje wiem! - zaśmiała się.
- Tak, tak. Tata kładzie Arka spać?
- Tak. Idę się kąpać, więc jak chcesz do łazienki to idź.
- Nie chcę, możesz iść.
Paulina poszła się kąpać, a do kuchni wszedł Mariusz. Spojrzał z uwagą na nią. Magda domysliła się o co chodziło.
- Tato, Kacper to mój kolega i w ogóle ja jestem... no odpowiedzialna, więc no wiesz o co chodzi - popatrzyła w podłogę myśląc "no, powiedzmy, że odpowiedzialna".
- No dobra, wierzę i sorry.
- Spoko.
-------------------------------------------------------------
Zabijcie mnie, poćwiartujcie i nie wiem co jeszcze.
Przepraszam i dziękuję, że mimo takich obsów jeszcze to czytacie. Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy :( 

6 kom = 22 rozdział 
PS Nie umiem wyłączyć podkreślenia na tablecie, a przez przypadek nacisnęłam :/

czwartek, 27 listopada 2014

Rozdział 20

- Żeby w takich sprawach mnie do szkoły wzywać! - prychnął Mariusz, gdy znaleźli się poza zasięgiem słuchu dyrektora i nauczycielki.
- Głupia szkoła, i tyle - uznała Magda.
- Przewrażliwieni ludzie - pokręcił głową z niedowierzaniem Wlazły.
- I potem się nauczyciele dziwią, że tak wagarujemy - widząc spojrzenie ojca dodała. - Ale ja nie!
- Oczywiście - powiedział Mariusz. - Idziesz ze mną na trening?
- Nieeeee...
- Dobra, to ja jadę, a ty idź do domu czy gdzie tam.
- Okej, to idę, a ty jedź, bo Migi będzie zły!
- "Migi"? - zaśmiał się Mario słysząc to określenie.
- To Muzaj wymyślił! - uniosła ręce w obronnym geście Magda.
- To gratulacje dla niego!
- Weź mu pogratuluj i powiedz wujkowi Winiarowi, żeby nagrał jego reakcję!
- Dobra!
- Tylko nie zapomnij! I idź już, bo jesteś coraz bardziej spóźniony.
- Nie zapomnę! Pa! - powiedział Mariusz, wsiadł do samochodu i pojechał na trening.
Magda wolnym krokiem ruszyła w stronę domu przy okazji wyciągając paczkę papierosów. Wyjęła i odpaliła jednego. 5 minut od domu zgasiła go i *wyjęła gumy do żucia.
- HEJ! - krzyknęła wchodząc do domu.
- Witam. Co się tak drzesz? - spytała Paulina "wychodząc jej na spotkanie".
- Żebyś nie miała wątpliwości, że jestem i, że to ja! - wyszczerzyła się blondynka.
- Bardzo się cieszę! Jak tam u dyrektora?
- Dobrze! Tata powiedział "Żeby mnie w takich sprawach wzywać!".
- Dokładnie. Jak ja byłam w szkole to za bicie się dostawało się upomnienie.
- My się nawet nie biłyśmy! Pociągnęłam ją trochę za te kudły, walnęłam raz czy dwa i przybiegła wychowawczyni! Co za szkoła?
- Dziwna jakaś taka! - uznała Paulina.
- No ja właśnie wiem!
- A wiesz co ja wiem?
- Co wiesz?
- Że to powiesz!
- CO?
Paulina się wyszczerzyła i poszła sprawdzić co robi Arek.
- ŻYJĘ Z DEBILAMI! - krzyknęła jeszcze Magda i poszła do pokoju.
Wlazła założyła słuchawki na uszy i włączyła muzykę. Położyła się na łóżko i zaczęła myśleć nad sensem życia. A tak na serio to zaczęła zamulać. Po pewnym czasie zasnęła. Gdy się obudziła popatrzyła na zegarek. "18:30? To długo spałam. Tak troszkę!" - pomyślała. Ogarnęła swoje włosy i wyszła z pokoju. Weszła do kuchni gdzie zastała całą familię.
- MAGDA! - krzyknął Arek.
- Czego dusza pragnie?!- odkrzyknęła.
- Tata i mama przed chwilą się całowali! FUJ! - skrzywił się z niesmakiem młodszy brat.
- Współczuję - pokiwała ze zrozumieniem Magda.
- Udajemy, że was nie słyszymy! - powiedział Mariusz.
- Wy właśnie mieliście to słyszeć! - uznała Magda. - Nie całować mi się w miejscu publicznym!
- Jakby co to tam są drzwi! - poinformował ich ironicznie Wlazły.
- A drzwi do swojej sypialni to potraficie zlokalizować? - spytała z wielkim wyszczerzem. - Jak tak to możecie tam iść, no i właśnie, wilk syty i owca cała.
- Ja mówię, że zgadzam się z Magdą! - powiedział Arek kiwając głową.
- Jesteście przegłosowani - uznała blondynka.
- CO? Przecież was jest dwójka i nas jest dwójka! - zdziwiła się Paulina.
- Ale nasze głosy się liczą razy dwa! - krzyknął Arek.
- No właśnie! Piąsia brat! - rodzeństwo przybiło sobie piątkę.
- Nie ogarniam moich dzieci... - zrobił facepalma Mariusz.
- A twoje dzieci nie ogarniają ciebie - uśmiechnęła się Magda.
- A to już nie mój problem! - uniósł palec w górę Wlazły.
- No to pozdro! - machnęła ręką blondynka.
- Pozdro 500! - poprawił ją od razu Arek.
- No, właśnie tak miałam powiedzieć!
- Weźcie się walnijcie w łeb! - powiedziała do nich "załamana" Paulina.
- Nie mamy takiej ochoty - wyręczył Magdę w odpowiedzi Arek.
- Aha. To fajnie - uznał Mario.
- Ta rozmowa nie ma żadnego sensu! - uznała blondynka. - Ale i tak w miejscach, w których znajdujemy się ja i Arek proszę się nie całować, ponieważ nie chcemy rzygać tęczą!
- Ty głupia jesteś! - pokręcił głową starszy Wlazły.
- Dziękuję! - wyszczerzyła się Wlazła biorąc wodę. - A teraz bardzo mi przykro, ale was opuszczę.
Magda odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju. Po chwili dostała SMSa :

Od : Piechuuu
Hej :)) Co tam robisz?

Do : Piechuuu
Siedzę i piję wodę :3 A ty?

Od : Piechuuu
Nudam ;p Co ty na wyjście??

Do : Piechuuu
Okej :) Haha tak długo się nie widzieliśmy, nie? XD

Od : Piechuuu
Hahahah no faktycznie :P Okej to za ile?

Do : Piechuuu
Pół godziny?

Od : Piechuuu
Okej. Bez odbioru ;)

Magda popatrzyła na zegarek. "29 minut. Muszę się przebrać i ogarnąć makijaż, może zdążę!" - pomyślała. Przebrała się w to (klik) i poprawiła makijaż. Po raz kolejny popatrzyła na zegar - zostało jej 15 minut. Poszła do salonu gdzie jak się spodziewała zastała Mariusza.
- WYCHODZĘ nie wiem kiedy dokładnie WRÓCĘ - poinformowała podkreślając pierwszy i ostatni wyraz. - Za 13 minut tak dokładnie.
- Okej. Tylko do 22.30 w domu - kiwnął głową Mario.
- A z kim? - zapytała ciekawa Paulina.
- Z człowiekiem - wyszczerzyła się Magda.
- Z Piechockim? - nie dawała za wygraną ciemnowłosa.
- Może tak, może nie...
- BINGO! - zaśmiała się macocha.
- To takie coś, w które grają stare babcie? - spytała blondynka.
- No, ale tak czy nie? - odpowiedziała pytaniem na "pytanie" dalej nie dająca za wygraną Paulina.
- Tak - przyznała Magda. - Zadowolona?
- Bardzo! I tak widziałam zdjęcia na fejsie!
- Ale tam nie ma co widzieć! - zaprzeczyła młodsza Wlazła. - My jesteśmy tylko dobrymi kolegami.
- I tak coś się kroi! - powiedziała pewnie brunetka.
- Kroić to można chleb.
- Jasne, jasne!
- Dobra ja idę - odwróciła się na pięcie Magda. - Pa.
Ubrała kurtkę, wyszła z domu zamykając za sobą drzwi. "Coś się kroi! Ta, jasne!" - pomyślała. Piechocki już na nią czekał.
- Hej - przywitała się.
- Cześć! - odpowiedział Kacper. - Mam do ciebie sprawę.

*jak się mają gumy do żucia do papierosów - gumy do żucia wcale nie redukują tylko wzmacniają zapach nikotyny, więc czytelnikom nie radzę używać tego sposobu ;) jakby co ja (jako sportowiec) nie palę ;)
-------------------------------------------------------------
Witam was ;) To tak : dziękuję za komy i wyświetlenia! 113 komentarzy (wraz z moimi, więc pewnie waszych coś około 95) i prawie 3000 wyświetleń! Uwielbiam was :) Druga sprawa - od dawna się zastanawiałam nad założeniem mojego "blogowego" aska :) No i założyłam ;) Jeśli macie do mnie jakieś pytania, sugestie, uwagi czy cokolwiek (niekoniecznie musi dotyczyć blogów) to zadawajcie pytania :D Zapraszam -------> http://ask.fm/SiatkowaLimcia :) Wystarczy, że napiszecie, że czytacie i was zaobserwuje, będę lajkować ;) Mam nadzieję, że to dobry pomysł i pozdrawiam :*
6 kom = 21 rozdział :D

środa, 19 listopada 2014

Rozdział 19

POD ROZDZIAŁEM WAŻNE!
------------------------------------------------------------

-Przegrałeś! - wyszczerzyła się Magda.
- No i co? - skrzywił się.
- Gówno! 1:0 dla mnie!
- Debil level hard - uznał Mario.
- Goń się! Idę sobie do pokoju, najważniejsze, że przegrałeś!
Blondynka poszła do pokoju i wzięła pierwszą lepszą książkę do czytania.
- Jakie nudy bez treningów! - pomyślała.
Gdy wybiła 22 przygotowała się do spania i poszła spać. Wstała o 7, ubrała się i poszła zjeść śniadanie. Zastała tam Paulinę w koszulce Mariusza, a po chwili jej ojciec wszedł do kuchni poczochrany i w samych bokserkach. Ich miny mówiły same za siebie. Magda nie mogła się powstrzymać i zaczęła się śmiać.
- No nie mogę! - usiadła na krześle w dalszym ciągu się śmiejąc.
- No i z czego ty się śmiejesz? - spytał Mario unosząc brew.
- Wyglądacie jak dzieci przyłapane na całowaniu!
- Magda ty się dobrze czujesz? - pokręcił głową z niedowierzaniem Wlazły.
- Wy na pewno lepiej! - dalej się śmiała.
- Weź wyjdź! - założył jej kaptur na głowę ojciec.
- Nie!
- To nie!
- Nie to nie jak nie!
- Nie to nie jak nie to nie!
- Nie to nie jak nie to nie jak nie!
- Nie to nie jak nie to nie jak nie to nie!
- Nie to nie jak nie to nie jak nie to nie jak nie!
- Dobra skończcie! - wtrąciła się w ich wymianę zdań Paulina.
- Nie - odpowiedzieli równocześnie.
- Jeju, jacy wy jesteście... uparci? - zasugerowała.
- No wiadomo, bo z Wlazłych! - odpowiedział Mariusz i poczochrał Magdzie włosy.
- Ej, ej, ej! Rozwaliłeś mi! - zaprotestowała.
- Sorry, myślałem, że już są rozwalone! - zaśmiał się Mario.
- Ci co mają na nazwisko "Wlazły" od urodzenia to są też wredni? - spytała macocha.
- NIE! - krzyknęli równocześnie.
- Jak nie jak tak?
- No dobra... - zaczął Mariusz.
- Może trochę! - dokończyła Magda i przybiła żółwika z ojcem.
- Mówiłam.
- Ale mi się wydaje, że wszyscy Wlaźli są wredni - uśmiechnęła się Magda.
- Spadaj! - pokręciła głową Paulina.
- Dobra idę, bo muszę się ogarnąć i wyjść!
Odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni. Poprawiła włosy, które rozwalił jej Mario i zrobiła makijaż. Wzięła plecak i wyszła na korytarz.
- Dobra ja idę! - krzyknęła. - Nie zapomnij przyjść!
- Nie zapomnę! - odkrzyknął Mario.
Magda poszła w stronę szkoły. Weszła do budynku i przywitała się z Elą.
- Co teraz mamy? - spytała koleżanki.
- Fizę - odpowiedziała.
- Nieeeeeeee... - jęknęła Magda.
- Ty jak słyszysz jakikolwiek przedmiot oprócz "w-f" to mówisz "nieeeeee..." - uznała Ela.
- Jak jest biola to mówię "może byyyyć" - zaśmiała się Wlazła.
- Zapomniałam, przepraszam.
- Spoko! Mamy dzisiaj fizyczność?
- CO?! - zdziwiła się Ela.
- Fizyczność to znaczy wychowanie fizyczne to znaczy w-f.
- Aha... mamy na 3 lekcji.
- No i prawilnie!
- Weź Magda z tymi tekstami...
- Nie rozumiem o co ci chodzi - zaśmiała się Wlazła.
- Tak, t... - zaczęła Ela, ale nadszedł dźwięk SMSa i trochę ją zdziwił.
- UUUUUUUU a od kogo TOOOO?! - spytała Magda poruszając brwiami.
- Od nikogoooo... - droczyła się z nią koleżanka. - Chociaż...
- Fajny jakiś? Opowiadaj! Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zasypała ją od razu pytaniami Wlazła.
- Dobra, powiem! Fajny, fajny, a jaki przystojny! Podobny do takiego siatkarza...
- JAKIEGO?
- No taki libero... Kurde jak on się nazywa!
- Ignaczak! - spytała Magda i razem z Elą zaczęły się śmiać.
- Nieeeee! Taki chyba Francuz!
- Jenia Grebennikov? - zaśmiała się blondynka.
- Tak! Podobny do niego, mówię ci! Ale trenuje bieganie! - rozmarzyła się Elka.
- Uuuuuuu... no, no, no! Gdzie go poznałaś?
- Wiem, że to zabrzmi jak w tanim romansidle, ale ja poszłam na spacer, a on biegał i no wpadliśmy na siebie!
- Muszę go poznać i zobaczyć czy to odpowiedni kandydat dla ciebie, dziecino! - zażartowała Magda.
- Może kiedyś, mamo! 
- Tylko uważaj, żeby żadnych małych bachorków nie było! - zaśmiała się.
- No wiesz! - oburzyła się Ela.
- Na następnej przerwie mi o nim jeszcze opowiesz! - powiedziała Magda, bo właśnie zadzwonił dzwonek.
- Zastanowię się! - wyszczerzyła się.
Nauczycielka weszła do klasy i zaczęła lekcję. Zrobiła odpytkę, a Wlazłej udało się dostać czwórkę. Ela oczywiście dostała szóstkę. Gdy zadzwonił dzwonek blondynka wyjęła telefon z plecaka i wyszła z klasy razem z Elą.
- Ty zawsze masz takie dobre oceny? - zaśmiała się Magda.
- Powiem nie skromnie, że często! - również zaśmiała się brunetka.
- Jak tam się nazywa ten twój chłopak? Ma fejsa? - spytała blondynka odblokowując telefon.
- Domicjan... - Ela nie zdążyła skończyć, bo Magda zaczęła się śmiać.
- Przepraszam... Mów dalej!
- DOMICJAN Kaczorowski! - pokręciła głową Ela.
- No nie mogę! - nie wiadomo czemu imię i nazwisko chłopaka wywołało u Wlazłej kolejny wybuch śmiechu.
- To on! - powiedziała patrząc na ekran telefonu Magdy brunetka.
- Ty! Faktycznie podobny do Jeni! No nie powiem, całkiem, całkiem jest!
- Powinnam się martwić? - zaśmiała się koleżanka.
- Niee...
- Nie mam się martwić, bo ty też masz tam jakiegoś frajera? - oświeciło Elę.
- CO?! Nie mam! - szybko zaprzeczyła Magda.
- Jasne, jasne i tak swoje wiem!
- Ale ja naprawdę mówię!
- A co ja tu mam? - spytała prymuska wchodząc na swojego facebooka i coś tam szukając.
- WTF? - zdziwiła się Magda widząc swoje zdjęcie z Piechockim. - Skąd to masz?
- Po całym siatkarskim facebooku krąży.
- To tylko kolega! - machnęła ręką Wlazła, już po pierwszym szoku.
- Na razie TYLKO kolega! - powiedziała pewnie Walińska (nazwisko Eli).
- Oj spadaj! - dała koleżance kuksańca w bok atakująca.
- Sama się zbadaj! - oddała jej Ela.
- Jaką mamy w ogóle teraz lekcje? - spytała Magda znowu szturchając brunetkę.
- Chemię - powiedziała spokojnie, a Magdzie rozszerzyły się oczy.
- Czyli teraz sprawdzian! Matko, nic nie powtarzałam! Co ja teraz zrobię! Nie umiem! Nie umiem! Ela HELP ME! - zaczęła nawijać zdenerwowana Wlazła.
- Magda! SPOKÓJ! Umiesz to! Uczyłyśmy się tego! - złapała ją za ramiona Walińska.
- Umiem? Na pewno umiem?
- Jestem pewna, że przynajmniej cztery dostaniesz. Spokój i jeszcze raz spokój!
- Okej... Magda oddychaj, oddychaj, spokój, spokój - zaczęła mówić do siebie atakująca.
- Aha... dobra... okej - popatrzyła na nią Ela z miną "WTF?".
- Co się tak gapisz?
- Po to mam oczy!
- Niech ci żaba do nich wskoczy! - zarzuciła tekstem Magda.
- Magda, 30 sekund do dzwonka! - zaśmiała się złośliwie Ela.
- O nie, o nie! Dobra, dam radę! - nakręcała się blondynka.
Gdy nadeszła chemiczka i weszła do klasy, Magda starała się "ogarnąć". Pani rozdała testy i życzyła im powodzenia. "Serdecznie (nie)dziękuję!" - pomyślała Wlazła. Coś niecoś naskrobała na tym sprawdzianie i, gdy zadzwonił dzwonek wzięła swój plecak i z dobrym przeczuciem wyszła z klasy. Podpytała o odpowiedzi Eli w czasie, gdy szły do sali gimnastycznej. Magda przebrała tylko koszulkę, bo nie chciała spocić swojej koszuli. Trener powiedział, że musi z wszystkich klas znaleźć skład na licealiadę i, że dzisiaj mają się starać.
- Magdaaaaaaa, pomóóóóóż! - jęknęła Ela. - Nie umiem atakować. I blokować. Ale bardziej atakować!
- Dobra, patrz! Stopy musisz ustawić tak i musisz zrobić dojście do ataku, ale nie jak na wybiegu małe kroczki tylko duuży krok i mniejszy. Lewa noga z przodu! - powiedziała Magda i zaprezentowała.
- O tak? - spytała brunetka.
- Jest okej. Teraz ja ci podrzucę piłkę, a ty zrobisz dojście z wyskokiem i przebijesz piłkę albo atakiem albo kiwką na drugą stronę.
- Okej.
Magda kilka razy wystawiła lub podrzuciła piłkę do koleżanki.
- Wszystko okej, tylko nie możesz się skręcać w czasie ataku. Przy wyskoku nogi masz pod kątem, a w fazie lotu jesteś ciałem skierowana do skosu, a nie do prostej.
- A jak atakować do prostej? - spytała ciekawa.
- Robisz ruch dłonią lub nadgarstkiem. Ale najpierw skos!
Trener patrzył uważnie na wszystkie dziewczyny i pod koniec lekcji ogłosił "wybrane".
- Marlena, Kinia, Ela i Magda. Marlena będziesz rozgrywającą, Kinia środkową,Ela przyjmującą, a Magda atakującą jeśli będzie mogła grać.
- Już niedługo będę mogła, więc myślę, że tak.
Wyszły na korytarz prowadzący do szatni. Ela wskoczyła jej na plecy.
- Komarze, co ty wyprawiasz? - zaśmiała się Magda.
- Spadaj wielkoludzie! UDAŁO SIĘ! - krzyknęła szczęśliwa Walińska.
- Wiedziałam! W końcu trenerka Magda jest najlepsza!
- Mogę się nawet zgodzić!
- Me gusta!
Następne lekcje obyły się bez sprawdzianów i kartkówek. Była odpytka na matematyce, ale gdy Magda szła w stronę tablicy, aby rozwiązać zadanie akurat zadzwonił dzwonek. Jakoś szybko nadeszła "godzina prawdy" czyli 15.40.
- Hej! - przywitała się z Mariuszem.
- Cześć, co tam dzisiaj?
- Dobrze, dostałam czwórę z fizyki, oł jea!
- Cieszę się! Gdzie ten gabinet dyrektora?
- Chodź.
Pod gabinetem siedziała już Sandra z ojcem. Dziewczyny obrzuciły się lodowatym spojrzeniem. Z drugiego końca korytarza nadeszła ich wychowawczyni.
- Dzień dobry! - podał dłonie ojcom dyrektor, który właśnie wyszedł z gabinetu. - Zapraszam do środka.
Magdzie zachciało się śmiać kiedy zobaczyła różnicę wzrostu między Mariuszem, a wszystkimi innymi prócz jej. Ojciec Sandry miał chyba z metr 70, dyrektor tak samo, a biolożka chyba nawet mniej niż metr 60.
- Chciałbym powiedzieć, że prosiłem o przyjście któregoś z rodziców do szkoły, ponieważ zachowanie Magdy i Sandry jest niedopuszczalne - zaczął dyrektor.
- Nie wiem czym to jest spowodowane, ale dziewczyny kłócą się, wyzywają i tym podobne - dokończyła nauczycielka. - Można było to znieść, ale na bójki nie pozwolę.
- Ale to ona zaczęła! - powiedziała oskarżycielsko Sandra.
- Tak było? - spytała biolożka Magdy.
- Ja pierwsza ją uderzyłam, ale to ona pierwsza obraziła mnie - powiedziała spokojnie blondynka.
- Wcale...
- A co ci powiedziała? - spytał dyrektor.
- Spokojnie piłam sobie wodę, a Sandra spytała mnie czy kupiła mi ją mama. Już wcześniej obrażała moją mamę, czego sobie nie życzę. Nie wiem jak można oceniać osobę, której się nawet nie zna. Ja nie znam mojej matki i nigdy nie będę miała okazji poznać i nie wiem jaka była, a tym bardziej Sandra tego nie wie - zakończyła swój monolog Magda.
- Ale czy to jest powód do uderzenia jej? - spytała spokojnie wychowawczyni.
- Nie wiem jak pani, ale ja nie jestem w stanie stać spokojnie, gdy ktoś obraża tak ważną dla mnie osobę. Jestem ciekawa co pani by zrobiła w moim wieku, gdyby ktoś obrażał pani nieżyjącą matkę - powiedziała Magda bardzo spokojnie, a nawet aż za bardzo.
- Sandra, tak było? - spytał się szatynki ojciec.
Wielińska wymamrotała coś, że tak. Dyrektor i biolożka coś jeszcze gadali. Gdy skończyli była godzina 16.30. Wszyscy wyszli z gabinetu.

-----------------------------------------------------------------
Powiem wam, drodzy czytelnicy XD, że jestem niesamowicie utalentowana. Miałam opublikować ten rozdział przedwczoraj (lub wczoraj :P), a przynajmniej tak wspominałam np. Cytrynowej. I faktycznie myślałam, że to zrobiłam. Ale nie wiem czemu rozdział się nie opublikował, a ja żyłam w przeświadczeniu, że notka jest dodana. Wchodzę przed chwilą (no dobra edytowałam trochę wpis odautorski, czyli jakieś 10 min. temu), wyświetlenia są, ale nowych komentarzy zero. Zdziwiłam się, bo zawsze szybko się pojawiają (za co dziękuję). A ja mądra nie dodałam rozdziału, żyjąc w przeświadczeniu, że to zrobiłam. Mam nadzieję, że wybaczacie mi moją głupotę. Zapraszam do komentowania :)
5 kom = 20 rozdział
PS Jeszcze raz przepraszam i O GŁUPOTO BĄDŹ POZDROWIONA! :)


sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 18

- Trener był bardzo zły? - puściła jej oczko Paulina.
- Bardziej nasz fizjo, o dziwo! - zaśmiała się. - Za około półtora tygodnia mam też badania, to jest takie przerażające!
- Straszne, po prostu! - "przyznał" jej rację Mario.
- Jak znowu urosnę czy coś to chyba umrę - zaśmiała się Magda.
- No tak. Co jak co, ale tyle wzrostu co ty nie chciałabym mieć! - powiedziała macocha.
- Nie no, dzięki! Mała jestem mam tylko ponad metr 80!
- To faktycznie bardzo! - pokiwała głową Paulina.
- Ale jak na siatkarkę to jakoś bardzo wysoka nie jestem!
- Tak, tak...
- No tak!
- Jak was słucham to się zastanawiam jakim cudem można mieć IQ poniżej 0 - przybił sobie facepalma Mario.
- No właśnie, powiedz nam tato jak? - powiedzieli równocześnie Arek i Magda.
- Hi five! - krzyknął Arek przybijając z siostrą "piątkę".
- Nie lubię was!
- Tato, czy ty nie powinieneś z Arkiem do przedszkola chodzić, przypadkiem? - "załamała się" blondynka.
- Do żłobka! - uznała Paulina.
- Wszyscy dzisiaj przeciwko mnie? No to foch! - odpowiedział Mariusz, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł do sypialni.
- Przejdzie mu! - machnęła ręką Magda.
- Wiadomo! - pokiwał głową młody Wlazły.
Blondynka poszła do pokoju i włączyła laptopa. Weszła na Wirtualną i zaczęła przeglądać informacje sportowe. Nożna, nożna, nożna, kosz, siatka. "Ten temat chyba nie ucichnie." pomyślała, gdy zobaczyła tytuł artykułu "Kto zastąpi Wlazłego w reprezentacji Polski?". Kliknęła na tytuł i zaczęła czytać. Muzaj, Bołądź, Jarosz, Bartman, Kurek. Weszła w komentarze. Wiele było w stylu "Mam nadzieję, że Mariusz zmieni zdanie!" itp. Znalazły się też takie w stylu "Po co nam Wlazły? Przez długi czas sobie bez niego radziliśmy, bo nie chciało mu się występować w kadrze!".
- Ja pierdzielę. Ludzie to też nie mają co robić! - pomyślała Magda i zamknęła laptopa.
Poszła do kuchni, bo chciała coś słodkiego. Gdy weszła zobaczyła Paulinę i Mariusza po obu stronach kuchni.
- Mario, ty niemową chcesz zostać? - spytała Wlazłego Paulina.
- To skutki uboczne focha. Również przejdzie! - mrugnęła do niej 16-latka.
Szampon bez słowa pokręcił głową.
- Oczywiście. I tak cię przepraszać nie będę - wyszczerzyła się.
Mario już otwierał usta, żeby jej coś odpowiedzieć, ale przypomniał sobie, że ma focha.
- Jaaaaaaa... już było tak blisko! - zaśmiała się Paula.
- Już niedługo! - uśmiechnęła się Magda.
Mariusz znowu pokręcił głową.
- Are you fucking kidding me? - spytała młodsza Wlazła. - Spróbuj tylko pokręcić głową!
Wlazły znowu pokręcił głową z wyszczerzem.
- Ale mnie wkurwia - powiedziała do Pauliny.
- Nie tylko ciebie - mrugnęła do niej macocha.
- Ej, tak w ogóle kiedy startuje Plusliga?
- Za 6 dni - uśmiechnęła się Paula.
- O matko, to już niedługo - złapała się za głowę blondynka. - Ale pierwszy mecz w Bełku dopiero w 4 kolejce, co za szajs!
- W rzeczy samej! - powiedział Mario, po czym przybił sobie facepalma.
- Mówiłam! - zaczęła się śmiać Magda.
- Piątka! - zaśmiała się Paulina.

--------------------------------------------------
Dobra, krótki, bo krótki, ale jest! Zaraz wychodzę, więc nie zdążyłam dokończyć :C Ale kolejne obiecuję dłuższe i obiecuję poprawę! :) Zapraszam do komentowania i do wybaczenia mi!
3 komy = 19 rozdział :*

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 17

Przez dobre 10 minut dalej się śmiali.
- Co ja taki śmieszny jestem? - spytał się Arek po chwili.
- Bardzo. A zwłaszcza twoja twarz - Magda patrzyła na zmieniający się wyraz twarzy brata. - Nie no żartowałam, nie obrażaj się!
- Jestem obrażony. Foch forever! Mów do ręki! - odwrócił głowę.
- Dobra, jak chcesz, fochaj się dalej!
- Żartowałem! - rzucił się na nią. - Tulimy!
- Chyba raczej dusimy - zaczęła się znowu śmiać.
- Wy się raczej tu zaraz zabijecie - parsknął śmiechem Mario.
- Wzrokiem - powiedział mu na to Arek co wywołało kolejny wybuch śmiechu.
- Jak tam twój samochód? - spytała Magda brata.
- Skończony! - uśmiechnął się tryumfalnie.
- CO?! - spytała zdziwiona.
- NO! - pokazał jej skończony samochód Aro.
- Dziecko, które ma 5 lat buduje z klocków lepiej ode mnie. Dzisiaj wygrałeś - przyznała Magda bratu.
- Wiedziałem - powiedział chłopiec.
- Gratuluję Arek! - przybił piątkę synowi Mariusz.- Magda słaboooo!
- A weź się goń! - odpowiedziała blondynka.
- Magda nie umie przegrywać! - zaczął się śmiać Arek.
- Nie umiem, fakt. Ten trudny charakter!
- Ale robisz postępy już się do tego przyznajesz! - powiedziała Paulina.
- Kiedyś trzeba, nie? - zaśmiał się Mario. - O fuck! Która godzina?
- 17:00 - powiedziała Magda patrząc na ekran telefonu. - Chyba się na trening spóźnisz?
- NO!
- Jaki zapłoń - śmiała się Magda wraz z Pauliną widząc biegającego po domu Mariusza. - Taaaaaaki ogarnięty!
- Tak śmiejcie się! - wywrócił oczami Wlazły. - To ja biegnę, pa!
- Paaaa! - krzyknął Arek. - Idę oglądać bajkę!
- To idź - odpowiedziała mu Magda.
- No to idę!
- Dobra ja idę lekcję zrobić, bo potem muszę się w Enerdze na badaniach zjawić - oznajmiła Magda.
- WOW! Tak wcześnie! WOW! - zaśmiała się Paulina.
- Tylko nie mów tacie, bo pomyśli, że już tak zostanie, a to tylko faza przejściowa!
- Powiedzmy, że tego nie słyszałam - westchnęła macocha.
- Jak tam sobie chcesz!
- Chciałabym żebyś się więcej uczyła i starała w szkole.
- No i na chceniu się skończy - wyszczerzyła się Magda.
- A weź idź już! - pokręciła głową.
- Okeeej.
Magda poszła do swojego pokoju i odrobiła lekcję. Potem zaczęła się zbierać do wyjścia. Poszła do kuchni i nalała sobie wody.
- Miałam chodzić o kuli, a nie chodziłam w ogóle. Trener będzie zły czy bardzo zły? - spytała Pauliny.
- Sądzę, że zajebiście bardzo mega zły, ale tak tylko przypuszczam - oznajmiła szatynka.
- A to chyba niedobrze.
- Powiem ci, że nawet bardzo.
- Eeeee... trudno taki chuj!
- Magda... weź wyjdź...
- A zamknąć drzwi? - zaśmiała się.
- Tak.
- Dobra spadam!
- Pa!
Blondynka wyszła z domu i poszła w stronę Energii po drodze spotykając Muzaja.
- Hej Mała! - przywitał się ze śmiechem.
- Mała to może być twoja pała, a tak w ogóle to, że ty jesteś wielkoludem to nie znaczy, że ja jestem niska zapamiętaj!
- Okej, okej tylko nie bij! - zaczął się śmiać.
- No nie wiem, nie wiem... Zastanowię się - Magda również zaczęła się śmiać.
- Gdzie ty w ogóle idziesz?
- Na badania do Energii. Trzymaj kciuki, żebym mogła jak najszybciej wracać na boisko!
- Sorry, nie będę, bo trochę trudno się funkcjonuje trzymając kciuki cały czas!
- Jesteś głupi.
- Dzięki za komplement!
- Spoko! Dobra ja idę, bo zabiję podwójnie - mrugnęła do niego.
- Do zobaczenia!
Po pięciu minutach doszła do hali. Przywitała się z ochroniarzem i poszła w stronę gabinetu fizjoterapeuty. Zapukała, a gdy usłyszała "Wejść!" weszła do środka.
- Dzień dobry! - przywitała się.
- Cześć Magda! - odpowiedział jej trener, który czekał na nią wraz z fizjo.
- Od razu spytam. Chodziłaś o kuli? - rzucił jej powątpiewające spojrzenia pan Sławek.
- Ymmmm... nie.
- I co ja mam z tobą zrobić? - zadał jej kolejne pytanie fizjoterapeuta.
- Powiedzieć mi jak szybko wrócę do trenowania? - zasugerowała.
Mężczyzna kazał jej pochodzić, poskakać i porobić inne tego typu rzeczy.
- Jakiś tydzień i możesz wracać do niezbyt intensywnego treningu. Po półtorej już możesz normalnie zacząć trenować - orzekł.
- Jest! - ucieszyła się Magda.
- W końcu! - ucieszył się również trener.
Magda i pan Sławek popatrzyli na niego zdziwieni.
- No co? Karolina jest nominalną przyjmująca i jest świetna na przyjęciu, ale na ataku nie czuje się zbyt dobrze, a drugiej atakującej nie mamy oprócz ciebie Magda - powiedział.
- To miło - uśmiechnęła się. - To mogę już iść?
- Możesz. Staw się na badania za około tydzień dokładnie dzień przed "za półtora tygodnia" - poinformował ją jeszcze trener.
- Jakie znowu badania? - spytała.
- No wiesz wzrost, waga, pobieranie krwi i inne straszne rzeczy - wyręczył trenera pan Sławek.
- Aaaa to spoko. Do widzenia! - pożegnała się Magda.
- Do zobaczenia!
Była bardzo szczęśliwa, że w sumie niedługo będzie mogła wrócić do treningów. Gdy weszła do domu od razu otrzymała trzy pytania "I co?" równocześnie.
- Za półtora tygodnia wracam do normalnego trenowania, a za tydzień do takiego niezbyt intensywnego.

-------------------------------------------------------------------
Krótki, bo krótki, ale jest! Przepraszam, że tak długo, ale nauczyciele chyba mnie nie lubią xd Pomysł na następne 2 rozdziały, więc może jakoś szybciej niż ten będę je pisać :) Mam nadzieję, że się podoba i zapraszam do komentowania ;)
6 komentarzy = 18 rozdział :))
PS Dziękuję za ponad 2000 wyświetleń! :*

wtorek, 28 października 2014

Rozdział 16

- Spać mi się chcę! - jęknęła wchodząc do kuchni.
- Mi też - powiedział jej zaspany i rozczochrany brat przecierając oczy.
- Trzeba było wcześniej wracać - zaśmiała się Paulina puszczając do niej oczko.
- Ale moje wyczucie czasu jest zbyt słabe - skrzywiła się.
- Wyczucie czasu, jasne! - puściła oczko do Mariusza jej macocha.
- Pffffff - odwróciła się do niej plecami Magda zarzucając swoimi jasnoblond włosami.
Zjadła kanapkę i poszła się ubrać. Wybrała ten zestaw (klik). Włosy rozpuściła.
- Ja jebię! - zezłościła się, gdy nie mogła ich rozczesać. - Zaraz pójdę do fryzjera i obetnę sobie te głupie kudły!
- No chyba ci coś na mózg padło - zaśmiała się Paulina. - Zapuszczałaś je 9 lat, więc nie szkoda by ci było?
- No chyba by właśnie było i dlatego nie obetnę, ale mnie to na seria wkurza jak ja je rozczesuję 15 minut!
- Wiedziałam - znowu zaśmiała się żona Wlazłego.
- Mądre rozmowy - skwitował to Mario.
- Na twoim poziomie - wyszczerzyła się Magda i śmiejąc się z miny ojca poszła po swój plecak.
Ubrała kurtkę i pożegnała z wszystkimi obecnymi wychodząc. Wchodząc do szkoły poczuła na sobie czyjeś spojrzenie, ale nie zwróciła na to zbytniej uwagi. Pierwszą miała chemię. Nauczycielka zrobiła im kartkówkę, a 3/4 klasy oddało pustą kartkę, ale Magda siedziała na chemii koło Eli, więc coś udało się jej coś naskrobać.
- Jeju Ela gdyby nie ty to bym dostała kolejną jedynkę! - powiedziała do koleżanki wychodząc.
- Nie ma za co! - mrugnęła do niej.
- Jest, jest - uśmiechnęła się wyciągając wodę.
Właśnie mijały się z Sandrą. Magda "pociągnęła" jej z barku.
- Patrz jak łazisz idiotko! - syknęła Wielińska.
- Spierdalaj! - odpowiedziała jej Magda.
- Chyba ty! Mama ci wodę kupiła? - zaśmiała się Sandra.
Tego było Magdzie za wiele. Uderzyła brunetkę. Gdy się szarpały przybiegła wychowawczyni i je rozdzieliła.
- Za mną. Już! - warknęła na nie.
Poszły bez żadnych protestów. Biolożka zaprowadziła je do gabinetu dyrektora. "No to będzie grubo." - pomyślała sobie Magda. Wychowawczyni przedstawiła sprawę dyrektorowi.
- W takim razie jutro po lekcjach macie przyjść z którymś z rodziców! Nie obchodzi mnie czy są w Afryce, Ameryce czy gdzie! Macie przyjść z rodzicem! - powiedziała zdenerwowana nauczycielka.
- Chyba pani sobie żartuje! - odpowiedziała jej Sandra.
Magda tylko kiwnęła głową. W dalszym ciągu musiała się kontrolować, żeby nie przywalić swojemu wrogowi.
- A teraz na lekcje! - machnęła na nie nauczycielka.
Szły po dwóch stronach korytarza, żeby się na siebie nie rzucić. Gdy lekcje się skończyły szybko wyszła ze szkoły. Była tak zdenerwowana mimo, że minęło już kilka godzin tak bardzo, że ręce jej się trzęsły. Wyjęła z plecaka głęboko schowane papierosy. Zapaliła i poszła w stronę domu. Pięć minut przed dojściem zgasiła papierosa i wyjęła gumy do żucia. Gdy weszła do domu poszła przekazać ojcu bardzo "wesołą" informację.
- Jutro masz być o 15:40 u dyrektora - rzuciła do Mariusza.
- Co? Czemu? - spytał wychodząc z salonu.
- Dowiesz się jutro - poszła szybko do pokoju.
- Magda! - Wlazły nie dał za wygraną.
- No. Bo. Przywaliłam. Tej. Idiotce. Wystarczy? - rzuciła plecak na łóżko.
- Co ci powiedziała?
- Się mnie pytała czy wodę mama mi kupiła... - zacisnęła ręce w pięści.
Mario tylko ją przytulił. Szczerze to nie wiedział co się dzieje w tym szkołach teraz. Uważał, że takie argumenty są poniżej pasa.
- 15.40? - spytał jeszcze dla upewnienia się.
- Ta... - pokiwała głową.
- A ja mam na 16 trening - przewrócił oczami. - Chyba Winiar będzie musiał wcisnąć trenerowi jakiś kit.
- Winiar zawsze pomoże? - uśmiechnęła się.
- No jasne!
- Dobra, teraz wyjdź. Przygotuj się na szok...
- Co? - uniósł pytająco brew Mariusz.
- Będę się uczyć do chemii - pokręciła głową Magda udając załamaną.
- A to ja idę! - ulotnił się.
Magda usiadła przy biurku i otworzyła swój zeszyt od chemii. "Ja jebię..." - pomyślała widząc skomplikowane zadania itp. Po godzinie siedzenia i usiłowania zrozumienia uznała, że zadzwoni do Eli i może koleżanka jej to wytłumaczy. Ela zgodziła się, a Magda czy chciała czy nie musiała się nauczyć chemii.
- Idę do Eli uczyć się chemii - powiedziała Mariuszowi. - Nie czuję, że rymuję i będę za jakieś półtorej godziny.
- Wow! Magda TY idziesz się uczyć?! To trzeba zapisać w kalendarzu - zaśmiała się Paulina.
- Ta... Jak chcę dostać przynajmniej 2 z tego sprawdzianu to muszę się czegoś na uczyć, bo ta su... małpa łazi po klasie i nie da się ściągać - skrzywiła się.
- Częściej proszę takie podejście - popatrzył na nią znacząco Mario.
- Chciałbyś. Dobra idę, pa! - popukała się w głowę przy pierwszym zdaniu i wyszła.
Poszła pod wysłany przez koleżankę adres.
- Hej! - przywitała się, gdy Ela wpuściła ją do mieszkania.
- Cześć, cześć! - uśmiechnęła się do niej prymuska. - Chodź wytłumaczę ci tą chemię.
- Dziękuję! - mrugnęła Magda.
Poszły do pokoju Eli i zaczęły przerabiać materiał.
- Zrób to zadanie sama - powiedziała po godzinie szatynka. - Dobrze! Już rozumiesz?
- Tak!!! - zaczęła tańczyć "dziki taniec radości" Magda.
- I'm the boss! - zaczęła się śmiać Ela.
- Zgadzam się! Po raz pierwszy od 4 lat rozumiem chemię!
- Zostanę w przyszłości nauczycielką chemii!
- Jak mogę ci się odwdzięczyć? - spytała blondynka.
- No co ty? Nie musisz! - machnęła ręką.
- No weź! Będę się głupio czuć! - nalegała Magda.
- Hmm... no dobra... ale to takie głupie! - spuściła wzrok Ela.
- Wal śmiało!
- Bo wiesz... niedługo są te zawody licealiady w siatkę i nasza szkoła jedzie, a ja chcę podciągnąć ocenę z wf-u... Nauczyłabyś mnie czegoś? - spytała szybko.
- No jasne! Za jakiś tydzień będę mogła trochę grać to wtedy cię poduczę - uśmiechnęła się.
- Me gusta - odwzajemniła uśmiech.
- Jeszcze raz ci dziękuję i będę się powoli zbierać.
- Nie ma za co! Do jutra!
Magda wyszła i skierowała się w stronę domu. Po niecałych 10 minutach już była.
- I jak tam? - została przywitana przez Paulinę.
- Umiem - uniosła ręce w geście tryumfu Magda.
- Klaskać teraz czy potem? - zaśmiał się Mariusz
- Teraz - blondynka również się zaśmiała.
- A no tak, nie pomyślałem - walnął się w głowę.
- Bywa!
Magda poszła do salonu, walnęła się na podłodze i włączyła telewizor. Oglądała jakiś mecz piłki ręcznej, gdy przyszedł Arek z pudełkiem klocków i uznał, że jest to idealne miejsce do wysypania ich i zaczęcia "budowy".
- Arek! Ja tu leżę! - popatrzyła na brata.
- No i co? - spytał zdziwiony.
- Że wysypałeś te klocki na mnie!
- Ale no Magdaaaa! Ja chcę tu budowaać! - jęknął przeciągając "a".
- A ja tu oglądać! - wskazała palcem na miejsce, w którym leżała.
- Powiem tacie, że na mnie krzyczysz!
- Jakoś się nie boję - zaśmiała się.
- Magdaaaa! Proooszę cię! - zaczął znowu jęczeć.
- Ja również.
- Mam plan!
- No słucham?
- Pobuduj ze mną! - popatrzył na nią z nadzieją.
- Chyba śnisz.
- Czemu? - zasmucił się.
- Chociaż w sumie... chwilę mogę - powiedziała, bo żal jej się trochę zrobiło brata, a do tego nie chciała afery pt. "Ty się z nim nigdy nie bawisz, a to przecież twój brat!".
- Jeeeej! - rzucił się na nią chłopiec.
- Arek, Arek dusisz - zaśmiała się. - Co budujemy?
- Samochód!
- Dobra. To ja swój, ty swój i wybierzemy lepszy?
- Wygram! - zrobił pewną siebie minę.
Zaczęli budować, a Arek opowiadał jej co u niego w przedszkolu. Magda miała wyrzuty sumienia, że ostatnio tak mało obchodził ją brat. "Fajnie, że niedługo zacznie się liga i będzie jeszcze gorzej." - pomyślała, ale postanowiła, że trochę postara się poprawić "kontakty". Nie spostrzegli, że w drzwiach stanęli Mariusz i Paulina przyglądając im się z uśmiechem.
- A wy co się tak gapicie? - spytała Magda, gdy ich zauważyła.
- No właśnie! - poparł ją Arek.
- A co nie można? - spytała Paulina.
- Najpierw trzeba mieć zgodę! - powiedział Arek.
- Moja krew! - przybiła piątkę z bratem. - Będziesz w przyszłości mistrzem ciętej riposty, dzięki mnie!
- Tylko nie to! - zrobił facepalma Mariusz.
- Tylko to! - odpowiedział mu na to chłopiec.
- No nie mogę! - zaczęła się śmiać Magda.
- Magda demoralizujesz Arka! - zaśmiała się Paulina.
- Sorry taki mamy klimat - powiedziała dalej się śmiejąc.
- Klimat umiarkowany? - spytał się jej młody Wlazły co wywołało śmiech już u wszystkich.

------------------------------------------------------------------
Taaa... rozdział miał być 2 dni temu :/ Przepraszam :C Usunęłam połowę rozdziału, bo mi się nie podobała :P Myślę, że wybaczycie, bo jesteście super :) Nie wiem czy pisałam, ale POLSKA GOSPODARZEM ME W 2017 ROKU <3 Jeeeeej, cieszymy się ;)))) Pozdrawiam :)
6 komów = rozdział 17 :D

wtorek, 21 października 2014

Rozdział 15

Magda odrobiła lekcję i włączyła laptopa. Kiedy zobaczyła liczbę powiadomień na "fejsie" od razu go wyłączyła. Poszła do kuchni po wodę. Zastała w niej Mariusza, który, gdy weszła patrzył na nią podejrzliwe.
- Co już się nie patrzysz wzrokiem "wymordowała mi pół rodziny"? - uniosła brew.
- Nie odpuścisz? - pokręcił głową.
- Zobaczę.
- Dalej zachowujecie się gorzej niż przerośnięte dzieci czy już wam przeszło? - spytała wchodząca do kuchni Paulina.
- CO? - spytali równocześnie odwracając głowę w jej kierunku. - My się nie zachowujemy jak dzieci!
- Dobra, to jak kobiety w ciąży - zaśmiała się.
- No chyba nie! - zaprotestowała Magda.
- To się ogarnijcie! - popatrzyła na nich Paulina i poszła do Arka, który oglądał bajkę.
Magda popatrzyła w ziemię.
- Noooo... przepraszam - popatrzyła na ojca.
- Ja też - uśmiechnął się.
- Tulimy! - podeszła do niego wyciągając ręce.
Mario przytulił ją.
- O jak słodko! - uśmiechnęła się Paulina. - I po co wy się kłócicie?
- Dla zasady! - zaśmiała się Magda.
- Żeby było ciekawiej - wzruszył ramionami Mariusz.
- No chyba tylko dlatego! - powiedziała szatynka.
- No, ale wiecie... świat bez kłótni byłby nudny! - uznała Magda i w tym momencie usłyszała dźwięk telefonu z pokoju.
- Uuuuuuuu Magda, a od kogo to? - spytała Paulina poruszając brwiami.
- Jeszcze nie wiem, bo telefon mam w pokoju, a nawet jak się dowiem to pewnie nie powiem - uśmiechnęła się. - Nie czuję, że rymuję!
Odwróciła się i poszła w stronę swojego pokoju.
- Ta i teraz zlokalizuj telefon - powiedziała do siebie.
Okazało się, że leżał na łóżku. Wzięła go i otworzyła SMS.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Hejjjj ;) Co robisz o (powiedzmy) 17:30? :)

Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Witam ;D Ja o 17:30 pewnie będę siedzieć, ale nw xD

Zaśmiała się i usiadła na łóżku. Odpowiedź nadeszła szybko.
Od :  Kacper (czekoladę mi wisi)
Ty, ja, czekolada (bo Ci wiszę ;p) <---- idziemy na spacer?

Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
No okej ;) Usunę wtedy z twojej nazwy w moim Jabłku "(czekoladę mi wisi)" xD

Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Hahah cieszę się ;) Jak przybędę to napisze :)) Bez odbioru XD

Uśmiechnęła się, popatrzyła na zegarek. Miała jakieś 50 minut. Uczesała tylko włosy w koka (klik) i poprawiła makijaż. "Jeszcze 30 minut" - pomyślała. Poszła do salonu, w którym siedzieli Mariusz z Pauliną.
- Wychodzę za pół godziny! - poinformowała.
- O dwudziestejd... - zaczął Mariusz.
- Tak. Wiem. O 22:30 muszę być w domu - przewróciła oczami.
- Widzę, że się rozumiemy - uśmiechnął się.
- No właśnie nie bardzo, ale powiedzmy, że tak.
- Powiedzmy - pokiwał głową Wlazły.
Magda wyszła z salonu i po 10 minutach dostała SMSa o treści "Czekam na dole ;)" od Kacpra.
- Pa - krzyknęła do ojca i Pauliny.
Nie usłyszała odpowiedzi, bo już wyszła. Zbiegła (jak to miała w zwyczaju) po schodach.
- Hej! - przywitała się z Piechockim.
- No witam, witam - odpowiedział.
- Przed siebie? - spytała wskazując ręką do przodu.
- Tak! A, twoja czekolada - wyciągnął do niej rękę z Milką.
- Dzięki! Nie możemy iść tak bardzo "przed siebie" jak ostatnio, bo znowu będzie problem, że tak późno wracam - zaśmiała się.
- No dobrze... - Kacper udawał smutnego.
Poszli znowu gadając o wszystkim i niczym. Po drodze Magda podzieliła się z nim czekoladą i już jej nie miała. W pewnym momencie spojrzała na wyświetlacz telefonu. 22:30.
- O, oł! 22:30! - krzyknęła.
- Widzę, że dobre wyczucie czasu - zaśmiał się libero.
- Najlepsze...Napiszę mu SMSa, może się nie będzie spinał.
Do : Tata
Za 10-15 minut będę. Chyba muszę se zegarek kupić xd

Dostała szybką odpowiedź.
Od : Tata
Mogłem się tego spodziewać. Okej jakoś przeżyję.

- "Jakoś przeżyję." czyli jest okej - uśmiechnęła się Magda.
- No to wracamy - mrugnął do niej Kacper.
Tak jak przewidywała w domu zameldowała się po 10 minutach. Mariusz "jakoś przeżył". Następnego dnia ledwo wstała z łóżka.

-----------------------------------------------------------------
Ale gówno z tego rozdziału, eh... To ja wam zostawię go do oceny lepiej :) Widzę kurcze, że dla was 5 komów to żaden problem! Dziękuję :D Pozdrawiam :*
6 komów = 16 rozdział :D

środa, 15 października 2014

Rozdział 14

- JAK NUDNO! - krzyknęła Magda zirytowana wchodząc do kuchni. - Ja chcę już trenować!
- Nie wiem jak ty wytrzymałaś rok, a teraz po 2 dniach chcesz iść na trening? - usłyszała głos Mariusza z kuchni.
- To było co innego! - pokręciłam głową.
- Chodź z nami na trening! - powiedział Winiar.
- Ta, i co tam będę robić? Siedzieć na dupie?
- A w domu robisz co innego? - spytał Mariusz unosząc brew.
- No, chyba nie powiesz, że się uczysz? - zaśmiał się Michał.
- Pytanie retoryczne? Nigdy! - parsknęła śmiechem Magda. - Dobra, za ile macie ten trening?
- Za 45 minut.
- Jak się wyrobię to pójdę - i poszła w stronę pokoju.
- "Jak się wyrobię", a idzie tempem żółwia - zaśmiał się znów Winiarski.
Magda słysząc to wróciła do pokoju i pokazała wujkowi środkowy palec.
- Oj, nie ładnie! - odpowiedział na to.
Przebrała się i poprawiła makijaż.
- Idziesz? - Mario wetknął głowę do pokoju blondynki.
- Tak.
- No, no Magda widzę, że tempo dobre! - powiedział Michał.
- A jak! Półgodziny - dobry czas! - uśmiechnęła się. - Chociaż mój rekord to 15 minut!
- Gratuluję! - zaśmiał się Wlazły.
- Dziękuję!
Dojechali na Energię. Mariusz i Michał poszli do szatni, a Magda przywitała się z trenerem Falascą i usiadła na trybunach.
- Hej Mała! - powiedział wchodzący jako pierwszy Muzaj.
- Mała to jest twoja pała! - odpowiedziała.
- Magda, a skąd ty niby o tym wiesz? - spytał się wchodzący z Wroną i Kłosem Winiarski przeciągając "e".
- No właśnie? - dodał Muzaj.
- Domyślam się - wyszczerzyła się.
- Miłą masz córkę! - powiedział Winiarski do wchodzącego właśnie Wlazłego.
- No ja wiem! - zaśmiał się.
- Czy wy coś sugerujecie? - spytała udając przygłupa.
- Nieeeeeee, wcale! - Muzaj pokiwał głową.
- Wcale to ty mózgu nie masz! - powiedziała dalej się szczerząc.
- TRENUJEMY, A NIE GADAMY! - zaśmiał się Miguel.
Skrzaty grali dzisiaj single. Gdy mieli przerwę Magda poszła się rozeznać jak tam wyniki.
- I jak tam? - spytała.
- Okej! - uśmiechnął się Uriarte.
- Źle, wygrałem tylko z Mariuszem! - powiedział niezadowolony Kłos.
- Weź mnie nawet nie wkurwiaj! - odpowiedział atakujący z numerem 2.
- Serio? Wszystkie przegrałeś? - spytała Magda ojca.
- Nie no... Jeden zremisowałem - zacieszył Wlazły. - Może z Winiarem teraz wygram...
- Chyba śnisz! - powiedział przyjmujący.
- To ja życzę powodzenia i wracam wam "kibicować"!
Wróciła na trybuny, a gdy trening się zakończył czekała na tatę przed halą.
- Cześć! - przywitał się z nią Piechocki, który bardzo szybko z niej wyszedł.
- Hej!
- Słuchaj, mam pytanie... - spuścił głowę.
- Wal śmiało!
- Czychciałabyśiśćzemnąjutro..
- Czekaj, czekaj co?
- Umówisz się jutro ze mną? - spytał trochę spokojniej.
- No... czemu nie - uśmiechnęła się do libero.
Wymienili się numerami.
- O której jutro możesz? - spytał.
- Po 16:30.
- Kończymy trening o 17:45 to wrócę do mieszkania, ogarnę się i trochę po 18 będę okej? - zasugerował.
- No, dobra to napisz SMSa - mrugnęła do niego.
- Okej! Pa! - pożegnał się.
- Do zobaczenia!
Kacper odszedł, a z hali wyszedł Mariusz z Winiarem.
- Co się tak szczerzysz Młoda? - spytał podejrzliwie Winiarski.
- Wydaję ci się wujek.
- Mh, oczywiście - odpowiedział.
- No, naprawdę!
- Ta, ślepy jestem - upierał się dalej przy swoim.
- Albo masz zbyt bujną wyobraźnię? - zasugerowała.
Michał odpuścił, pożegnał się i poszedł do domu.
- Ej, Winiar ma rację. Co się tak szczerzysz? - spytał Mario.
- Sam się szczerzysz! - odpowiedziała z bananem na twarzy.
- Ta ani jednego singla nie wygrałem to z czego mam się cieszyć?
- Chyba antytalent do tego mam po tobie - zaśmiała się.
- Możliwe.
Mariusz mimo wszystko dalej patrzył na nią podejrzliwie. Weszli do domu. Następny dzień minął szybko i po szkole błyskawicznie poszła do domu. O 18 dostała SMSa od Piechockiego.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Za 10 minut będę.

Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Okej :)

Ubrała bluzę, buty i wzięła torebkę. Dostała kolejnego SMSa.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Czekam ;)

Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Okej, za minutę (góra dwie) jestem :)

Poszła do salonu gdzie byli Mariusz i Paulina.
- Wychodzę - poinformowała.
- Z kim? - spytał jej ojciec.
- Nie bądź taki ciekawy- uśmiechnęła się. - Ale wychodzę.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z domu. Libero już na nią czekał.
- Hej! - przywitała się.
- Cześć! - odpowiedział. - To co idziemy?
- Okej, a gdzie?
- Przed siebie - wyszczerzył się.
- To mój tekst! - zaśmiała się.
Rozmawiając poszli w stronę placu Narutowicza. Po drodze Kacper kupił im lody. Rozmawiali "o wszystkim i o niczym". Ogólnie też dużo żartowali. Gdy wybiła godzina 22 powoli skierowali się w stronę domu Wlazłych. Zajęło im to dużo czasu, bo byli gdzieś na drugim końcu Bełchatowa. Gdy doszli umówili się, że będą się jakoś niedługo zdzwaniać i Piechocki nieśmiało ją uścisnął. Uśmiechnęła się i oddała uścisk. Weszła po schodach do góry.
- Będzie afera, że wracam do domu przed 23, czy nie będzie? - pomyślała.
Weszła do domu. Po zdjęciu butów próbowała niepostrzeżenie pójść do swojego pokoju, co jej się nie udało.
- O której to się do domu wraca?! - spytał Mariusz wychodząc z kuchni.
- O takiej o jakiej mi się podoba - oparła się o ścianę.
- A telefon masz po to, żeby był? - spytał jeszcze bardziej zły przez jej odpowiedź.
- Nie.
- To SMSa chociaż napisać chyba możesz?
- Mogę.
- To dlaczego nie napisałaś?
- Bo przypomniało mi się o tym jakieś 5 minut od domu to chyba byłoby bez sensu?
- Następnym razem ma ci się przypomnieć wcześniej, bo będziesz musiała wracać do 22.
- A to nie musiałam wracać do 22? - zaśmiała się. - Dobra, nie odpowiadaj, bo, że jest 22 zorientowała... zorientowaliśmy się na drugim końcu Bełka.
- Świetnie. Ostatni raz!
- Nie traktuj mnie jak dziecko! Przecież chyba żyję, więc nie rozumiem o co problem!
- Dopóki ze mną mieszkasz będziesz wracała o tej, o której ci powiem albo będziesz mnie informowała!
- Chciałbyś!
Odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- A idź się jebać! - pomyślała i pokazała środkowy w stronę drzwi.
Przebrała się w piżamę i poszła spać. Gdy rano wstała i poszła do kuchni ona i Mariusz nawet słowem się do siebie nie odzywali. Atmosfera była taka, że "można było ją nożem kroić". Magda ubrała się, zrobiła makijaż taki jak zwykle i starała się jak najszybciej być gotową do wyjścia.
- Jakby co to szkołę kończę o 15:20, żebyś się nie martwił - rzuciła na odchodne.
Dzień w szkole minął jej szybko, nie było żadnych kłótni (o dziwo) i lekcji z głupimi nauczycielami. Wróciła do domu, w którym zastała Paulinę i bawiącego się Arka.
- Rano to myślałam, że zaraz się zabijecie wzrokiem z Mariuszem - zaśmiała się Paula.
- Weź mnie nie denerwuj! Kiedy on sobie uświadomi, że ja mam 16 lat, a nie 10? - wywróciła oczami.
- Magda, no nie będę go broniła, bo czasem też mam wrażenie, że mógłby się ogarnąć, ale uwierz i tak jest, że tak powiem "bezproblemowy".
- Ta, bezmózgi chyba.
- Spytaj jakiejś koleżanki o jej stosunki z rodzicami i jakie problemy ma do niej jej ojciec to zobaczysz, że u ciebie jest idealnie!
- Może i jest, ale no sorry "dopóki ze mną mieszkasz będziesz wracała o tej, o której ci powiem albo będziesz mnie informował"... Ja tam się mogę wynieść w pizdu jak ma problem.
- Oj nie mów tak!
Dokładnie w tym momencie do domu wszedł Wlazły. Rzucili sobie z Magdą lodowate spojrzenia.
- Jesteście okropni, naprawdę! - pokręciła głową Paulina.
- Jak tata będzie na mnie patrzył wzrokiem typu "wymordowała mi pół rodziny" to ja będę odpowiadała tym samym! - powiedziała Magda i potraktowała ojca znowu zimnym spojrzeniem.
Poszła do swojego pokoju, ale usłyszała jeszcze kawałek rozmowy
- Jak tam na treningu?
- Dobrze. Piechocki bronił jak... natchniony! I w ogóle był jakiś taki baaardzo zadowolony z życia!
- Nie sądzisz, że może ma to związek z twoją córką? - zaśmiała się, a w tym momencie Magda zatrzymała się. - Wiele faktów mi się zgadza.
- Możliwe - zastanowił się Mariusz.

------------------------------------------------------
Jest czternastka! :) Jak się podoba? Kłótnia Mariusza z Magdą taka z życia wzięta xD Tylko ja się podobnie kłócę z mamą ;p No nic xD 5 komów = 15 rozdział ;)) Pozdrawiam :*

niedziela, 12 października 2014

Rozdział 13

Gdy wyszła na korytarz usłyszała śmiechy z sali.
- No! I o to chodziło! - pomyślała i podążyła do klasy.
Gdy weszła zauważyła, że trwa "odpytka".
- Dawid, masz pałę! - powiedziała zirytowana nauczycielka.
- No wiem i to jaką! - odpowiedział jej kolega.
- Idziemy do dyrektora, już!
Gdy Dawid i nauczycielka wyszli, cała klasa zaczęła się śmiać.
- Czy on nie wie, że z Popow się nie zadziera? - zaśmiał się Fabian.
- Chyba już wie - powiedziała głośno Magda.
- Na pewno nie! On jest taki głupi jak wy wszyscy, a przede wszystkim ty! - parsknęła Sandra i popatrzyła na Wlazłą.
- Tak? A chcesz, żebym ci wpierdoliła i, żeby twój ryj był taki śliczny fioletowy? - spytała Magda spokojnie.
- MAGDA?! Jak dziewczyna może tak mówić? - ich wychowawczyni, która właśnie weszła spojrzała na nią.
- No... normalnie! - odpowiedział za nią Fabian.
- FABIAN DO ODPOWIEDZI! - krzyknęła już w ogóle zdenerwowana nauczycielka.
- Ale proszę pani dlaczego? Ja nic nie zrobiłem! - zaprotestował kolega.
- No właśnie! Ty nic nie robisz!
Fabian dostał jedynkę, a pani wezwała do odpowiedzi Magdę. 
- Proszę pani, ale mnie nie było przez 4 dni - zaprotestowała.
- Wygranej i nagrody bardzo gratuluję, ale szkoła jest ważniejsza od jakiejś tam siatkówki.
- No, ja hołduję zasadzie "Ucz się, ucz, ale pamiętaj najważniejsza jest siatkówka" - powiedziała Magda.
- Dobra umiesz czy nie? - spytała ją nauczycielka.
- Nie.
- Jeden. Możesz usiąść - odpowiedziała wychowawczyni wpisując ocenę do dziennika.
- Dziękuję za okazaną mi łaskę - mruknęła blondynka cicho.
- Ale bez komentarza proszę!
W tej chwili zadzwonił dzwonek, a Magda zła na nauczycielkę i trochę na siebie, zabrała torbę i wyszła z sali, żeby udać się na w-f. Poszła do trenera i dała mu zwolnienie.
- Nawet nie musiałaś przynosić! Byłem na tym meczu i widzę, że nie możesz grać! - mrugnął do niej.
- Wiem! Ale niektórzy nauczyciele mają problem, że mnie nie było - skrzywiła się.
- Też kiedyś chodziłem do szkoły i miałem różne kontuzje, więc doskonale rozumiem - uśmiechnął się do niej mężczyzna.
- Okej czyli nie ma żadnego problemu? - jeszcze się upewniła.
- Żadnego.
Magda poszła do szatni.
- Ty to masz fajnie. Trener cię lubi i nie musisz ćwiczyć! - próbowała jej jak zwykle dociąć Sandra.
- Ja chętnie ćwiczę na wfie, ale niestety ze skręconym stawem skokowym nie mogę, więc sorry taki mamy klimat - uśmiechnęła się do niej.
- Matko, jaka ona jest głupia! Jebany plastik! - powiedziała po wyjściu Wielińskiej Ela (klasowa prymuska).
- No! Ona ma do ciebie wiecznie jakieś wonty nie wiem jak to wytrzymujesz! - poparła Elę Zosia.
- W końcu jej przyjebię i nie będzie już taka zadowolona - mrugnęła do koleżanek.
- A teraz chodźcie, bo już po dzwonku - popędziła koleżanki Milena.
Na wfie koleżanki i koledzy Magdy grali w siatkę, a ona była sędzią.
- No Sandruś, błagam ugnij te nogi i przyjmij chociaż nad siebie, bo na to się nie da patrzeć! - powiedziała zrezygnowana po kolejnym przyjęciu w ścianę znienawidzonej koleżanki.
- Pffff... nie każdy musi być dobry akurat w sporcie! - wysyczała.
- O ile wiem ty w niczym nie jesteś dobra? - spytała jej wrednie Zosia.
- DZIEWCZYNY! GRAMY! - uciszył je trener.
Przez klasowe plastiki dziewczyny przegrały z chłopakami bardzo wysoko.
- Dziewczyny wy bez Magdy to słabo... - uznał.
- Bo Magda to nasz El Capitano jest! - powiedziała Ela.
- Ta Magneto i Drzewo może jeszcze? - zaśmiała się.
- Wait, wait co? - spytał zdziwiony Emil (klasowy przystojniak).
- Matko, ty się tylko na piłce kopanej znasz! Igłą Szyte nie oglądałeś? - Magda pokręciła głową.
- YYYY... nie! - zaprzeczył.
- To jesteś FRAJEREM! Elo, melo 3.2.0! - krzyknęła do niego.
- Dzwonek, zapraszam do szatni! - powiedział trener.
Wszyscy wyszli i poszli w stronę szatni wszystkie dziewczyny patrzyły na nią z miną typu ":O".
- Co się tak patrzycie? - spytała w końcu.
- Powiedziałaś Emilowi, że jest frajerem... - pokręciła głową Sandra.
- No i co w związku z tym? - spytała ponownie.
- Wiesz, że on się w tobie buja i prawie każda dziewczyna w klasie... Ba! W szkole ci zazdrości, a ty do niego, że jest frajerem! - prawie krzyknęła Wielińska.
- Dobra, dobra zluzuj majty to, że ja mu się niby "podobam" to nie znaczy, że on mi też?
- CO? Przecież on się każdej podoba? - zdziwiła się Klaudia
- No chyba nie! On jest głupi, brzydki i w ogóle DEBIL - powiedziała blondynka i wyszła z szatni.
Poszła pod salę pod którą miała mieć artystykę (muzykę połączoną z plastyką) i czekała na dzwonek.
- Proszę pani gardło mnie boli mogłabym dziś nie śpiewać? - usłyszała głos Sandry.
- Dobrze i tak dzisiaj nie śpiewamy - odpowiedziała jej nauczycielka.
Miała ochotę wsypać swojego wroga, ale uznała, że nie chce jej się przekonywać pani, która jako jedyna nauczycielka lubiła Wielińską. Na lekcji mieli coś rysować co oczywiście większość klasy (w tym Magda) olała. Pani Biedrzycka (nauczycielka od artystyki) kazała im przynieść rysunki na następną lekcję.
- Jeszcze dwie lekcje! - krzyknęła jej do ucha Ela.
- Ta, fizyka i chemia to te najgorsze, a jeszcze muszę iść potem po wyniki badań...
- Czego?
- No tej nogi. Niby podobno to skręcenie stawu skokowego, ale jeszcze nie byli w 100% pewni i musiałam mieć - odpowiedziała zrezygnowana.
- Współczuję, a bardzo cię boli ta noga?
- Jak dużo chodzę to w chuj.
Na tym skończyła się jej rozmowa z koleżanką, bo zadzwonił dzwonek. Fizyka nie była taka zła, bo nie było odpytywania. Za to na chemii pani miała takie samo podejście jak pani od biologi i Magda zarobiła kolejną lufę. Po lekcjach  w miarę możliwości szybko poszła w stronę Energii po wyniki badań. Przywitała się z panią za kontuarem i poszła do gabinetu trenera.
- Dzień dobry! - weszła (jak zwykle) bez pukania.
- Witaj Magda! Mam tu wyniki twoich badań.
- Po to przyszłam - wywróciła oczami.
- Więc tak, tak jak podejrzewaliśmy masz skręcony staw skokowy, ale masz również naciągnięte ścięgno Achillesa...
- CO?! - spytała zdziwiona.
- TO! Powiem ci, że masz duże szczęście, bo gdybyś trochę inaczej wylądowała to mogłabyś je naderwać - powiedział widocznie zadowolony trener.
- Dobrze, to ja już pójdę?
- Okej, tylko, że nasz fizjo powiedział, że masz chodzić o kuli. Masz w domu?
- O KULI? Mam.
- O kuli, o kuli.
- Dobrze, do widzenia! - powiedziała i wyszła.
Jeszcze bardziej zdenerwowana wyszła z hali i poszła do domu. Weszła trzaskając drzwiami.
- PRZYBYŁAM! - krzyknęła.
- Hej! - usłyszała głos Mariusza z kuchni.
- CZEŚĆ! - "O wujek Winiar!" pomyślała.
- Jak tam badania i w szkole? - spytał ojciec.
- I tu chujowo i tam chujowo, o czym powiedzieć najpierw? - powiedziała wrzucając plecak do pokoju, a następnie udając się w stronę kuchni.
- Yyyyy... nie wiem? - powiedział Wlazły.
- Dostałam dwie bardzo piękne jedynki, bo mam jakiś pojebanych nauczycieli, którzy uznali, że mogłam sobie nie grać w turnieju i w ogóle oni chyba myślą, że mnie obchodzi co powiedzą, więc niech żyją sobie w tej błogiej nieświadomości. A potem się dziwią, że mamy takie głupie społeczeństwo!
- Widzę, że dobre oceny Magda! - zaśmiał się Michał.
- Zawsze! A tak w ogóle to mam skręcony staw skokowy i do tego naciągnięte ścięgno Achillesa, muszę chodzić o kuli, więc po prostu zajefajnie! - dodała.
- Dobrze, że nie naderwane - uznał Mario.
- Podobno było blisko - odpowiedziała.
- CO?! - spytał Mariusz.
- NO!! - powiedziała. - A teraz sorry, ale idę do pokoju.
Obróciła się na pięcie i wyszła z kuchni.

-----------------------------------------------------------------------
ALE DAŁAM CIAŁA! Pisałam ten rozdział już długo ;/ Przepraszam! Mam nadzieję, że wybaczacie! Jak się podoba? ;) A TAK W OGÓLE TO WCZORAJ CUD NAD WISŁĄ! POLSKA REPRE W NOGĘ WYGRAŁA 2:0 Z NIEMCAMI :O Chyba nasi siatkarze odczarowali Narodowy ;) Pozdrawiam :*
5 komentarzy = 14 rozdział
PS Nie sądzicie, że muszę zabrać się trochę za inne blogi? :P

sobota, 4 października 2014

Rozdział 12

- Co ty w ogóle masz z tą kostką? - spytał Muzaj.
- Chyba skręciłam staw skokowy i tak mnie napierdala, że... - odpowiedziała. - Jakie szczęście w nieszczęściu jakbym pierwszy raz skręciła to by było w chuj źle.
- Magda patrz jak ta Werblińska się na ciebie lampi - podbiegła do niej Zosia.
- O ty faktycznie! Ja jebię co ja jej zrobiłam? - uniosła brew do góry. - A dobra niech spierdala!
- Jesteś niemożliwa! - potrząsnął głową Winiar.
- No wieeeeeem - zaśmiała się.
- Magda, chodź trener nas woła - powiedziała do niej libero.
- O nie! Będzie kolejna przemowa... - jeknęła. - No, ale dobra ty idź ja dojdę jutro.
- Chyba by mi trener cię przynieść kazał!
- Jak by nie chciał mieć libero z połamanymi nogami to lepiej mnie nie noś - zaśmiała się.
Poszła z Zosią w stronę trenera. Oczywiście zaczął im gadać jaki to dobry turniej itp.
- Dobra, dobra trenerze możemy wiedzieć ile trener będzie nam gadać jakie to my jesteśmy zajebiste? - spytała znudzona Wlazła.
- Właśnie skończyłem, możecie się iść przebrać - przewrócił oczami trener.
- Okej! - krzyknęły prawie jednocześnie.
- Ej, ej, ej jeszcze okrzyk przecież! - trener jeszcze się przypomniał. - GKS?
- HEJ! - krzyknęły znowu.
Do Magdy podbiegła jeszcze Ola.
- Magda gratki! - powiedziała i przytuliła ją.
- Dzięki! Tobie też! Od dzisiaj jesteś ATOMowa Ola! - zaśmiała się. - Musimy się jakoś spiknąć, żebyś ty do mnie przyjechała do Bełchatowa!
- Fajnie by było, ale wiesz mam 2 razy dziennie treningi i tak nie bardzo mogę.
- A nie masz jakiejś przerwy niedługo? - spytała Magda.
- Mam za półtora tygodnia tygodniową.
- To wy takie długie macie?
- No, bo mieliśmy grać w 1/16 pucharu CEV, ale klub z którym mieliśmy grać się wycofał - puściła jej oczko.
- To weź przyjedź do Bełka!
- No nie wiem.. Głupio mi tak trochę zwalać ci się do domu!
- Nawet sobie nie żartuj! Przecież ja cię zapraszam!
- Nie, ale naprawdę...
- Nie ma "ale"! Przyjeżdżasz i dogadamy to przez telefon! - Magda musiała postawić na swoim.
- Ale ty jesteś uparta!
- Jak osioł, wiem.
- Magda ja mogę przyjechać, ale czy na pewno to nie jest problem? - uniosła brew.
- No co ty?!
- Jakby co to zamieszkam pod mostem na czas pobytu - mrugnęła do niej.
- I to mi się podoba - uśmiechnęła się Magda. - Numeru telefonu nie zmieniłaś?
- Nie, a ty?
- Ja też nie.
- No to żółwik! - wyciągnęła rękę Ola.
- Żółw! - krzyknęła blondynka. - A teraz bardzo panią przepraszam, ale muszę się udać do szatni, bo mi zamkną halę zanim tam dojdę!
- To paaa! Do zobaczenia!
- Na pewno! - pokazała koleżance gest "Obserwuję cię!".
Magda poszła żółwim tempem do szatni. W miarę szybko się "ogarnęła".
- Pa dziewczyny! - pomachała im.
- Paaaa!
Poszła w stronę wyjścia gdzie czekał na nią Mariusz.
- Gratuluję - powiedział do niej od razu.
- Dziękuję! - przybiła mu piątkę.
- Jak tam z kostką?
- Boli, ale nie jest tak źle
Ojciec rzucił jej powątpiewające spojrzenie. Gdy wsiadała do samochodu, oczywiście miała z tym problem, bo strasznie ją bolało.
- JA PIERDOLĘ! - krzyknęła zirytowana.
- "Nie jest tak źle"? - spytał Mariusz, gdy w końcu udało jej się wsiąść.
- Dobra, jest chujowo!
- Było...
- Nawet nic nie mów!
- Okej, okej! - uniósł ręce w obronnym geście.
- A i jutro nie idę do tego więzienia!
- No... Dobra jutro możesz nie iść, ale pojutrze jak dasz radę to idziesz! - powiedział.
- Nie dam rady! - wyszczerzyła się.
- Mhhh... a drzeć się na dziewczyny z zespołu to dałaś radę? - uniósł brew.
- Ja się nie darłam! Ja je motywowałam!
- Oczywiścieeee... - pokiwał głową z miną typu "Pierdol, pierdol ja i tak swoje wiem!".
Następny dzień minął jej głównie na leżeniu w łóżku i przemieszczaniu się na jednej nodze po domu. Mariusz uznał,  że może iść do szkoły. Kłócili się, ale Magdzie to i tak nic nie dało. Uznała, że jak już musi tam iść to coś "odwali". Do głowy wpadł jej świetny pomysł. Jeszcze na początku liceum przez miesiąc chodziła do szkoły, ale do innej klasy. Miała do szkoły na 8:55, a jej stara klasa na 8. Tuż przed dzwonkiem spytała się, która ławka jest wolna. Usiadła tam, a gdy nauczycielka sprawdziła obecność spytała jej :
- Magda, co ty tu robisz?
- O JEZUS! PRZEPRASZAM! Pomyliłam klasy! Do widzenia! - i wybiegła z sali.
Na przerwie podbiegła do niej Julia z byłej klasy.
- Ale masakra! Całą lekcję mieliśmy ubaw! A Żalińska sama się tak śmiała, że WOW! Nigdy jej takiej zadowolonej nie widziałam!
Gdy zaczęły się jej lekcje od razu wpadł jej do głowy pomysł na kolejną akcję. Mieli kartkówkę z polskiego i, gdy już ją oddała spytała nauczycielki czy może wyjść do łazienki.
- Po co? - spytała polonistka.
- Otworzyć Komnatę Tajemnic!
- A idź mi! - pokręciła głową z niedowierzaniem.
Ale Wlazła wcale nie miała zamiaru iść do łazienki. Skierowała się do klasy gdzie lekcję miała 3 liceum.
- Dzień dobry! Ja tylko chciałam ogłosić, że jest awaria prądu! - powiedziała po wejściu.
- Ale przecież pali się światło? - wskazała ręką na lampę matematyczka.
- To tylko mój blask oświetla tę salę! - zgasiła światło i wyszła.
-------------------------------------------------------------------------
Łapcie rozdział :) Dziękuję za ponad 900 wyświetleń! Zapraszam do komentowania i pozdrawiam :*
4 komy = 13 rozdział :D

wtorek, 30 września 2014

Rozdział 11

Po tej wygranej dziewczyny wróciły do domu z poleceniem wyspania się przed jutrem. Magda miała nadzieję, że jej koleżanki nie będą się już tak stresować i mecz od początku pójdzie dobrze. Siatkarze zapewnili ją, że jutro też przyjdą i będą im kibicować.
- Chyba dogryzać - pomyślała blondynka.
Gdy rano się obudziła uznała, że jest wyspana i może wstać.
- Hej! - przywitała się wchodząc do kuchni.
- Hej, Magda! - odpowiedział jej Arek. - A wiesz, że ja dzisiaj też idę na twój mecz z tatą?
- Super! Będziesz mi kibicował? - uśmiechnęła się do brata.
- No jasne! A pograsz ze mną po meczu? - popatrzył na nią błagalnie.
- Dobra, ale jak będziesz grzeczny!
- Będę jak zawsze!
- No to piona!
- Piona! - podbiegł do niej i przybił jej piątkę.
Mariusz patrzył na nich z uśmiechem. Magda nalała sobie wody i wzięła jogurt z lodówki. Potem wróciła do pokoju. Ubrała się i umalowała. Już zaczął się mecz Chemika z Atomem, więc musiała powoli iść na rozruch. Wzięła swoją torbę treningową i wyszła. W szatni już było większość dziewczyn.
- To jak dzisiaj wygrywamy? - spytała od razu.
- No jasne! - krzyknęła Zosia.
- No, i tak ma być! - przybiła z nią piątkę i zaczęła się przebierać.
Razem z (już wszystkimi) dziewczynami poszła na rozruch. Mecz Atomu i Chemika skończył się wynikiem 3:1 dla tych pierwszych. Trener kazał im już iść na salę. One się "dogrzewały", a trybuny powoli się zapełniały, chociaż nie do końca. Magda mecz zaczęła od początku na boisku. Bełchatowianki gładko wygrały pierwsze dwa sety, więc trener zdjął z boiska ją, Helę i Milenę (środkową). Ten manewr nie był udany, bo przegrały trzeciego seta. Na początku czwartego seta na boisku znów pojawił się cały pierwszy skład. Nie obyło się bez nerwów, ale tego seta też wygrał GKS dzięki czemu wygrały cały mecz. Po rozciąganiu Magda podeszła do band. Dała kilka autografów, ale tym razem pociągnęła ze sobą Zosią, więc tym razem to libero tam stała. Tym czasem podbiegł do niej Arek.
- To co wbijasz na boisko i gramy? - mrugnęła do niego.
- NO! - odpowiedział jej szybko chłopiec.
- No to chodź!
Poszła z Arkiem na boisko, a po drugiej stronie siatki zatrudniła Zosię, która już skończyła rozdawać autografy. Gdy chłopiec trochę się zmęczył, "przekazała" go Mariuszowi i razem z dziewczynami poszła się przebrać. Trochę się martwiła, bo czuła lekki ból w plecach. Miała zamiar nikomu o tym nie mówić.
- Zagram jutro mecz, przecież nic złego się nie stanie, a potem ewentualnie komuś o tym powiem - pomyślała.
Wieczór i poranek były praktycznie takie same jak wczoraj. Znowu wcześnie się położyła. Rano wstała, zjadła, ubrała się, umalowała i poszła na rozruch. Policzanki trochę onieśmieliły dziewczyny w końcu to Mistrz Polski i tak dalej. Ale Magda oczywiście biegała, skakała, motywowała każdą po kolei. Kibice zapełnili 2/3 hali co bardzo je cieszyło. Zaczęły taką samą szóstką jak wczoraj. Pierwszy set wygrały na przewagi do 27. Następny wygrały przyjezdne do 23. Trzeci znów gospodynie tym razem do 21. W czwartym prowadziły 21:19 i wydawało się, że wygrają. Po ataku Gosi Glinki obrona Heli, Zosia wystawiła sytuacyjną do Magdy. Atakowała (a przynajmniej próbowała) w bardzo nienaturalnej pozycji.Gdy wylądowała poczuła ból w lewej kostce. Niestety, musiała zejść z boiska. Wszyscy kibice zaczęli skandować "Dziękujemy!". Było jej bardzo miło mimo silnego bólu. Ich fizjoterapeuta zajmował się jej kostką, a ona patrzyła w stronę boiska z niepokojem. Dziewczyny już przegrywały 21:22. Tego seta przegrały. Tie-break też zaczęły źle. Przy stanie 3:6 trener Bełchatowa wziął czas. Miny dziewczyn były nie za wesołe, trener coś do nich mówił. Magda wstała.
- Dziewczyny, ogar dupy, gracie beznadziejnie! - krzyknęła.
- Magda, siadaj, bo se coś gorzej zrobisz! - powiedziała kapitan.
- Chuj mnie to obchodzi! Grałyście dobrze, więc teraz tylko do końca tak jak w pierwszym! - nie zwróciła na to uwagi.
- Dobrze gada! - krzyknęła Zosia.
Przerwa się kończyła.
- No to dawać, dawać! - wyciągnęła swoją rękę do przodu.
- GRAMY dziewczyny! - krzyknęła Hela.
- GKS!
- HEJ! - odpowiedziały trenerowi i poszły na boisko, a Magda znowu usiadła na krzesełku.
Bełchatowianki zdobyły trzy punkty pod rząd, a potem systematycznie zdobywały po 2 oczka. Wygrały tego seta jak i cały mecz. Wszystkie podbiegły do Magdy i przybiły jej piątki. Za chwilę miały zostać przyznane nagrody indywidualne.
- Nagroda dla najlepszej przyjmującej wędruje do... siatkarki PGE Atomu Trefl Sopot Dejy Mclendon! - krzyknął spiker (spiker? chyba o to chodzi xd - od autorki). Czarnoskóra siatkarka podeszła po nagrodę i zapozowała do zdjęć.
- Nagroda dla najlepszej środkowej wędruje do... zawodniczki Chemika Police Agnieszki Bednarek-Kaszy! - ponownie zawołał spiker.
- Nagroda dla najlepszej rozgrywającej wędruje do... zawodniczki GKS Bełchatów Heleny Mróz! - wszystkie dziewczyny Bełchatowa przybiły jej "żółwia".
- Nagroda dla najlepszej libero wędruje do... siatkarki GKS Bełchatów Zofii Weis!
- Zofii... - mruknęła Zośka, ale udała się w stronę prezydenta miasta.
- Nagroda dla najlepszej atakującej wędruje do... siatkarki Chemika Police Anny Werblińskiej! - blondynka uśmiechnęła się.
- Nagroda dla najlepszej zagrywającej wędruje do... zawodniczki GKS Bełchatów Magdy Wlazły! - 16-latka bardzo powoli poszła po nagrodę. Wielki uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- I najważniejsza nagroda, czyli nagroda MVP wędruje do... Magdy Wlazły! - złapała się za głowę i podążyła w kierunku prezydenta.
Gdy nagrody były już rozdane i wszystkie zespoły dostały puchary podeszła do band.
- No, no, no Blondi, ale się rozkręciłaś! Dwie nagrody! - powiedział Winiar.
- Ta, a kostka tak mnie napierdziela, że przez dobre 2-3 tygodnie zapewne nie zagram - skrzywiła się.
--------------------------------------------------------------------------
Dobra, dobra przepraszam! Rozdział miał być dodany już dawno i dlatego kończy się w takim głupim momencie :/ Ale może następny w ogóle będzie miał jakiś sens xd Bo ten nie ma :C Zapraszam do komentowania ;)
4 komy = 12 rozdział :D
PS Jeszcze raz przepraszam!!!

piątek, 26 września 2014

Rozdział 10

Muzaj znalazł swoją bluzę, a gdy wyszedł Magda zaczęła oglądać "Green Street Hooligans" na laptopie. Mario rozmawiał już od dobrych 20 minut przez telefon z Pauliną. Oczywiście przy okazji oglądał telewizję, więc mówił "dość" głośno. Magda postanowiła coś z tym zrobić, więc poszła do salonu.
- TATO MÓJ KOCHANY! - krzyknęła.
- Paulina poczekaj chwilę - powiedział do telefonu. - Czego chcesz, Magda?
- Albo wyłącz telewizor albo przestań drzeć ryja do swojego fona jakbyś był głuchy!
- A co jakiś problem?!
- TAK! Oglądam film na słuchawkach, a i tak cię słyszę!
- No i bardzo dobrze! Za takie odzywki będę darł ryja jeszcze głośniej! - odpowiedział unosząc palec do góry.
- No proszę CIĘ! TAK BARDZO ŁADNIE!
- Jak tak ładnie to... nie!
- NO JA PIERDOLE!
- Nie pierdol, bo...
- Przyciszysz się czy nie?
- No... dobra może trochę.
- Dziękuję bardzo, Panu Łaskawcy!
Blondynka poszła dalej oglądać film, a jej ojciec odrobinę ciszej dalej uskuteczniał swoją rozmowę. Wlazły po kolejnych 20 minutach skończył i oglądał coś w telewizji, a Magda w dalszym ciągu oglądała film. Gdy skończyła poszła jeszcze umyć zęby. Mijając salon zobaczyła leżący na stole telefon Mariusza z włączonym facebookiem.
- OOOO będzie karny na oficjalnym profilu! - pomyślała.
Wzięła ostrożnie "szajsunga" jak to nazywała, zrobiła sobie samojebkę mając w tle śpiącego Mariusza i wrzuciła z opisem "Tak to jest jak się rozmawia tyle przez telefon! Zgadnijcie od kogo karny? Podpowiedź : imię kończy się na A :))))!". Odłożyła telefon na miejsce i poszła do łazienki. Gdy trochę się ogarnęła przed snem wróciła do salonu. Wyłączyła telewizor, zgasiła światło i poszła spać. Rano obudził ja jak zwykle przeklęty budzik. Miała dzisiaj na 9, więc nawet się wyspała. Wlazły dalej spał rozwalony na kanapie, więc Magda postanowiła go "delikatnie" obudzić. Wzięła swojego iphone'a, wyszukała w muzyce "Szaloną Rudą" i podgłaśniając przyłożyła do ucha ojca.
- ŁO KUR... MAGDA ZABIJĘ CIĘ! - krzyknął lądując na podłodze.
- Było WSTAĆ wcześniej! - zaśmiała się.
- Zobaczysz jaką ty będziesz miała pobudkę jak wstanę wcześniej od ciebie!
- Już się boję! - blondynka udawała przestraszoną.
W tym czasie przyszedł do niej SMS.
Od Fabian :
"Przypominam dzisiaj na 9:50 :)"
Do Fabian :
"O JAK MIŁO! Dzięki za przypomnienie ;)"

- Mam dzisiaj na 10 - poinformowała ojca.
- Spoko - odpowiedział.
Magda ubrała się, spakowała do końca, a i tak pozostało 1,5 godziny. Włączyła telewizor i zaczęła skakać po kanałach. Zatrzymała się na Polsacie Sport na którym była powtórka wygranego finału Mistrzostw Świata. Pod koniec ostatniego seta szczerzyła się niemożliwie do ekranu.
- Co oglądasz, że się tak szczerzysz? - spytał Mariusz wchodząc do dużego pokoju.
Nie odpowiedziała tylko patrzyła dalej. Przy ostatniej piłce czuła takie emocje jakby oglądała na żywo. Jak zobaczyła siebie przytulającą Paulinę i Arka, który gdzieś tam obok skakał po wygranej na trybunach jak wtedy zaczęły jej lecieć łzy szczęścia.
- Ty tak na stówę kończysz tą karierę? - spytała po chwili ojca.
- Raczej tak, ale jak oglądam to wcale nie mam ochoty.
- Nie dziwię się - uśmiechnęła się.
W szkole nic nie było w stanie zepsuć jej humoru.
W ogóle ten tydzień było jakoś tak spokojnie i minął jej strasznie szybko.
Turniej zbliżał się nieubłaganie, a treningi były intensywne. Kolejne 4 dni minęły i już były na hali. Bilet kosztował 5 złoty od meczu, więc zjawiło się nawet dużo ludzi. Oczywiście w tym kilku siatkarzy. Magda poszła w ich stronę.
- No, widzę, że dotrzymałeś słowa tato - uśmiechnęła się.
- No wiadomo!
- Z kim gracie pierwszy mecz? - zaciekawił się Winiar.
- Atom Trefl Sopot, jutro Gedania Gdańsk, a na końcu Chemik Police.
- No to gruuubo! Musicie wygrać! - uznał Muzaj.
- Byłoby fajnie, ale patrzcie na dziewczyny - wskazała ręką na koleżanki Magda.
- No, wyglądają jakby miały iść na ścięcie.
- No właśnie! Z takim podejściem to gówno zdziałamy w tym meczu.
- Zmotywuj je jakoś! - polecił Wrona.
- Ta, a myślisz, że nie próbowałam? - powiedziała zrezygnowana. - Dobra, ja idę.
Poszła w stronę boiska. Kilka siatkarek z Sopotu już było. Na jednej koszulce zobaczyła znane sobie nazwisko. Dziewczyna, na którą patrzyła odwróciła się. Ich spojrzenia się spotkały. Magda poszła w jej stronę wolnym krokiem.
- Ola? - spytała, gdy była już blisko.
- Magda? - odpowiedziała dziewczyna.
- JEJU CZEŚĆ! - powiedziała i przytuliła ją. - Czyli ci się udało?
- Tak! Ale dawno się nie widziałyśmy!

Byli na wakacjach. Niedaleko miejsca, w którym byli, a w sumie leżeli jakaś dziewczynka kłóciła się z ojcem.
- Tato, zagrasz ze mną? - spytała z nadzieją w głosie.
- Za chwilę.
- Za chwilę jest od 3 dni!

- Zaraz wrócisz do domu!
- A Klara nie może ze mną zagrać?
- Widzisz, że Klara zajmuje się Kacprem!
- Ale on ŚPI!

Ojciec dziewczynki nie odpowiadał jej. Magda chciała zagrać w siatkę z Mariuszem, ale zapomniała wziąć piłki z ich mieszkania.
- Magda, a może pożyczysz piłkę od tej dziewczyny? - zaczął Wlazły.
- W sumie czemu nie.
- I może spytaj jej czy zagra z nami, bo po 1 w dwie osoby to tak głupio, a po 2 ona się chyba nie doczeka tej gry.
- Okej, okej.
Magda podeszła nieśmiało do dziewczyny. Tak na oko miała 12-13 lat tyle co ona.
- Hej, mogłabym pożyczyć piłkę?
- Jasne, bierz.
- A słuchaj, może zagrałabyś z nami - wskazała dłonią na siebie i ojca.
- Jeśli nie będzie wam to przeszkadzać to mogę - uśmiechnęła się.

- No to chodź.
- Chwilka.
Dziewczyna podbiegła do ojca i zakomunikowała mu, że idzie pograć, żeby zawału nie dostał, że jej nie ma. Odpowiedział jej :
- Okej. A i twoja mama mi napisała, że dostałaś się do tego gimnazjum.
- Fajnie, pewnie nie jest zadowolona.
I podeszła do Magdy.

- Tak w ogóle to Ola jestem - znowu się do niej uśmiechnęła. - Ola Bilska.
- Magda Wlazły.

- Domyśliłam się - mrugnęła do niej.

- Tata, chodź! - powiedziała do ojca blondynka.
- Idę.
Mario podszedł do nich.
- Dzień dobry, Ola - przywitała się grzecznie.

- Mariusz.
- Wiem - ponownie uśmiechnęła się niebieskooka.
 Gdy zaczęli grać dziewczyny zaczęły rozmawiać :
- Tak w ogóle to skąd jesteś? - powiedziała Magda.
- Z Gdańska.
- A ile masz lat?
- Skończyłam 13 w maju, a ty?
- 13 skończę w listopadzie.

- Dobrze grasz! Jak długo grasz?
- W klubie zacznę drugi rok od września
.
- Bez kitu!
- Bez kitu to okna wypadają - zaśmiała się Ola.
- Ej, nie, ale serio?
- No tak!
Teraz będę jeszcze w klasie o profilu siatkarskim.
- Sorry, że usłyszałam, ale dlaczego twoja mama ma nie być zadowolona? Przecież nie każdy tam się dostaje!
- Spoko! Po prostu moja mama by chciała, żebym szła do gimnazjum dwujęzycznego, a potem najlepiej do liceum gdzie wszystkie przedmioty po angielsku - przewróciła oczami.
- A jaką masz średnią?
- Powiedzmy, że za wysoką niż bym chciała, a ty?
- 5,50. Ale powiedz no!
- 6,0...
- "Za wysoką"?!
- No tak, bo przez nią cała moja rodzina mi mówi, że jestem za zdolna, żeby być sportowcem, ale ja jakoś siebie nie widzę w roli lekarza, prawnika lub kogoś podobnego!

- To jak cała rodzina ci o tym mówi to jakim cudem ich przekonałaś?
- Powiedziałam, że jak będę chciała to przecież mogę napisać słabo egzamin i tylko się zbłaźnić, a w ogóle, że jak nie zaryzykuję to nie zyskam.
- Szantażystka?
- Może trochęęęę. Jak długo jeszcze będziesz tutaj?
- 6 dni.
- O! Ja też!
- A potem szara rzeczywistość.
- No dokładnie! Zero anonimowości pewnie masz ty i pan jak idziecie przez ulicę?
- No niestety, aż się zdziwiłam, że tutaj tak dużo Polaków i prawie zero namolnych ludzi!
- Pewnie im głupio się podejść i spytać w końcu wakacje, nie?
- Możliwe.
- Nawet bardzo! Wiem po sobie - zaśmiała się.
- Naprawdę?
- No w sumie, ale ja już jeden autograf mam z poprzedniego sezonu - mrugnęła do Magdy.
Potem przez cały pobyt w Chorwacji trzymały się razem. Po powrocie do kraju utrzymywały kontakt przez portale społecznościowe i widywały się czasem na meczach reprezentacji.


- Nie, aż mi się nie chce wierzyć, że się spotkałyśmy bez ustalania! - uśmiechnęła się do Oli.
- No! Sorry memory, ale dzisiaj będziemy musiały was pokonać!
- Nigdy w życiu! Nie damy wam się!

***30 minut później***
Mecz się zaczynał. Magda zaczynała go w kwadracie, Ola na boisku po drugiej stronie siatki. Akcje Bełchatowiankom się nie kleiły. Masa błędów i nie skończonych piłek. Pierwszy set przegrany 14:25. Drugi set GKS zaczął tym samym składem. Trener zmienił Anię (ich drugą atakującą) na Magdę dopiero przy stanie 11:16 po przerwie technicznej. Była na prawym ataku, a po tej akcji miała zagrywkę. Iza Bełcik zagrywała. Słabe przyjęcie Zosi i od razu sytuacyjna do Wlazłej. Wypchnęła po rękach Oli piłkę. Na tablicy 12:16. Poszła za linię 9 metra. Wyrzuciła sobie wysoko piłkę i uderzyła mocno. Libero Atomu puściła piłkę. Był to błąd, bo mikasa wylądowała idealnie w 9 metrze boiska przeciwnika. Bełchatowski klub dzięki zagrywce blondynki zdobył 3 kolejne punkty. Trener gości wziął czas, ale Magdzie nie przeszkadzało to w kontynuowaniu swojej serii. Po błędzie tablica wyświetlała wynik 19:17. Tego seta GKS już nie wypuścił i wygrał do 21. Następnego wygrały na przewagi do 27:25. Ostatni set był spacerkiem wygranym do 19. Dziewczyny schodziły z boiska szczęśliwe.
- Mówiłam wam, że wygramy? - spytała Magda.
- No mówiłaś...
- A więc na jutro Bounty dla mnie!
- Ja ci mogę kupić nawet 30 Bounty za uratowanie nam meczu! - powiedziała ich kapitan.
- Oj tam, przecież ja sama go nie wygrałam - uśmiechnęła się.
Przy rozciąganiu podszedł do niej jakiś mężczyzna i powiedział :
- Dzień dobry! Pracuje dla strony siatkarskaliga.tv, czy mógłbym przeprowadzić z tobą wywiad?
- ZE MNĄ?! - spytała Magda zdziwiona.
- Tak, z panią.
- No dobrze - uśmiechnęła się i wstała.

-Razem ze mną atakująca GKS Bełchatów Magda Wlazły. Magda, powiedz nam jakim cudem w drugim secie zdobyłyście tyle punktów dzięki twojej zagrywce?
- Szczerze powiedziawszy to sama nie wiem. Ale na pewno nie były to punkty zdobyte tylko dzięki mojej zagrywce, ale także bloku i obronie dziewczyn
.
- Wygrałyście 3:1 mecz z PGE Atomem Trefl Sopot. Jakie to uczucie?
- Na pewno jesteśmy bardzo zadowolone, zwłaszcza, że pierwszy set nie był zbyt dobry w naszym wykonaniu
.
- No właśnie, czym to było spowodowane? - Myślę, że stres i przeciwnik zrobił swoje.
-
Czyli myślisz, że jakby twoje koleżanki nie były zestresowane to mogłybyście wygrać nawet 3:0?
-
Myślę, że byłybyśmy w stanie, ale Atom to jest świetna drużyna, więc myślę, że to nie byłoby takie łatwe.
- Widać było po niektórych akcjach, że nie jesteś do końca z nich zadowolona, czemu?

- Często słyszę, że za dużo od siebie wymagam, więc to chyba wszystko wyjaśnia.
- No i ostatnie pytanie. Wygracie ten turniej?

- Nie wiem, ale na pewno się postaramy.
- Dziękuję!
- Ja również dziękuję!

Poszłam do dziewczyn do końca się rozciągnąć.
- MAGDA BURŻUJU! 
- Tak słucham! Od teraz macie się do mnie zwracać per : Wasza Wysokość! - udawała damę.
- A to dlaczego? - powiedziała jak zwykle nie w temacie Ania.
- Bo udzielałam przed chwilą wywiadu i pewnie jak zwykle wyglądam w chuj brzydko, więc tylko mówienie do mnie Wasza Wysokość mi humor poprawi! - mówiła dalej tym samym tonem.
- Wiesz ogarnij się, bo ja pierdzielę to, że nam mecz wygrałaś to cię nie upoważnia! - zaśmiała się Zosia.
- Ej, patrzcie tam ludzie stoją i się gapią ciekawe po co? - spytała Magda.
- Autografejszyn pewnie chcą od ciebie i w ogóle, tępa pało! - odpowiedziała jej szybko libero.
- Taaaa jasne! - zaśmiała się Magda.
- No weź idź tam się napij czy coś to zobaczysz!
- Okej, to idę!
Poszła jak gdyby nigdy nic w stronę swojej wody. Gdy tak sobie ją piła usłyszała :
- Pani Magdo! Można autograf? - podniosła swoje brązowe oczy i zobaczyła tych wszystkich ludzi, którzy się na nią gapią.
- Jasne tylko chwilka - odpowiedziała, odłożyła wodę i podeszła do band.
Wszyscy ludzie po kolei brali od niej autografy, a co, bo niektórzy robili sobie z nią zdjęcia. Gdy już miała iść do dziewczyn zawołała ją jakaś mała dziewczynka.
- Jejku, jaka słodka! - pomyślała Magda, odwróciła się i ponownie podążyła w stronę band.
Wzięła dziewczynkę na ręce i poczekała aż jej tata zrobi zdjęcie. Potem już "była wolna", ale podeszły Skrzaty.
- Hej, hej Magda jak ci się podoba bycie w blasku... - nie zdołał dokończyć Muzaj, bo Magda mu przerwała.
- Miło, że ci ludzie chcieli ode mnie zdjęcie albo podpis, nie rozumiem czemu narzekacie.
- No wiesz jak dajesz milionowy podpis i jeszcze jest milion hot10 to wiesz! - powiedział Winiar. - A tak w ogóle szacun młoda uratowałaś im mecz!
- Nie uratowałam, bo ja nie przyjmowałam, rozgrywałam, blokowałam i nie kończyłam wszystkich akcji sama! - pokręciła głową.
- Masz takie podejście do sprawy jak Szampon! - zaśmiał się Kłos.
- Jednak w czymś musimy być podobni! A tak w ogóle tato nikt cię nie przyłapał jak jesteś nieuczesany? - zaśmiała się.
- Nie, bo jestem uczesany! - zrobił minę typu "me gusta".
- Spoko, a teraz sorry muszę iść zabić Rudą za to, że musiałam być "fejs tu fejs" z tymi wszystkimi ludźmi, a to było stresujące! - uśmiechnęła się.
- Aaaa to faktycznie idź ją zabij! - zaśmiał się Kłos.
Nie odpowiadając poszła (znowu) w stronę dziewczyn.
- No i co?! Mówiłam! - zaśmiała się libero.
- Mówiłaś FUCKtycznie! Wiesz jakie to stresujące było? - również wyszczerzyła się Magda.
- Jak byłam dzieckiem to zawsze chciałam rozdawać autografy i w ogóle, a wy? - uśmiechnęła się kapitan zespołu.
- No jacha! Ja zawsze mówiłam "Muszę pracować tak ciężko, żeby kiedyś mój podpis można było nazwać autografem" - uśmiechnęła się blond włosa atakująca.
----------------------------------------------------------------
4, a nawet 5 komów było, a więc 10 rozdział ;) Mam nadzieję, że się podoba? ;D 4 komy = 11 rozdział :3 A tak w ogóle dziękuję za tyle wyświetleń! :* Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :D