wtorek, 30 września 2014

Rozdział 11

Po tej wygranej dziewczyny wróciły do domu z poleceniem wyspania się przed jutrem. Magda miała nadzieję, że jej koleżanki nie będą się już tak stresować i mecz od początku pójdzie dobrze. Siatkarze zapewnili ją, że jutro też przyjdą i będą im kibicować.
- Chyba dogryzać - pomyślała blondynka.
Gdy rano się obudziła uznała, że jest wyspana i może wstać.
- Hej! - przywitała się wchodząc do kuchni.
- Hej, Magda! - odpowiedział jej Arek. - A wiesz, że ja dzisiaj też idę na twój mecz z tatą?
- Super! Będziesz mi kibicował? - uśmiechnęła się do brata.
- No jasne! A pograsz ze mną po meczu? - popatrzył na nią błagalnie.
- Dobra, ale jak będziesz grzeczny!
- Będę jak zawsze!
- No to piona!
- Piona! - podbiegł do niej i przybił jej piątkę.
Mariusz patrzył na nich z uśmiechem. Magda nalała sobie wody i wzięła jogurt z lodówki. Potem wróciła do pokoju. Ubrała się i umalowała. Już zaczął się mecz Chemika z Atomem, więc musiała powoli iść na rozruch. Wzięła swoją torbę treningową i wyszła. W szatni już było większość dziewczyn.
- To jak dzisiaj wygrywamy? - spytała od razu.
- No jasne! - krzyknęła Zosia.
- No, i tak ma być! - przybiła z nią piątkę i zaczęła się przebierać.
Razem z (już wszystkimi) dziewczynami poszła na rozruch. Mecz Atomu i Chemika skończył się wynikiem 3:1 dla tych pierwszych. Trener kazał im już iść na salę. One się "dogrzewały", a trybuny powoli się zapełniały, chociaż nie do końca. Magda mecz zaczęła od początku na boisku. Bełchatowianki gładko wygrały pierwsze dwa sety, więc trener zdjął z boiska ją, Helę i Milenę (środkową). Ten manewr nie był udany, bo przegrały trzeciego seta. Na początku czwartego seta na boisku znów pojawił się cały pierwszy skład. Nie obyło się bez nerwów, ale tego seta też wygrał GKS dzięki czemu wygrały cały mecz. Po rozciąganiu Magda podeszła do band. Dała kilka autografów, ale tym razem pociągnęła ze sobą Zosią, więc tym razem to libero tam stała. Tym czasem podbiegł do niej Arek.
- To co wbijasz na boisko i gramy? - mrugnęła do niego.
- NO! - odpowiedział jej szybko chłopiec.
- No to chodź!
Poszła z Arkiem na boisko, a po drugiej stronie siatki zatrudniła Zosię, która już skończyła rozdawać autografy. Gdy chłopiec trochę się zmęczył, "przekazała" go Mariuszowi i razem z dziewczynami poszła się przebrać. Trochę się martwiła, bo czuła lekki ból w plecach. Miała zamiar nikomu o tym nie mówić.
- Zagram jutro mecz, przecież nic złego się nie stanie, a potem ewentualnie komuś o tym powiem - pomyślała.
Wieczór i poranek były praktycznie takie same jak wczoraj. Znowu wcześnie się położyła. Rano wstała, zjadła, ubrała się, umalowała i poszła na rozruch. Policzanki trochę onieśmieliły dziewczyny w końcu to Mistrz Polski i tak dalej. Ale Magda oczywiście biegała, skakała, motywowała każdą po kolei. Kibice zapełnili 2/3 hali co bardzo je cieszyło. Zaczęły taką samą szóstką jak wczoraj. Pierwszy set wygrały na przewagi do 27. Następny wygrały przyjezdne do 23. Trzeci znów gospodynie tym razem do 21. W czwartym prowadziły 21:19 i wydawało się, że wygrają. Po ataku Gosi Glinki obrona Heli, Zosia wystawiła sytuacyjną do Magdy. Atakowała (a przynajmniej próbowała) w bardzo nienaturalnej pozycji.Gdy wylądowała poczuła ból w lewej kostce. Niestety, musiała zejść z boiska. Wszyscy kibice zaczęli skandować "Dziękujemy!". Było jej bardzo miło mimo silnego bólu. Ich fizjoterapeuta zajmował się jej kostką, a ona patrzyła w stronę boiska z niepokojem. Dziewczyny już przegrywały 21:22. Tego seta przegrały. Tie-break też zaczęły źle. Przy stanie 3:6 trener Bełchatowa wziął czas. Miny dziewczyn były nie za wesołe, trener coś do nich mówił. Magda wstała.
- Dziewczyny, ogar dupy, gracie beznadziejnie! - krzyknęła.
- Magda, siadaj, bo se coś gorzej zrobisz! - powiedziała kapitan.
- Chuj mnie to obchodzi! Grałyście dobrze, więc teraz tylko do końca tak jak w pierwszym! - nie zwróciła na to uwagi.
- Dobrze gada! - krzyknęła Zosia.
Przerwa się kończyła.
- No to dawać, dawać! - wyciągnęła swoją rękę do przodu.
- GRAMY dziewczyny! - krzyknęła Hela.
- GKS!
- HEJ! - odpowiedziały trenerowi i poszły na boisko, a Magda znowu usiadła na krzesełku.
Bełchatowianki zdobyły trzy punkty pod rząd, a potem systematycznie zdobywały po 2 oczka. Wygrały tego seta jak i cały mecz. Wszystkie podbiegły do Magdy i przybiły jej piątki. Za chwilę miały zostać przyznane nagrody indywidualne.
- Nagroda dla najlepszej przyjmującej wędruje do... siatkarki PGE Atomu Trefl Sopot Dejy Mclendon! - krzyknął spiker (spiker? chyba o to chodzi xd - od autorki). Czarnoskóra siatkarka podeszła po nagrodę i zapozowała do zdjęć.
- Nagroda dla najlepszej środkowej wędruje do... zawodniczki Chemika Police Agnieszki Bednarek-Kaszy! - ponownie zawołał spiker.
- Nagroda dla najlepszej rozgrywającej wędruje do... zawodniczki GKS Bełchatów Heleny Mróz! - wszystkie dziewczyny Bełchatowa przybiły jej "żółwia".
- Nagroda dla najlepszej libero wędruje do... siatkarki GKS Bełchatów Zofii Weis!
- Zofii... - mruknęła Zośka, ale udała się w stronę prezydenta miasta.
- Nagroda dla najlepszej atakującej wędruje do... siatkarki Chemika Police Anny Werblińskiej! - blondynka uśmiechnęła się.
- Nagroda dla najlepszej zagrywającej wędruje do... zawodniczki GKS Bełchatów Magdy Wlazły! - 16-latka bardzo powoli poszła po nagrodę. Wielki uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- I najważniejsza nagroda, czyli nagroda MVP wędruje do... Magdy Wlazły! - złapała się za głowę i podążyła w kierunku prezydenta.
Gdy nagrody były już rozdane i wszystkie zespoły dostały puchary podeszła do band.
- No, no, no Blondi, ale się rozkręciłaś! Dwie nagrody! - powiedział Winiar.
- Ta, a kostka tak mnie napierdziela, że przez dobre 2-3 tygodnie zapewne nie zagram - skrzywiła się.
--------------------------------------------------------------------------
Dobra, dobra przepraszam! Rozdział miał być dodany już dawno i dlatego kończy się w takim głupim momencie :/ Ale może następny w ogóle będzie miał jakiś sens xd Bo ten nie ma :C Zapraszam do komentowania ;)
4 komy = 12 rozdział :D
PS Jeszcze raz przepraszam!!!

piątek, 26 września 2014

Rozdział 10

Muzaj znalazł swoją bluzę, a gdy wyszedł Magda zaczęła oglądać "Green Street Hooligans" na laptopie. Mario rozmawiał już od dobrych 20 minut przez telefon z Pauliną. Oczywiście przy okazji oglądał telewizję, więc mówił "dość" głośno. Magda postanowiła coś z tym zrobić, więc poszła do salonu.
- TATO MÓJ KOCHANY! - krzyknęła.
- Paulina poczekaj chwilę - powiedział do telefonu. - Czego chcesz, Magda?
- Albo wyłącz telewizor albo przestań drzeć ryja do swojego fona jakbyś był głuchy!
- A co jakiś problem?!
- TAK! Oglądam film na słuchawkach, a i tak cię słyszę!
- No i bardzo dobrze! Za takie odzywki będę darł ryja jeszcze głośniej! - odpowiedział unosząc palec do góry.
- No proszę CIĘ! TAK BARDZO ŁADNIE!
- Jak tak ładnie to... nie!
- NO JA PIERDOLE!
- Nie pierdol, bo...
- Przyciszysz się czy nie?
- No... dobra może trochę.
- Dziękuję bardzo, Panu Łaskawcy!
Blondynka poszła dalej oglądać film, a jej ojciec odrobinę ciszej dalej uskuteczniał swoją rozmowę. Wlazły po kolejnych 20 minutach skończył i oglądał coś w telewizji, a Magda w dalszym ciągu oglądała film. Gdy skończyła poszła jeszcze umyć zęby. Mijając salon zobaczyła leżący na stole telefon Mariusza z włączonym facebookiem.
- OOOO będzie karny na oficjalnym profilu! - pomyślała.
Wzięła ostrożnie "szajsunga" jak to nazywała, zrobiła sobie samojebkę mając w tle śpiącego Mariusza i wrzuciła z opisem "Tak to jest jak się rozmawia tyle przez telefon! Zgadnijcie od kogo karny? Podpowiedź : imię kończy się na A :))))!". Odłożyła telefon na miejsce i poszła do łazienki. Gdy trochę się ogarnęła przed snem wróciła do salonu. Wyłączyła telewizor, zgasiła światło i poszła spać. Rano obudził ja jak zwykle przeklęty budzik. Miała dzisiaj na 9, więc nawet się wyspała. Wlazły dalej spał rozwalony na kanapie, więc Magda postanowiła go "delikatnie" obudzić. Wzięła swojego iphone'a, wyszukała w muzyce "Szaloną Rudą" i podgłaśniając przyłożyła do ucha ojca.
- ŁO KUR... MAGDA ZABIJĘ CIĘ! - krzyknął lądując na podłodze.
- Było WSTAĆ wcześniej! - zaśmiała się.
- Zobaczysz jaką ty będziesz miała pobudkę jak wstanę wcześniej od ciebie!
- Już się boję! - blondynka udawała przestraszoną.
W tym czasie przyszedł do niej SMS.
Od Fabian :
"Przypominam dzisiaj na 9:50 :)"
Do Fabian :
"O JAK MIŁO! Dzięki za przypomnienie ;)"

- Mam dzisiaj na 10 - poinformowała ojca.
- Spoko - odpowiedział.
Magda ubrała się, spakowała do końca, a i tak pozostało 1,5 godziny. Włączyła telewizor i zaczęła skakać po kanałach. Zatrzymała się na Polsacie Sport na którym była powtórka wygranego finału Mistrzostw Świata. Pod koniec ostatniego seta szczerzyła się niemożliwie do ekranu.
- Co oglądasz, że się tak szczerzysz? - spytał Mariusz wchodząc do dużego pokoju.
Nie odpowiedziała tylko patrzyła dalej. Przy ostatniej piłce czuła takie emocje jakby oglądała na żywo. Jak zobaczyła siebie przytulającą Paulinę i Arka, który gdzieś tam obok skakał po wygranej na trybunach jak wtedy zaczęły jej lecieć łzy szczęścia.
- Ty tak na stówę kończysz tą karierę? - spytała po chwili ojca.
- Raczej tak, ale jak oglądam to wcale nie mam ochoty.
- Nie dziwię się - uśmiechnęła się.
W szkole nic nie było w stanie zepsuć jej humoru.
W ogóle ten tydzień było jakoś tak spokojnie i minął jej strasznie szybko.
Turniej zbliżał się nieubłaganie, a treningi były intensywne. Kolejne 4 dni minęły i już były na hali. Bilet kosztował 5 złoty od meczu, więc zjawiło się nawet dużo ludzi. Oczywiście w tym kilku siatkarzy. Magda poszła w ich stronę.
- No, widzę, że dotrzymałeś słowa tato - uśmiechnęła się.
- No wiadomo!
- Z kim gracie pierwszy mecz? - zaciekawił się Winiar.
- Atom Trefl Sopot, jutro Gedania Gdańsk, a na końcu Chemik Police.
- No to gruuubo! Musicie wygrać! - uznał Muzaj.
- Byłoby fajnie, ale patrzcie na dziewczyny - wskazała ręką na koleżanki Magda.
- No, wyglądają jakby miały iść na ścięcie.
- No właśnie! Z takim podejściem to gówno zdziałamy w tym meczu.
- Zmotywuj je jakoś! - polecił Wrona.
- Ta, a myślisz, że nie próbowałam? - powiedziała zrezygnowana. - Dobra, ja idę.
Poszła w stronę boiska. Kilka siatkarek z Sopotu już było. Na jednej koszulce zobaczyła znane sobie nazwisko. Dziewczyna, na którą patrzyła odwróciła się. Ich spojrzenia się spotkały. Magda poszła w jej stronę wolnym krokiem.
- Ola? - spytała, gdy była już blisko.
- Magda? - odpowiedziała dziewczyna.
- JEJU CZEŚĆ! - powiedziała i przytuliła ją. - Czyli ci się udało?
- Tak! Ale dawno się nie widziałyśmy!

Byli na wakacjach. Niedaleko miejsca, w którym byli, a w sumie leżeli jakaś dziewczynka kłóciła się z ojcem.
- Tato, zagrasz ze mną? - spytała z nadzieją w głosie.
- Za chwilę.
- Za chwilę jest od 3 dni!

- Zaraz wrócisz do domu!
- A Klara nie może ze mną zagrać?
- Widzisz, że Klara zajmuje się Kacprem!
- Ale on ŚPI!

Ojciec dziewczynki nie odpowiadał jej. Magda chciała zagrać w siatkę z Mariuszem, ale zapomniała wziąć piłki z ich mieszkania.
- Magda, a może pożyczysz piłkę od tej dziewczyny? - zaczął Wlazły.
- W sumie czemu nie.
- I może spytaj jej czy zagra z nami, bo po 1 w dwie osoby to tak głupio, a po 2 ona się chyba nie doczeka tej gry.
- Okej, okej.
Magda podeszła nieśmiało do dziewczyny. Tak na oko miała 12-13 lat tyle co ona.
- Hej, mogłabym pożyczyć piłkę?
- Jasne, bierz.
- A słuchaj, może zagrałabyś z nami - wskazała dłonią na siebie i ojca.
- Jeśli nie będzie wam to przeszkadzać to mogę - uśmiechnęła się.

- No to chodź.
- Chwilka.
Dziewczyna podbiegła do ojca i zakomunikowała mu, że idzie pograć, żeby zawału nie dostał, że jej nie ma. Odpowiedział jej :
- Okej. A i twoja mama mi napisała, że dostałaś się do tego gimnazjum.
- Fajnie, pewnie nie jest zadowolona.
I podeszła do Magdy.

- Tak w ogóle to Ola jestem - znowu się do niej uśmiechnęła. - Ola Bilska.
- Magda Wlazły.

- Domyśliłam się - mrugnęła do niej.

- Tata, chodź! - powiedziała do ojca blondynka.
- Idę.
Mario podszedł do nich.
- Dzień dobry, Ola - przywitała się grzecznie.

- Mariusz.
- Wiem - ponownie uśmiechnęła się niebieskooka.
 Gdy zaczęli grać dziewczyny zaczęły rozmawiać :
- Tak w ogóle to skąd jesteś? - powiedziała Magda.
- Z Gdańska.
- A ile masz lat?
- Skończyłam 13 w maju, a ty?
- 13 skończę w listopadzie.

- Dobrze grasz! Jak długo grasz?
- W klubie zacznę drugi rok od września
.
- Bez kitu!
- Bez kitu to okna wypadają - zaśmiała się Ola.
- Ej, nie, ale serio?
- No tak!
Teraz będę jeszcze w klasie o profilu siatkarskim.
- Sorry, że usłyszałam, ale dlaczego twoja mama ma nie być zadowolona? Przecież nie każdy tam się dostaje!
- Spoko! Po prostu moja mama by chciała, żebym szła do gimnazjum dwujęzycznego, a potem najlepiej do liceum gdzie wszystkie przedmioty po angielsku - przewróciła oczami.
- A jaką masz średnią?
- Powiedzmy, że za wysoką niż bym chciała, a ty?
- 5,50. Ale powiedz no!
- 6,0...
- "Za wysoką"?!
- No tak, bo przez nią cała moja rodzina mi mówi, że jestem za zdolna, żeby być sportowcem, ale ja jakoś siebie nie widzę w roli lekarza, prawnika lub kogoś podobnego!

- To jak cała rodzina ci o tym mówi to jakim cudem ich przekonałaś?
- Powiedziałam, że jak będę chciała to przecież mogę napisać słabo egzamin i tylko się zbłaźnić, a w ogóle, że jak nie zaryzykuję to nie zyskam.
- Szantażystka?
- Może trochęęęę. Jak długo jeszcze będziesz tutaj?
- 6 dni.
- O! Ja też!
- A potem szara rzeczywistość.
- No dokładnie! Zero anonimowości pewnie masz ty i pan jak idziecie przez ulicę?
- No niestety, aż się zdziwiłam, że tutaj tak dużo Polaków i prawie zero namolnych ludzi!
- Pewnie im głupio się podejść i spytać w końcu wakacje, nie?
- Możliwe.
- Nawet bardzo! Wiem po sobie - zaśmiała się.
- Naprawdę?
- No w sumie, ale ja już jeden autograf mam z poprzedniego sezonu - mrugnęła do Magdy.
Potem przez cały pobyt w Chorwacji trzymały się razem. Po powrocie do kraju utrzymywały kontakt przez portale społecznościowe i widywały się czasem na meczach reprezentacji.


- Nie, aż mi się nie chce wierzyć, że się spotkałyśmy bez ustalania! - uśmiechnęła się do Oli.
- No! Sorry memory, ale dzisiaj będziemy musiały was pokonać!
- Nigdy w życiu! Nie damy wam się!

***30 minut później***
Mecz się zaczynał. Magda zaczynała go w kwadracie, Ola na boisku po drugiej stronie siatki. Akcje Bełchatowiankom się nie kleiły. Masa błędów i nie skończonych piłek. Pierwszy set przegrany 14:25. Drugi set GKS zaczął tym samym składem. Trener zmienił Anię (ich drugą atakującą) na Magdę dopiero przy stanie 11:16 po przerwie technicznej. Była na prawym ataku, a po tej akcji miała zagrywkę. Iza Bełcik zagrywała. Słabe przyjęcie Zosi i od razu sytuacyjna do Wlazłej. Wypchnęła po rękach Oli piłkę. Na tablicy 12:16. Poszła za linię 9 metra. Wyrzuciła sobie wysoko piłkę i uderzyła mocno. Libero Atomu puściła piłkę. Był to błąd, bo mikasa wylądowała idealnie w 9 metrze boiska przeciwnika. Bełchatowski klub dzięki zagrywce blondynki zdobył 3 kolejne punkty. Trener gości wziął czas, ale Magdzie nie przeszkadzało to w kontynuowaniu swojej serii. Po błędzie tablica wyświetlała wynik 19:17. Tego seta GKS już nie wypuścił i wygrał do 21. Następnego wygrały na przewagi do 27:25. Ostatni set był spacerkiem wygranym do 19. Dziewczyny schodziły z boiska szczęśliwe.
- Mówiłam wam, że wygramy? - spytała Magda.
- No mówiłaś...
- A więc na jutro Bounty dla mnie!
- Ja ci mogę kupić nawet 30 Bounty za uratowanie nam meczu! - powiedziała ich kapitan.
- Oj tam, przecież ja sama go nie wygrałam - uśmiechnęła się.
Przy rozciąganiu podszedł do niej jakiś mężczyzna i powiedział :
- Dzień dobry! Pracuje dla strony siatkarskaliga.tv, czy mógłbym przeprowadzić z tobą wywiad?
- ZE MNĄ?! - spytała Magda zdziwiona.
- Tak, z panią.
- No dobrze - uśmiechnęła się i wstała.

-Razem ze mną atakująca GKS Bełchatów Magda Wlazły. Magda, powiedz nam jakim cudem w drugim secie zdobyłyście tyle punktów dzięki twojej zagrywce?
- Szczerze powiedziawszy to sama nie wiem. Ale na pewno nie były to punkty zdobyte tylko dzięki mojej zagrywce, ale także bloku i obronie dziewczyn
.
- Wygrałyście 3:1 mecz z PGE Atomem Trefl Sopot. Jakie to uczucie?
- Na pewno jesteśmy bardzo zadowolone, zwłaszcza, że pierwszy set nie był zbyt dobry w naszym wykonaniu
.
- No właśnie, czym to było spowodowane? - Myślę, że stres i przeciwnik zrobił swoje.
-
Czyli myślisz, że jakby twoje koleżanki nie były zestresowane to mogłybyście wygrać nawet 3:0?
-
Myślę, że byłybyśmy w stanie, ale Atom to jest świetna drużyna, więc myślę, że to nie byłoby takie łatwe.
- Widać było po niektórych akcjach, że nie jesteś do końca z nich zadowolona, czemu?

- Często słyszę, że za dużo od siebie wymagam, więc to chyba wszystko wyjaśnia.
- No i ostatnie pytanie. Wygracie ten turniej?

- Nie wiem, ale na pewno się postaramy.
- Dziękuję!
- Ja również dziękuję!

Poszłam do dziewczyn do końca się rozciągnąć.
- MAGDA BURŻUJU! 
- Tak słucham! Od teraz macie się do mnie zwracać per : Wasza Wysokość! - udawała damę.
- A to dlaczego? - powiedziała jak zwykle nie w temacie Ania.
- Bo udzielałam przed chwilą wywiadu i pewnie jak zwykle wyglądam w chuj brzydko, więc tylko mówienie do mnie Wasza Wysokość mi humor poprawi! - mówiła dalej tym samym tonem.
- Wiesz ogarnij się, bo ja pierdzielę to, że nam mecz wygrałaś to cię nie upoważnia! - zaśmiała się Zosia.
- Ej, patrzcie tam ludzie stoją i się gapią ciekawe po co? - spytała Magda.
- Autografejszyn pewnie chcą od ciebie i w ogóle, tępa pało! - odpowiedziała jej szybko libero.
- Taaaa jasne! - zaśmiała się Magda.
- No weź idź tam się napij czy coś to zobaczysz!
- Okej, to idę!
Poszła jak gdyby nigdy nic w stronę swojej wody. Gdy tak sobie ją piła usłyszała :
- Pani Magdo! Można autograf? - podniosła swoje brązowe oczy i zobaczyła tych wszystkich ludzi, którzy się na nią gapią.
- Jasne tylko chwilka - odpowiedziała, odłożyła wodę i podeszła do band.
Wszyscy ludzie po kolei brali od niej autografy, a co, bo niektórzy robili sobie z nią zdjęcia. Gdy już miała iść do dziewczyn zawołała ją jakaś mała dziewczynka.
- Jejku, jaka słodka! - pomyślała Magda, odwróciła się i ponownie podążyła w stronę band.
Wzięła dziewczynkę na ręce i poczekała aż jej tata zrobi zdjęcie. Potem już "była wolna", ale podeszły Skrzaty.
- Hej, hej Magda jak ci się podoba bycie w blasku... - nie zdołał dokończyć Muzaj, bo Magda mu przerwała.
- Miło, że ci ludzie chcieli ode mnie zdjęcie albo podpis, nie rozumiem czemu narzekacie.
- No wiesz jak dajesz milionowy podpis i jeszcze jest milion hot10 to wiesz! - powiedział Winiar. - A tak w ogóle szacun młoda uratowałaś im mecz!
- Nie uratowałam, bo ja nie przyjmowałam, rozgrywałam, blokowałam i nie kończyłam wszystkich akcji sama! - pokręciła głową.
- Masz takie podejście do sprawy jak Szampon! - zaśmiał się Kłos.
- Jednak w czymś musimy być podobni! A tak w ogóle tato nikt cię nie przyłapał jak jesteś nieuczesany? - zaśmiała się.
- Nie, bo jestem uczesany! - zrobił minę typu "me gusta".
- Spoko, a teraz sorry muszę iść zabić Rudą za to, że musiałam być "fejs tu fejs" z tymi wszystkimi ludźmi, a to było stresujące! - uśmiechnęła się.
- Aaaa to faktycznie idź ją zabij! - zaśmiał się Kłos.
Nie odpowiadając poszła (znowu) w stronę dziewczyn.
- No i co?! Mówiłam! - zaśmiała się libero.
- Mówiłaś FUCKtycznie! Wiesz jakie to stresujące było? - również wyszczerzyła się Magda.
- Jak byłam dzieckiem to zawsze chciałam rozdawać autografy i w ogóle, a wy? - uśmiechnęła się kapitan zespołu.
- No jacha! Ja zawsze mówiłam "Muszę pracować tak ciężko, żeby kiedyś mój podpis można było nazwać autografem" - uśmiechnęła się blond włosa atakująca.
----------------------------------------------------------------
4, a nawet 5 komów było, a więc 10 rozdział ;) Mam nadzieję, że się podoba? ;D 4 komy = 11 rozdział :3 A tak w ogóle dziękuję za tyle wyświetleń! :* Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :D

środa, 24 września 2014

Rozdział 9

- A co ty tak w tej bluzie chodzisz? - spytał podejrzliwie Mariusz. - Przecież ciepło jest mega w domu
- A nie wiem - mignęła się od prawdziwej odpowiedzi.
- Ta jasne.
- No, na serio.
- Magda, od 16 lat...
- Tak, wiem mnie widzisz, przez okrągły tydzień poza wyjazdami na mecze i zgrupowania - podciągnęła rękawy bluzy tak, aby nie było widać nowych ran. - Teraz nie ma wątpliwości?
- Załóżmy, a tak w ogóle to chyba za 40 minut masz trening...
- O KURWA FAKTYCZNIE! - krzyknęła - Yyyyy... sorry?
- Spoko, przyzwyczaiłem się, a teraz to się lepiej zbieraj.
Blondynka biegała po domu, a gdy ubierała buty nagle zauważyła, że nie ma Pauliny i Arka.
- Gdzie Paula i Arek? - spytała.
- Pojechali do rodziców Pauliny, bo wiesz kłopoty w raju.
- To znaczy?
- No kłócą się, a jej mama mieszka w dużym domu i raczej sama sobie nie poradzi, a Arek chciał jechać z nią, bo tęskni za dziadkami.
- Ahaaaa, rozumiem, a za ile wrócą?
- Góra 5-6 dni.
- Spoko, jak Paula by dzwoniła to niech pozdrowi rodziców.
I tyle ojciec ją widział. Szybko biegła w stronę hali, a Mariusz w tym czasie dostał SMSa od trenera o treści "Trening za 30 minut w Energii".
- Okej, chyba jakaś pomyłka w sztabie, ale jak trener każe to przyjdę - pomyślał.
Magda była 10 minut przed czasem. Gdy się przebrała (trochę się to przeciągnęło przez rozmowy z dziewczynami) poszła z koleżankami w stronę boiska. Tam zastały ich trenera rozmawiającego z Falascą. 5 minut po nich do sali weszli siatkarze Skry.
- Mówiłem wam chłopaki! - usłyszała głos ojca.
Prawie wszyscy oprócz Magdy wpatrywali się w trenerów.
- Nie, no młoda ty jesteś niemożliwa! - powiedziała Zośka - libero - gdy Magda wzięła piłka i zaczęła ją sobie odbijać.
- Tak, no stara muszę coś robić, a nie wpatrywać się jak cielę w trenera - odpowiedziała nie przerywając.
- STARA? - powiedziała znowu Zośka.
- MŁODA? - odpowiedziała podobnie Wlazła.
- Uważaj sobie MŁODA!
- A co podskoczysz mi KARLE? - zaśmiała się 16-latka.
- A żebyś wiedziała!
- DZIEWCZYNY CICHO! Was się nie da słuchać po prostu! - bezskutecznie próbowała je uciszyć kapitan.
- A może po krzywo, co?! - zironizowała Magda.
- No właśnie! - dołączyła się Zosia.
- MATKO...
- OJCU! - odkrzyknęły równocześnie atakująca i libero.
- MAGDA I ZOŚKA 30 RZUTÓW NA OBIE STRONY! - krzyknął zły trener.
- Niech się tak trener nie denerwuje, bo stanie trenerowi...
- STANIE? Hela ty zboczeńcu! - szybko przerwała rozgrywającej Magda.
- CHODZIŁO MI O WŁOSY! - pokręciła głową Helena.
- Pierdol, pierdol ja i tak swoje wiem!
- MAGDA DODATKOWO 5 KÓŁEK! - w dalszym ciągu denerwował się trener.
- A jak ja lubię jak trener żartuję! - zaśmiała się.
- No dawaj! Na szybkości! Taka mocna w gębie, a na treningu leń!
- LEŃ?! Jak jestem leniem to mogę w ogóle nie grać - zaczęła biegać kółka, a wszystkie siatkarki śmiały się z miny trenera.
Po kółka robiła z Zośka rzuty.
- Jak ja was nie lubię! - powiedziała zbulwersowana , gdy skończyły.
- Oj, Madzia, Madzia nie denerwuj się, bo się spocisz! - zaśmiała się Iga.
- Cicho, bo jak Magda odejdzie to znowu będę musiała kary za pyskowanie i przeszkadzanie robić sama! - powiedziała Zosia.
- A trener już skończył rozmawiać, bo trening powinien się zacząć 15 minut temu? - spytała blondynka trenera.
Nie odpowiedział do niej bezpośrednio tylko do wszystkich w tym siatkarzy Skry.
- Chyba będziemy się musieli się "podzielić" boiskiem, bo nastąpiła pomyłka...
- Ta, jasne! - przerwała Sawickiemu przynajmniej połowa dziewczyn.
- NO CHYBA MÓWIĘ JASNO! Więc jak mówiłem my będziemy na jednej połowie, a wy na drugiej - powiedział do siatkarzy Skry.
- Taki trening jest bez sensu! - wtrąciła się Magda.
- A masz inną propozycję?!
- No jest 28 osób, więc możemy podzielić się na 4 zespoły i grać na przykład pierwszy na drugi, a trzeci na czwarty!
- MAGDA?! Ty myślisz?! - trener udawał zszokowanego.
- Czasem mi się zdarza.
- To chyba dobry pomysł - zastanowił się trener.
- Ja mam zawsze dobre pomysły! - uśmiechnęła się tryumfująco.
- Oczywiście, że nie! - powiedzieli równocześnie Winiarski i Wlazły.
- Bez komentarza - uznała Magda. - To jak, trenerze?
- Okej.
Trener podzielił ich na zespoły. Dziewczyny zaczęły protestować, że składy są niesprawiedliwe, bo drużyny były złożone albo z samych chłopaków albo z samych dziewczyn.
- Jeju, dziewczyny jak chcecie coś wygrać to musicie rywalizować z często lepszymi od was - gdy Magda to powiedziała wszystkie dziewczyny zdziwione na nią popatrzyły.
- Blondi, nie spodziewałam się po tobie takich mądrych słów - uśmiechnęła się Zosia.
- Blondi? Serio? Ruda, więc widzisz...
- BO TY JESTEŚ RUDA! - przerwała Magdzie wypowiedź Helena.
- Foch FOREVER!
- A się fochaj i tak nikogo to nie obchodzi - posłała starszej koleżance uśmiech Wlazła.
- Dziewczyny gramy! Pierwszy zespół z czwartym - przerwał im trener.
W pierwszym zespole nie było Magdy, a w czwartym byli : Muzaj, Kłos, Badura, Lisinac, Tille, Włodarczyk i Brjovic. Dziewczyny przegrały 3:0. Zeszły z boiska nie pocieszone.
- No, dziewczyny uśmiech,  a nie... - zaczęła blondyna.
- Taaa.. ograli nas 3:0 i to wysoko w setach - przerwała jej kapitan.
- Zdarza się! - próbowała przekonać ją Magda.
- Dobra idź graj!
Magda była w drużynie drugiej. Drużyna "BEZMÓZGI" jak je "ochrzciły" inne dziewczyny. W drużynie trzeciej byli : Mariusz, Winiar, Wrona, Maćkowiak, Piechocki, Conte i Uriarte. Zaczynały od zagrywki. Dobre przyjęcie po stronie Skrzatów i od razu rozegranie do Wlazłego. Pasywny blok Magdy, potem obrona Zośki gdzieś spod band reklamowych, wystawa i skończona piłka!
- I tak to się właśnie robi! - krzyknęła w stronę ławki.
Pierwszy set był grany punkt za punkt, ale ostatecznie wygrany przez chłopaków. Drugi wygrany minimalnie przez dziewczyny podobnie jak następny. Ale niestety dwa kolejne poszły na konto Skry i drużyna druga przegrała 3:2. Po rozciąganiu trening się skończył, i dziewczyny zadowolone poszły do szatni. No, może Magda do końca nie była, bo jednak w głowie wciąż miała słowa Sandry, ale starała się to ignorować. Po 30 minutach wyszła z hali i skierowała się w stronę domu. Mario pojechał jeszcze do sklepu. Gdy wrócił Magda nie miała siły rozmawiać. Ręce strasznie ją bolały. Przebrała się w piżamę i poszła do kuchni po picie. Gdy zobaczył ją Mariusz od razu zwrócił uwagę na jej ręce. Nie pomyślała, że przecież piżama ma krótki rękawek.
- Oddaj! - wyciągnął rękę w jej stronę.
- Ale co? - udawała głupią.
- Ty dobrze wiesz co. Zaczyna się na "Ż", a kończy na "A".
Niechętnie wróciła do pokoju i przyniosła ojcu żyletkę.
- To ostatnia czy masz jeszcze jakieś? - spytał podejrzliwie.
- Ostatnia.
- A teraz powiedz mi czemu?
- Nie ważne... - a jej oczy zaszły łzami. "Zdecydowanie zbyt często ostatnio płaczę" - pomyślała.
- Ważne.
- NIE.
- Magda...
- Tak mam na imię.
- Powiedz mi.
Opowiedziała mu o "wymianie zdań" z Sandrą. Gdy skończyła Mariusz powiedział :
- Jak ja bym sobie z nią pogadał!
- Daj sobie spokój. Z takimi ludźmi nie da się nic zrobić.
- Jak ty mi mówisz, że mam sobie dać spokój to dlaczego znowu...
- Nie kończ. Następnym razem chyba po prostu jej przywalę.
- Pozwalam.
Już miała odpowiedzieć kiedy usłyszała dzwonek do drzwi.
- Otworzę - powiedziała Magda i po drodze do drzwi narzuciła jeszcze bluzę.
Otworzyła drzwi, a w nich zobaczyła Muzaja.
- Witam! Czego? - przywitała się.
- Jak ostatnio tu byłem to zostawiłem bluzę.
- Gratuluję! Wejdź i spytaj się taty, bo ja nie wiem gdzie jest i czy jest.
- O siema młody! - z kuchni wyszedł Mariusz. - A ty Magda mogłabyś nie chodzić...
- Bez spiny! Maciek byłeś kiedyś na basenie? - jak często przerwała Magda.
- Co?
- No byłeś kiedyś na basenie? - ponownie spytała.
- No, byłem.
- Więc właśnie tato.
Poszła do swojego pokoju nie zwracając uwagi na kręcącego głową Wlazłego.
-----------------------------------------------------------------------------------
Kurczę dla was 2 komy to jest mało xD Ale jutro nie idę do szkoły, więc mogłam napisać rozdział ;D Jak się podoba? Dużo w nim rozmów, wieeem ;p To teraz postawię trochę wyżej poprzeczkę - 4 komy = 10 rozdział ;) Pozdrawiam :*
PS W ogóle wydaję mi się jakby Magda z opowiadania miała wahania nastroju jak kobieta w ciąży xD

Rozdział 8

Siedząc przy biurku i odrabiając lekcje zastanawiała się jak trochę uspokoić ojca. Nic nie przychodziło jej do głowy przez co bardziej się denerwowała. Miała nadzieję, że jej ojciec nie zajrzy do dziennika elektronicznego, a nawet jeśli to nauczycielka od chemii nie wpisała jeszcze ocen. Ale przeliczyła się. Gdy skończyła odrabiać lekcję i zaczęła czytać książkę "Kat" Mariusz wszedł do jej pokoju.
- Widzę, że fajne masz oceny z chemii - powiedział zdenerwowany.
- No wiem - zrobiła dobrą minę do złej gry.
- Nie widzę w tym nic śmiesznego. 2 jedynki w 2 dni?
- Ja... to poprawię, obiecuję!
- Jakoś ci nie wierzę.
- To już nie mój problem - próbowała zachować normalny ton głosu, ale w sercu poczuła ukłucie. - A teraz możesz wyjść.
Wlazły wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ona ukryła twarz w dłoniach.
- Świetnie Magda! Doprowadziłaś do tego, że ojciec ci nie wierzy - pomyślała. - Tylko czemu? Te papierosy to rozumiem, ale oceny przecież nie są takie złe...
Przypomniała sobie wszystkie oceny od początku roku. Cofnęła swoją myśl. Oceny były bardzo złe. Same 1,2,3 tylko dwie powyżej 3. "Co ja mam niby zrobić? Przecież ja tego po prostu nie... Poprawka : nie chcę mi się tego robić." - pomyślała Magda. Poszła do kuchni, w której zastała Paulinę. Mariusz kładł Arka spać.
- Bardzo jest zły? - spytała macochy.
- Jak cholera - przyznała.
- I co ja mam zrobić?
- Popraw te oceny zwłaszcza z matmy i chemii. No... i nie pal więcej!
- Gdyby to było takie proste. Oceny da się poprawić, a palenie to okropny nałóg - skrzywiła się.
- Ale da się go rzucić. Ludzie, którzy palą po 30 lat dają sobie radę, a ty?
- A ja 2 lata.
- 2?! To długo ci się udało to ukrywać.
- Ma się swoje sposoby.
- Ale teraz będziesz grać w klubie, więc raczej nie powinnaś...
- Wiem. Kurde, nie wiem jak sobie poradzę z tymi treningami, nauką, wyjazdami, poprawianiem ocen i w ogóle.
- Jakoś dasz radę. Chcieć to móc!
W tym momencie do kuchni wszedł Mariusz, a Magda popatrzyła na niego pytająco. Wlazły tylko spojrzał na nią gniewnie.
- Mario, nie ciskaj takimi spojrzeniami, bo będziemy mieć dziury w ścianach - zasugerowała Paulina.
- Tato... ja poprawię te oceny naprawdę - powiedziała blondynka po raz kolejny dzisiaj spuszczając wzrok.
- I? - spytała Paula.
- I... przestanę palić - teraz podniosła wzrok na ojca czekając na jego reakcję.
- Okej, ale nie myśl sobie, że nie jestem na ciebie zły - powiedział trochę mniej gniewnie.
Magda tylko się uśmiechnęła i poszła do siebie. Mimo szczerych chęci nie mogła zasnąć, zresztą jak zwykle. Gdy rano się obudziła, a raczej obudził ją budzik wcale nie chciało jej się iść do liceum, ale uznała, że teraz wagarów nie będzie sobie robić. "To jak poprawię oceny" - uśmiechnęła się do siebie. Dzień w szkole minął jej dość szybko, dostała nawet 4 z chemii.
- Magda, mam nadzieję, że chociaż takie będziesz miała stopnie - powiedziała do niej chemiczka po lekcji.
- Postaram się - uśmiechnęła się do nauczycielki i wyszła z sali za Sandrą.
Gdy tylko znalazły się poza klasą Sandra zaczęła :
- I co, idiotko? Tatuś zobaczył oceny i już nie było tak fajnie, prawda?
- Daj sobie spokój. Jesteś naprawdę głupia jak myślisz, że takie teksty mnie ruszają - odpowiedziała jej spokojnie blondynka.
- A zapomniałam ciebie ruszają tylko teksty o twojej mamusi! Pewnie była taka głupia jak ty! - Wielińska dobrze wiedziała jak wyprowadzić Wlazłą z równowagi.
- Zamknij ryj! - warknęła.
- Oooo zabolało? To powiedz nam coś o niej. Musiała być idiotką zresztą tak samo jak twój tatuś jeśli urodziła dziecko w wieku 15 lat, nie? - Sandra przeginała i dobrze o tym wiedziała.
- Jak. Się. Nie. Ogarniesz. To. Ci. Kurwa. Zetrę. Ten. Uśmieszek. Z. Twarzy.
- No dawaj czekam! - dziewczyna igrała z ogniem.
- Nie zniżę się do twojego poziomu - Magda nie wiedziała jak długo wytrzyma bez przywalenia Sandrze, ale starała się, żeby było to jak najdłużej. Nie wiedziała też jak długo wytrzyma bez łez.
Lekcje się skończyły, a ona jak najszybciej wyszła ze szkoły. Gdy była już blisko domu słone krople same zaczęły spływać po jej twarzy. Jak Sandra mogła to powiedzieć? Rozumiała kłótnie, ale bez przesady. Weszła do domu. Zdjęła tylko buty i poszła do swojego pokoju. Szybko. Nawet Bardzo. Zamknęła za sobą drzwi, rzuciła plecak w kąt. Podeszła do szafki i wygrzebała ją. Ostatnią żyletkę, której nie oddała ojcu. Zakluczyła drzwi i oparła się o nie. Osunęła w dół. Podwinęła rękawy koszulki.
- Magda, jesteś silna nie rób tego - powiedziała do siebie.
Była silna. Na swój sposób, ale była. Tylko, że niektóre rzeczy potrafiły ją złamać. Nie było jej winą to, że nie miała matki. Nienawidziła, gdy ktoś wykorzystywał to przeciwko niej. Niby słyszała to kolejny raz, ale i tak za każdym razem bolało tak samo. To tak jakby ktoś wbił gwóźdź w deskę, a potem go wyjął. Gwoździa nie będzie, a dziura i tak pozostanie. Znowu to zrobiła. Kolejne cięcie. Krew powoli się sączyła, gdy nagle usłyszała dźwięk otwieranych drzwi.
- Magda? - usłyszała Mariusza.
- Co? - spytała szybko zaciągając rękawy bluzy i chowając żyletkę.
- A nic sprawdzam czy żyjesz.
- Jak słychać - gdy tylko mogła odkluczyła cicho drzwi.
Udawała, że czyta książkę, ale wcale tego nie robiła.
- Co ty tak cicho? - spytał Mario.
- Tak jakoś - uśmiechnęła się delikatnie.
Ojciec spojrzał na nią podejrzliwie, ale nic nie powiedział.
- Za 3 tygodnie turniej mam.
- O to fajnie! Wbijemy z chłopakami! - zaśmiał się.
- O nie!
- O tak!
- Niech będzie - skrzywiła się.
------------------------------------------------------------------
Były 3 komy, więc obiecany 8 rozdział ;D Trochę (bardzo) mi się nie podoba ;/ mam nadzieję, że wam chociaż trochę ;) 2 komy = 9 rozdział :) Pozdrawiam :*

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 7

Mecz miał się zaraz zacząć, więc Falasca podzielił ich na dwie drużyny pierwsza : Mariusz, Winiarski, Brdjovic, Magda, Kłos, Badura i Tille, a w drugiej : Muzaj, Wojtek, Andrzej, Marechal, Uriarte, Lisinac i Piechocki.
- I co Piechocki chcesz się znowu o coś założyć? - spytała chytrze blondynka.
- Wolę nie... Ja nie wiem co Mariusz ci w domu daje, ale chyba znowu bym przegrał - uznał.
- Bardzo mi to pochlebia - zaśmiała się, a potem krzyknęła - EJ KURDE!
- CO? - krzyknął Winiar.
- Właśnie zdałam sobie sprawę, że wszyscy macie dłuższe nogi ode mnie... TO NIESPRAWIEDLIWE - skrzywiła się.
- Ale ty jesteś ładniejsza od nas - powiedział libero.
- HAHAHAHAHAHAH matka wie, że ćpiesz? - na przytoczenie tego "cytatu" z Igłą Szyte wszyscy polscy siatkarze zaczęli się śmiać.
- JA NIEEEEE!
- To co? Haluny? - dopiero po chwili zauważyła swój błąd - YYYYY... Nie haluny tylko halucyny.
- Magda, ojciec wie, że ćpiesz? - spytał Winiar śmiejąc się.
- DZIĘKI WUJKU! Nie wiedział, a ty mnie wydałeś! Jak mogłeś mi to zrobić?!
- O SORRY, ZAPOMNIAŁEM, ŻE MIAŁEM NIE MÓWIĆ! - Michał udawał skruszonego - Ale Mario to chyba taki nie ogarnięty, że nawet nie zwrócił uwagi.
- Słyszałem! Jesteście tacy głupi jakbyście oboje ćpali!
- Dziękujemy! - powiedzieli równocześnie przyjmujący i blondynka.
- Dobra, dobra koniec tego odpoczynku, gramy! - powiedział Falasca.
Mieli grać jakby normalny mecz. Magda w pierwszym secie miała trudności ze skończeniem ataku, bo wiadomo nie ten zasięg. Mimo to drużyna pierwsza remisowała z drużyną drugą 24:24. Magda szła na zagrywkę. Wykonała stacjonarną tak jak od początku seta. Niezbyt dobre przyjęcie po stronie przeciwników i blok!
- Magda, weź zagraj z wyskoku przecież potrafisz! - krzyknął Winiar.
- Ale ja nie pamiętam jak to się robi!
- No podrzucasz piłkę wysoko, biegniesz, skaczesz i JEB! - "poinstruował" ją Mariusz.
- Jak spierdolę to wasza wina!
Poszła kilka kroków za linię 9 metra. Próbowała wykonać zagrywkę jak najmocniej i... UDAŁO SIĘ! As serwisowy!
- Mówiłem - powiedział zadowolony z siebie Michał.
Następny set padł łupem drużyny drugiej, ale już dwa następne były "koncertem" gry pierwszej. Nawet nie zauważyli jak na trybunach siadły siatkarki GKS Bełchatów z trenerem. Bacznie obserwowali zwłaszcza grę Magdy.

***Na trybunach***
- Dziewczyny jak obstawiacie ile ona ma lat? - spytał trener.
- Nie wiem... 20? Więcej? - zasugerowała jedna.
- Nie możliwe nie wygląda na więcej niż 20! - odpowiedziała druga.
- Ale gra jakby miała grubo ponad 25! - do rozmowy włączyła się kolejna siatkarka bełchatowskiego klubu.
- DZIEWCZYNY! To jest córka Mariusza Wlazłego, może mieć góra 17 lat! - powiedziała kolejna.
- Trenerze, mamy problem z pozycją atakującej, Mela ma kontuzję, może jej zaproponujemy? - spytała kapitan zespołu.
- Właśnie się nad tym zastanawiam, ale wiecie to jest trening, a nie mecz, ona ma jak mówicie góra 17 lat...
- I co z tego?? - spytała przynajmniej połowa.
- To, że zawsze jest jakaś presja i nie wiadomo jak ona sobie z tym poradzi!
- Bzdury! Wygląda na pewną siebie! - znowu odezwała z kapitan.
- Może najpierw zapytajmy, a nie snujemy plany, które mogą być nierealne! - włączyła się libero.
- Czemu niby mogą być nierealne?
- Zobaczcie jak ona gra! Przecież bez powodu nie zrezygnowała! Może miała kontuzję albo w ogóle przez jakieś problemy zdrowotne nie może grać zawodowo! - odparowała znowu libero.
- Masz rację, Zosia!

***Znowu parkiet***
- I co Magda, jak się grało? - spytał Muzaj.
- Spokooo -  prawie niezauważalnie się skrzywiła, ale mimo to zauważyli to Mariusz i Michał.
- Magda co jest? - zaniepokoił się jej ojciec - Plecy?
Tylko pokiwała głową. Gdy była juniorką zdarzyła jej się poważna kontuzja kręgosłupa. Skutki odczuwała po każdym trudniejszym treningu.
- Jak źle? - spytał tym razem Winiar.
- Bywało gorzej - odpowiedziała na pytanie.
- Jakby coś to mów - powiedział Wlazły.
- Okej - blondynka usiadła na krzesełku i odchyliła głowę próbując zignorować ból w okolicach kręgosłupa.
Nagle podszedł do niej jakiś mężczyzna.
- Dzień dobry! Jestem Maks Sawicki trener GKS Bełchatów - zaczął, a Magda bardzo się zdziwiła.
- Świetnie grasz! - podbiegła do nich jakaś dziewczyna na oko 25 letnia.
- Dziękuję... - odpowiedziała najbardziej miłym tonem na jaki umiała się zdobyć.
- Mamy problem z pozycją atakującej i... może ty byś chciała u nas grać? - spytał powoli trener klubu.
Nie wiedziała co ma odpowiedzieć, a do tego czuła na sobie wzrok wszystkich siatkarzy.
- W sumie... mogłabym, ale od razu mówię, że nie jestem w stanie grać długiego, pięciosetowego meczu w pełnym wymiarze, bo niestety skończyłoby się to raczej nie zbyt dobrze - odpowiedziała, gdy zastanowiła się nad tym co ma powiedzieć.
- Mówiłam - usłyszała szept jednej z dziewczyn z drużyny.
- Cicho bądź Zośka! - usłyszała kolejny głos.
- Rozumiem. Ale mimo wszystko myślę, że możesz nam pomóc w zakwalifikowaniu się do OrlenLigi. O ile wiem masz szkołę, więc możesz chodzić na te treningi, na które będziesz mogła - znowu zabrał głos trener.
- Dobrze, a kiedy są te treningi?
- Codziennie od 18:30 do 20 tutaj. Możesz zacząć od...
- Od jutra?
- Jeśli chcesz, - powiedział trener - a teraz dziękuję, bo muszę zacząć trening z dziewczynami.
- Dziękuję - odpowiedziała. - A wy to co się tak gapicie?
- Po to mam oczy - zaśmiał się Piechocki.
- Niech ci żaba do nich wskoczy! - wystawiła mu język.
Siatkarze poszli się przebrać, a ona weszła do drugiej szatni. Szybko się wzięła prysznic i się ubrała. Przed halą czekał już na nią Mariusz.
- Jak tam plecy? - spytał, gdy tylko ją zobaczył.
- Dobrze - uśmiechnęła się.
- Magda... ja nie wiem czy z tym graniem w klubie to dobry pomysł - powiedział cicho.
- Co?! - jej oczy rozszerzyły się.
- No, bo przecież wiesz, że twoja kontuzja była na tyle poważna...
- Zdaję sobie sprawę! - uniosła głos.
- Jeśli zdajesz sobie sprawę to wiesz, że to się może skończyć nawet tym, że zostaniesz...
- Dobrze wiem! Ale chyba jesteś w stanie zrozumieć jak mi jest ciężko! Trenowałam tyle lat, a teraz przez tą jebaną kontuzję muszę uważać, żeby nie być kaleką! - opuściła głowę, a jej oczy wypełniły się łzami.
- Nie płacz... Nie będę się wtrącał, ale wiesz, że jak coś to masz mówić - powiedział i przytulił ją.
- OOOO JAK SŁODKO! - krzyknął Winiar, który jako ostatni wyszedł z Energi - Tatuś z córcią!
- Tylko nie z córcią, błagam! - jęknęła Magda.
- No CÓRCIA jedziemy do domu - zaśmiał się Mariusz.
- PFFFFF... Już wredny - skrzywiła się.

***Nazajutrz***
Od rana denerwowała się. W szkole nie mogła się skupić przez co dostała kolejną pałę z chemii. W domu nic o tym nie wspomniała. Spakowała wszystko co było jej potrzebne i wyszła 30 minut wcześniej. W parku 10 minut od domu wyjęła paczkę papierosów. Wyjęła jednego i schowała paczkę do kieszeni kurtki. Paliła, ale nikt z dorosłych tego nie wiedział. Aż do teraz.
- Magda, ty palisz?! - usłyszała za sobą głos "wujka" Winiara.
- O kurwa no to wpadłam! - pomyślała, a na głos powiedziała tylko - Yyyyyyy... no... tak...
- A Mariusz o tym wie? - spytał podejrzliwie doganiając ją.
- Nie wie, ale wujek proszę cię, nie mów mu! - spojrzała na Michała błagalnym wzrokiem.
- Ale to jest uzależnienie! Przecież nie możesz palić!
- Mogę - warknęła - Nie powiesz? No błagam!
- Nie powiem, ale weź się zastanów czy warto się truć.
- Zastanowię się.
- Jak jeszcze kiedyś cię przyłapię to powiem Szamponowi.
- Nie martw się wujek nie dam się przyłapać, a teraz sorry, ale muszę iść szybko na trening - kłamała, ale nie chciała ciągnąć tej rozmowy.
Gdy doszła na halę ponownie zaczęła się bardzo denerwować. Jak ją przyjmą dziewczyny jak się dowiedziała wszystkie starsze od niej? Weszła do budynku i poszła w kierunku szatni. Inne dziewczyny już tam były.
- Cześć? - powiedziała niepewnie.
- No hej! Witamy! Cześć MŁODA! - przywitały się z nią siatkarki.
- Mamy nadzieję, że pomożesz nam w wygrywaniu? - spytała niziutka dziewczyna.
- Jak tylko będę mogła - mrugnęła do niej.
Gdy się przebrała poszła z wszystkimi na boisko. Była zadowolona, bo inne poczekały na nią i pytały o różne rzeczy, więc nie czuła się skrępowana. Trener przywitał ją, poinformował o turnieju, który odbędzie się za 3 tygodnie. GKS miał grać z Atomem Trefl Sopot, Muszynianką i Gedanią Gdańsk. Trening wydał jej się łatwy, wydawało jej się też, że poszedł jej dobrze w czym utwierdził ją trener i zawodniczki. Trener jeszcze ją spytał z jakim numerem chce grać na koszulce. Z wolnych wybrała 16 i poinformowała go, że na koszulce musi mieć nazwisko Wlazły, a nie Wlazła co wcale jej się nie podobało, ale co miała zrobić. Wróciła do domu.
- Jak tam na treningu? - spytała ją Paulina po powrocie.
- Okej - uśmiechnęła się.
- Robię pranie masz coś? - zadała kolejne pytanie.
- Tak, zaraz przyniosę.
Wzięła rzeczy, które miała przygotowane oraz wzięła kurtkę z wieszaka i zaniosła macosze. Następnie poszła do swojego pokoju, ale długo tam nie było jej dane tam posiedzieć.
- MAGDA, CHODŹ TU NATYCHMIAST! - usłyszała głos Wlazłego z kuchni.
- Idę! - odkrzyknęła.
Gdy weszła do kuchni poczuła na sobie zdenerwowany wzrok ojca.
- CO TO JEST?! - od razu zapytał trzymając w ręku pudełko papierosów, JEJ papierosów.
- Emmm... - opuściła głowę nic nie mówiąc.
- No proszę! Powiedz mi co to jest?! - powiedział już odrobinę spokojniej.
- No... Papierosy? - w dalszym ciągu nie patrzyła na Mariusza.
- Co one robiły w twojej kurtce?!
- Ja jebię jaka ja jestem głupia... - walnęła się w głowę.
- No właśnie bardzo! - atakujący gotował się ze złości - Za kasę, którą ci daję kupujesz papierosy?! To już ich nie będziesz dostawać!
- Ale, tato...
- Nie ma żadnego "ale"!
- Ale...
- Powiedziałem?! Idź do swojego pokoju! Jeszcze raz coś takiego znajdę! A może jeszcze się okaże, że z tym ćpaniem to nie są takie sobie żarty?!
- Nie, no chyba zwariowałeś!
- Chyba ty jak się tak trujesz!
Nie podejrzewała, że Mariusz może aż tak zareagować. Popatrzyła tylko na ojca, odwróciła się i poszła do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i popatrzyła w ścianę.
- Ale ja jestem głupia - powiedziała sama do siebie. - Mogłam schować je do torby!

--------------------------------------------------------------------------
Macie rozdział :) Trochę dłuższy, może być? Jakby co to u mnie w opowiadaniu liceum zaczyna się w październiku, bo wiecie we wrześniu były MŚ, a ten wątek będzie mi potrzebny potem ;D POLSKA MISTRZEM ŚWIATA! Jak Polska wygrała to zaczęłam skakać po pokoju i krzyczeć "O MÓJ BOŻE JESTEŚMY MISTRZAMI ŚWIATA!", a potem przez 20 minut "Nie, to niemożliwe". Szkoda, że 3 siatkarzy odchodzi, a Winiar zawiesza karierę w repre :C Mam nadzieję, że Mario zmieni zdanie :) 3 komy = 8 rozdział :D Pozdrawiam :*

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 6

Gdy Magda była już w szatni, przypomniała sobie, że nie ma rękawków. A w krótkim rękawku będzie widać jej blizny. Nagle głowę do szatni wetknął Mariusz.
- Chcesz? - jakby czytał w jej myślach wyciągnął rękę z rękawkami.
- TAK! Dzięki.
- To trzymaj i chodź, bo my już trenujemy. A i jeszcze jedno! Podziękuj Włodiemu.
- Nie omieszkam.
Teraz nie było problemu. Rękawki a'la Rucek były na nią za duże, ale nie przeszkadzało jej to. W miarę szybko poszła na boisko.
- No w końcu! Ile można czekać? - spytał Winiarski.
- Pfffff... jak masz problem wujku to mogę w ogóle nie grać - i posłała mu uśmiech numer 10 mówiący "i co teraz zrobisz?".
Michał już nic nie mówił, a rozgrzewka poszła sprawnie.
- Co Magda? Zmęczona? - spytał ją znowu Winiarski.
- Błagam, jak grałam w szkółce siatkarskiej miałam trudniejszą!
- To ty Winiar już się nie odzywaj, a Magda będziesz w parze z Kacprem - wskazał na libero ręką Mariusz.
- Okej.
- To zobaczymy jak grasz - zaśmiał się Piechocki.
- Raczej jak ty bronisz - posłała mu wyzywające spojrzenie.
Zaczęli odbijać. Po 15 minutach : odbicie dołem, odbicie górą, plas Falasca kazał im ćwiczyć atak i obronę. Oczywiście Tille i Piechocki stanęli po drugiej stronie siatki niż inni. Magda patrzyła w jaki dokładnie sposób rozgrywa Uriarte, bo to w jego "grupie" była. Gdy przyszła kolej na jej atak, trochę się zdenerwowała, bo nie chciała go zepsuć. Wzięła rozbieg i uderzyła piłkę tak mocno jak mogła, oczywiście kierując ją w Piechockiego. Libero ledwo ją musnął.
- ŁOŁ! - krzyknął Winiarski.
- Coś słabo bronisz - powiedziała wrednie do Piechockiego.
- Pfffff... zobaczymy jak ty będziesz na moim miejscu - nadął się.
- Zobaczymy, zobaczymy jak będzie mecz - wyszczerzyła zęby.
- Ale ty wredna jesteś - zaśmiał się Muzaj, gdy podeszła na koniec kolejki do ataku.
- Nie jestem wredna od urodzenia, to moje hobby - również się zaśmiała.
Po chwili znów atakowała tym razem wybrała nie za mocny, ale skuteczny atak, a Piechocki znów go nie obronił.
- Magda? - zawołał ją trener.
- Słucham.
- Mogłabyś się z Ferdinandem zamienić, bo musi poćwiczyć dogrywanie do rozgrywającego?
- Oczywiście, nie ma problemu - przeszła na drugą stronę siatki i wyszczerzyła się do Kacpra.
- To co zakład kto lepiej będzie bronił? - spytał ją libero.
- Okej, tylko nie będzie ci smutno jak przegrasz?
- Nie będę miał powodów do smutku.
- Okej o co zakład?
- Jak wygram to kupujesz mi żelki!
- A jak ja wygram to kupujesz mi czekoladę - zaśmiała się.
- Dobra, chodź do Winiara on będzie świadkiem zakładu.
Podeszli do Winiara i kazali mu "przeciąć".
- O co się założyliście? - spytał jak zwykle ciekawy Kłos.
- Kto będzie lepiej bronił - powiedział pewny siebie - oczywiście wygram!
- Chyba śnisz! - i poszła na drugą połowę.
Znów zaczęły się ataki. Atakowali : Mariusz i Maciek. Piechocki nie obronił, Magda tak.
- 1:0! - krzyknęła.
- Nie wypowiadam się! - odkrzyknął.
Trwało to jakieś 10 minut i już mieli kończyć, ale okazało się, że oboje mają po tyle samo obron. Postanowili zrobić dogrywkę. Teraz w stronę libero posyłał piłkę Mariusz, a w stronę blondynki Muzaj. Reszta obserwowała uważnie. Piechocki nie obronił!
- MAGDA WYGRAŁAŚ! - krzyknął Wrona po chyba najlepszej obronie w tym dniu.
- Zauważyłam - parsknęła śmiechem na widok miny Kacpra.
- Tylko jedną obroną! - syn prezesa zrobił minę zdegustowanej księżniczki.
- Więc udało ci się obronić o jedną piłkę za mało - zauważył Włodarczyk.
----------------------------------------------------------------------------------
Macie rozdział :) Dziękuję za komentarze :* W następnym rozdziale, który pojawi się po 3 KOMACH (jeśli dacie radę z tymi komami to najprawdopodobniej jutro lub pojutrze) ;D A w nim druga część treningu tj. mecz + niespodzianka? ;D OGLĄDAMY I KIBICUJEMY DZISIAJ BIAŁO-CZERWONYM JAKBY KTOŚ NIE PAMIĘTAŁ! #WGóręSercaAPolskaWygraMecz! Za polskie jabłka Panowie! Pozdrawiam :*
3 komy = 7 rozdział :*

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 5

- No co się gapisz? Idziemy - powiedział Mariusz, gdy podszedł do córki.
- Tylko? Nie będzie kazania? Łoł - odpowiedziała.
- Będzie tylko się zastanawiam jak zacząć.
- Świetnie - mruknęłam.
- No może tak. Jak się ciebie pytam czy coś się stało to chyba możesz mnie nie kłamać?
- Ale ja cię nie okłamałam.
- A co?
- Zataiłam część prawdy.
- Dobra, co się stało to się nie odstanie...
- No, raczej...
- Jak ty się w ogóle do nauczycieli odzywasz?
- Normalnie?
- Takie odzywki uważasz za normalne?
- Tak.
- To ja ci powiem, że nie są!
- Okej, następne pytanie proszę?
- Co to za oceny? - gromił Magdę wzrokiem.
- Pokaż - wzięła kartkę swoich stopni - nie są złe, tylko ta s... nauczycielka od matematyki wstawiła mi 2 za odpowiedź ustną.
- S... co?
- S... nic.
- Gdyby wzrok mógł zabijać dawno byłabyś martwa - westchnął Mario.
- Nawzajem.
- Nie mam do ciebie siły!
- Może zrób sobie taką bluzę jak ja mam?
- To znaczy jaką?
- No, z napisem "Boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to ich wszystkich rozpierdolę" - jej ojciec był przwyczajony do takich słów i to nie tylko z jej strony, więc nawet okiem nie mrugnął.
- Świetny pomysł! Zgadza się idealnie. Kurde, zawsze próbuję być stanowczy i mi nie wychodzi.
- Life is brutal.
- Yes, of course.
Przechodzący akurat tamtędy ludzie patrzyli na nich z miną WTF?
- Idziesz dzisiaj ze mną na trening?
- A po co?
- No, nie wiem, żeby pójść?
- W sumie i tak nie mam co robić, a na treningu to może jakąś piłkę podkradnę i sobie poodbijam.
- Dobry pomysł.
- Ja zawsze mam dobre pomysły!
- Nie powiedziałbym, ale okej, powiedzmy, że się zgadzam.
- I o to właśnie chodzi! Me gusta!
- No me gusta!
- O patrzcie państwo jaki poliglota.
- Masz to po mnie - zaśmiał się Mariusz.

*** Już na treningu Skry ***
- O kogo to widzą moje piękne oczy?! - krzyknął Winiar.
- Mnie - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Witamy, witamy - przywitał się Kłos.
- Gdzie jest Conte? - spytał Falasca.
- Choooory - odpowiedzieli chórem Karol i Andrzej.
- Ta, a mi tu czołg jeździ, a tu strzela - pokazała Magda na swój jeden policzek, a potem drugi mówiąc do Muzaja.
- To dzisiaj będziecie ćwiczyć zagrywkę i przyjęcie.
- NIEEEEEE!
- A jak niby chcecie grać? - spytał ich trener.
- Magda zagra z nami! - krzyknął (znowu) Winiar unosząc palec do góry.
- Ej, ej, ej wolnego! - odpowiedziała blondynka.
- No, prosimyyyy! - spojrzały na nią wszystkie Skrzaty błagalnym wzrokiem.
- YYYYY, ale ja nie mam stroju - "złapała" się ostatniej deski ratunku.
- Coś się znajdzie!
- Wszyscy dzisiaj przeciwko mnie? - udawałam smutną.
- Tak! - powiedział Muzaj.
- Trzymaj koszulkę i spodenki - powiedział do mnie Piechocki.
- Tu masz nakolanniki - wyciągnął do mnie rękę z nakolannikami Tille.
- I możesz grać w tych butach co masz - skwitował wszystko Wrona.
- Pfffffff...
- To teraz idź się przebrać - popchnął mnie lekko Uriarte.
Poszłam do szatni się przebrać, a gdy już to zrobiłam weszłam na parkiet.
----------------------------------------------------------------------
Ech... Macie taki głupi ;/ Strasznie trudno mi teraz pisać cokolwiek, bo nie codziennie dowiaduję się takich rzeczy jak ostatnio :C Ale mam nadzieję, że nie jest taki zły ten rozdział :) 2 kom - kolejny rozdział.

wtorek, 9 września 2014

Rozdział 4

Przez kolejny tydzień, oprócz kłótni z Sandrą nic się nie działo. Najlepiej rozmawiało jej się z Sylwią, niebieskooką rudą, i mogły już nazwać się dobrymi koleżankami. W poniedziałek zauważyła, że coś jest nie tak z jej koleżanką.
- Lisia, co się dzieje? - spytała na ostatniej lekcji tego dnia.
- Nic...
- No przecież widzę!
- Możemy o tym porozmawiać poza szkołą?
- Okej, mam wolną chatę jakieś 2-3 godziny po szkole, możesz wpaść.
- Dobra...
Przez całą lekcje matematyki nie mogła się skupić. Co się stało Sylwii? Po dzwonku podeszła do koleżanki. Razem wyszły ze szkoły, a Magda naciskała na Sylwię by ta jej coś powiedziała, ale usłyszała tylko :
- Nie, bo jeszcze ktoś usłyszy.
Gdy doszły do domu Wlazłej, Magda rzuciła plecak w kąt i nalała sobie oraz koleżance wody.
- To teraz mów! - szybko zaczęła blondynka.
- Bo... ja... jestem w ciąży - ukryła twarz w dłoniach Ruda.
- Ale jak to?
- NORMALNIE!
- Ciii... nie krzycz.
- Jak mam nie krzyczeć?! Co ja mam niby zrobić?
- Twoi rodzice wiedzą?
- Nie... i nie zamierzam im powiedzieć.
- Ale przecież zauważą?
- Jak usunę to nie zauważą?
- Zwariowałaś?!
- Zrozum ja mam 17 lat i całe życie przed sobą!
- A twoje dziecko nawet 1 nie ma i też całe życie przed sobą!
- Pomożesz mi czy kazania będziesz prawić?!
- W czym mam ci niby pomóc?
- Znalazłam w necie tabletki wczesnoporonne...
- Powaliło cię?!
- Nie! Jak nie masz mi zamiaru pomóc ich kupić to powiedz!
- Nie mam zamiaru!
- To chociaż nikomu nie mów!
- Nie powiem...
- Dziękuję i żegnam!
Sylwia minęła się w drzwiach z Mariuszem, a Magda siedziała i wpatrywała się w ścianę.
- Co jest?
- Eeee... nic trochę się pokłóciłam z Rudą, ale to się chyba zdarza? - skłamała, ale w sumie nie do końca.
- No zdarza się, zdarza. Jak w szkole?
- Okej, dostałam 5 z wf-u.
- Co tak słabo?
- PFFFF... Bo to z kosza!
- Ahaaaa...
Reszta dnia minęła jej na obróbce fotografii z treningów Skry i myślenia jakby tu powstrzymać Sylwię. Do głowy przyszło jej tylko powiedzenie o tym komuś z nauczycieli lub dorosłych, ale przecież obiecała trzymać dziób na kłódkę. To była bardzo zła decyzja. Już w szkole Sylwia, Fabian, Dawid (chłopak siedzący w ławce za nią z Fabianem) oraz Zosia zachowywali się bardzo dziwnie. Jakoś na przerwie po 5 lekcji wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Karetka, Sylwia, jakieś pudełko po tabletkach, które wzięła Ruda, płacząca Zosia, chłopacy z poczuciem winy wymalowanym na twarzy oraz ich wychowawczyni, która uznała, że na najbliższym spotkaniu z rodzicami wszyscy uczniowie mają się pojawić. "Świetnie" pomyślała Magda, bo spotkanie było już w tą środę.
- Fabian, Dawid czy to były tabletki wczesnoporonne? - spytała zamieszanych w sprawę.
- No... tak...
- Jesteście nienormalni?! Przecież ona może umrzeć!
- Ale... my nie wiedzieliśmy...
- IDIOCI! Na pudełku wyraźnie jest napisane, że wzięcie dwóch jest bardzo niebezpieczne, a ona wzięła pięć!
- Ale...
- Skończ z tym "ale"! Człowieku!
- Nie drzyj się na nas!
- Trzeba było myśleć to bym się nie darła! Jesteście naprawdę GŁUPI! Jak jej się coś stanie?!
Już nie odpowiadali tylko wpatrywali się w ziemię. Sylwia miała dużo szczęścia. A spotkanie zbliżało się bardzo szybko. Echo tego wydarzenia nie milkło ani w szkole ani w domach uczniów 2A. Nim się spostrzegli wychowawczyni kazała im wejść do klasy. Wlepione w nich oczy wszystkich rodziców nie dawały Magdzie spokoju. Przecież mogła wszystkiemu zapobiec.
- Wasi rodzice już wszystko wiedzą, wy zapewne też, więc proszę o wystąpienie Zosi, Dawida, Fabiana oraz wszystkich osób, które wiedziały o wszystkim przed zdarzeniem - zaczęła ich wychowawczyni.
Magdzie zrobiło się gorąco, ale wystąpiła przed szereg. Ona i Kasia? Nieśmiała, ale zawsze dbająca o dobro innych dziewczyna? Nie spodziewałaby się od niej "pomocy" dla Sylwii, ale, że nikomu nie powiedziała? Tak, niech wszyscy się w nas wpatrują jak ciele w malowane wrota - pomyślała blondynka.
- Magda? Kasia?! - zdziwiła się wychowawczyni.
- Nie, święty turecki - "Magda, nie powinnaś tego mówić!" skarciła się w myślach.
- Czemu nie wybiłyście Sylwii z głowy tego pomysłu? - puściła jej słowa mimo uszu nauczycielka.
- A myśli pani, że nie próbowałyśmy? - spytała Kasia rozdrażniona.
- To jak nie chciała was słuchać, trzeba było powiedzieć o tym komukolwiek dorosłemu.
- Niech pani może też to powie innym, bardziej zamieszanym w sprawę? Obiecałam Sylwii, że nikomu nie powiem, ale, że jej nie "pomogę" - powiedziała zirytowana Magda.
- A nie pomyślałaś, że może zrobić coś głupiego?
- A co ja Wróżbita Maciej? Wiem tylko, że dzisiaj w nocy będzie ciemno. Nic poza tym - oczywiście tego też nie powinna mówić, ale nie umiała się powstrzymać.
- Dobrze, w takim razie proszę całą klasę o wyjście z sali - westchnęła biolożka.
Magda, gdy wychodziła napotkała karcący wzrok ojca mówiący "porozmawiamy w domu". Nie obawiała się. Jej ojciec nigdy nie był zbyt ostry. Jak już to uparty. Jak ona.
- Boże jaka beka! Ale jej powiedziałaś! Szacun! - słyszała od kolegów i koleżanek.
Spotkanie się skończyło i wszyscy rodzice wychodzili z sali. Mariusz szedł gdzieś na końcu.
---------------------------------------------------------
Dwa komy były, więc łapcie 4 rozdział ;) Tym razem dłuższy ;D Jak się podoba? :) Zapraszam do komowania i pozdrawiam :*
3 komy = 5 rozdział :))))

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 3

Wróciła do domu po rozpoczęciu roku i przebrała się w coś wygodniejszego.
- Magda, chodź tu! - usłyszała głos Mariusza.
- Gdzie?
- W kuchni.
- No, jestem?
- Jak było na rozpoczęciu?
- Lubisz pobijać rekordy?
- Co?!
- No, rekordy?
- Nie wiem, bo nigdy nie pobijałem?
- To masz szansę, jestem z Sandrą Wielińską w klasie!
- O Jezu! Powiedz pani wychowawczyni, że nie będę zawsze przychodzić, bo mi się nie będzie chciało.
- Jezus mam na drugie, a tak w ogóle to leniwy jesteś tato.
- Nie leniwy tylko energooszczędny - zaśmiał się.
- Ta, a ja to Święta Tereska.
- A myślałem, że Magda?
- Magda to na trzecie.
- Co? Nie rozumiem ciebie?
- No, Święta Teresa Jezus Magda Wlazła!
- Weź wyjdź, bo mi się mózg lansuje.
- Jak miło.
Poszła do swojego pokoju i włączyła lapka. Zalogowała się na aska. Oh god, why? - pomyślała. 150 pytań? No, ale postanowiła trochę po odpowiadać.

Jak to robisz, że jesteś taka ładna?
 
Nie jestem ładna?
Należysz do jakiegoś fandomu?
Nie, ale jestem #VF <3 

WOHOHO MYŚLISZ, ŻE JESTEŚ FAJNA, BO TWÓJ STARY JEST SIATKARZEM?
Nie, myślę tak? I w ogóle ja nie mam "starego", bo po 1 nie jest stary, a po 2 to jak już to tatę.

Ile lat?Jeszcze 16.
SKRA!
BEŁCHATÓW! <3

Dobra, znudziło mi się potem odpowiem - taka myśl przeszła przez jej głowę. Poszła do salonu.
- NO NIE! CZY TY ZAWSZE MUSISZ COŚ OGLĄDAĆ JAK JA TEŻ CHCĘ?! - spytała "grzecznie" młodszego brata.
- TATO! MAGDA NA MNIE KRZYCZY! - "mała małpa" pomyślała blond włosa.
- TO WALNIJ JĄ CZY COŚ! - doszedł do ich uszu krzyk z sypialni.
---------------------------------------------------------------------------------------
Macie jest krótki, bo miał być wczoraj, a ja byłam na meczach :) Szkoda mi Rosjan, bo 10 tys. kibiców na Ergo na nich gwizdało ;/ A podczas hymnu jakiś kolo se usiadł i gwizdał -,- Ale to nie o tym mowa ;p To krótki taki no, bo wczoraj mnie długo w domu nie było, a dziś szkoła od 8 do praktycznie 19 z małą przerwą między 16:30, a 17:30 (z muzycznej na trening) :C Mam nadzieję, że wybaczacie i pokomentujecie troszkę ;) 2 kom = 4 rozdział ;D Pozdrawiam :*

piątek, 5 września 2014

Rozdział 2

Ech! Tak bardzo chcę szybko rozwinąć trochę tą historię, że już dodaję wam rozdział, mimo tylko 1 koma (przynajmniej TERAZ w tym momencie, kiedy piszę) ;)
----------------------------------------------------------------------
Po ogarnięciu trochę swojego rozkojarzenia, Magda postanowiła pobawić się z Arkiem - młodszym bratem. W końcu chłopiec poszedł się kąpać, a ona przygotowała sobie ubranie na początek roku szkolnego. Wiedziała, że rano jej ojciec będzie miał problem pod tytułem "Jak to ona się nie ubrała na początek roku szkolnego", ale mało ją to obchodziło. Wyjęła laptopa z szafki i weszła na swojego "fejsa", ale widząc posty jej "koleżanek" z gimnazjum typu : "Och, mam depresję poporodową, bo już po koncercie Kwiatuszka ;_;", "Oł maj gasz! Ale fajne se buty kupiłam z Aga Leowska (przepraszam jeśli ktoś z czytelników się tak nazywa - od autorki), kocham cię czika :****", szybko go wyłączyła. Zaczęła po raz tysięczny czytać "Wyznania Gejszy" i słuchać po raz milionowy tej piosenki. Myślała jak za razem cudownie jest być taką piękną gejszą, a za razem jak muszą być nieszczęśliwe te dziewczynki oddawane przez rodziców. Nagle przez drzwi wetknął głowę jej tata.
- Magda!
- Co?
- Idź spać.
- YYYYY... nie?
- Wiesz, która godzina?
- Oczywiście, że nie?
- 23:30.
- JAK TO?
- Tak to.
- Noo... to pójdę spać, bo mam jutro na 9.
- Tak myślałem - i głowa zniknęła z miną :3.
Przebrała się w piżamę i próbowała zasnąć, ale jak zwykle jej myśli musiały skierować się do wydarzenia sprzed prawie roku. Jak zwykle się popłakała.
- Kurwa, Magda nie płacz! - powiedziała do siebie po cichu.
Ale to nie było takie łatwe. Mimo wszystko zasnęła. Gdy rano obudził ją krzyczący brat, szybko pobiegła do łazienki, aby umyć włosy i ogólnie "ogarnąć się" jak często mawiała. Uczesała włosy i zrobiła makijaż. Poszła jeszcze szybko do kuchni po jogurt. Po zjedzeniu szybko ubrała się. Zostało jej 20 minut. Wzięła jeszcze torebkę i udała się w stronę drzwi. Jak się spodziewała, po drodze usłyszała pomruk niezadowolenia ze strony Mariusza.
- To ja idę, pa! - i tyle ją widzieli.

***Już w gimnazjum i liceum im. Przyjaciół Ziemi***
Poszła w stronę dobrze znanych jej z gimnazjum drzwi i znalazła listę klasy 2A. Zobaczyła tam imię i nazwisko, które jej się nie spodobało. Sandra Wielińska - jej największy wróg z gimbazjum. Będzie ostro - pomyślała. Już kiedyś ojcowie (jej i Sandry) pobili rekord wezwań do dyrektora z powodu wyzwisk, którymi obrzucały się dziewczyny oraz ich "rzucania się na siebie jak chimery" jak to powiedziała ich była wychowawczyni. Ciekawe jak obsmarowała Magdę, gdy ta nie chodziła do szkoły podczas pierwszego roku nauki w liceum. Pewnym krokiem weszła do budynku.
- Och nie! To o niej mówiłam wam dziewczyny! Taka suka z niej, same zobaczycie! - powiedział nie kto inny jak Sandra do dwóch innych plastików. Reszta klasy, która stała pod salą numer 3 popatrzyła na mówiąca z pogardą.
- Ach, Sandruś nie porównuj mnie do siebie, dobrze? - spytała ociekającym jadem głosem blondynka.
- Znam twoje teksty na wylot.
- Czyli mamy podobnie, jak miło!
- Zapraszam do klasy! - powiedziała ich wychowawczyni, która właśnie "nadeszła" z drugiego końca korytarza.
Magda weszła na końcu i usiadła w wolnej ławce pod oknem. Za jakimś chłopakami i przed jakimiś chłopakami. Nieźle się zaczyna - taka myśl przemknęła przez jej głowę. Nauczycielka gadała coś o tym, że ma nadzieję, że to będzie dobry rok szkolny, rozdała plany lekcji itd.
- A teraz chciałabym wam przedstawić nową uczennicę - i skinęła na nią, żeby podeszła.
Jeszcze 16 latka niechętnie wstała i poszła na środek klasy.
- Przedstaw się.
- Magda Wlazła jestem.
- Wlazła? - rozszedł się szept po klasie.
- Tak, Wlazła czy jest w tym coś dziwnego? - irytowało ją, że zawsze to się tak kończyło.
- Ktoś ma jakieś pytania do Magdy? - spytała pani Popow.
- Twoim ojcem jest ten siatkarza Mariusz Wlazły?
- Tak - to samo pytanie zawsze, gdy ktoś ja poznawał.
- Ile masz wzrostu?
- 184 cm.
- Nie mogłaś iść do innej klasy?
- Jak chcesz Sandra to ty możesz się przenieść - powiedział Fabian, który siedział w ławce za nią. Spoko koleś już zdążyła z nim chwilę porozmawiać.
- Nadzieja matką głupich - zaśmiałam się.
- Ale matka kocha swoje dzieci - zasugerował chłopak siedzący obok Fabiana.
- Dobrze, takie rozmowy uskuteczniajcie sobie na przerwie, a teraz do widzenia.
Wszyscy wyszli z sali, a Wielińska syknęła :
- Uważaj lepiej!
- A co mi zrobisz? Zdepczesz mnie? - zaśmiała się Wlazła, bo Sandra sięgała jej do przedramienia.
----------------------------------------------------------------
Łapajcie ;) Przepraszam, że na razie takie nudy, ale akcja się będzie rozwijać ;D Relacja na linii Magda - Sandra? Z życia wzięte xD Czekam na wasze komy i pozdrawiam :* Przynajmniej jeden kom i kolejny rozdział :))))

czwartek, 4 września 2014

Rozdział 1

DRozdział dla Młodej, bo zgadła kto jest ojcem Magdy ;D Gratki ;)
------------------------------------------
- Wracasz do świata żywych?
- Po rocznej przerwie wracam - zaśmiała się, ale mimo to gdzieś w środku czuła niepokój. 
- W końcu!
- Wujek, ty się tak nie ciesz, bo jak nie będzie Mistrzostwa Polski to już nie będziesz najlepszym przyjmującym!
- Uważaj,  bo Winiar będzie się znów bawił w napuszoną księżniczkę - mrugnął do niej Muzaj.
- Pffff... Ja przynajmniej nie mam twarzy do wymiany jak ty, MŁODY.
- No, nie powiedziałbym,  wydaję mi się,  że Magda - wtrącił się Wlazły
- Czyli jednak coś nas łączy, tato?
- Jak wy ze sobą w jednym domu wytrzymujecie?
- No, jakoś muszę - odpowiedziała Kłosowi.
- Ale to tak jakby dwie małpy w jednej klatce?
- Winiar, jak ty coś powiesz... - Mario chyba nie spodobało się określenie go jako małpy.
- Magda, to małpa od urodzenia chyba - skwitował Endrju Wrona.
- Chłopaki,  chyba trzeba zacząć trening? - spytał trener Falasca.
- Już idziemy - mruknęli wszyscy.
Ona usiadła na trybunach i porobiła trochę zdjęć siatkarzom. Oglądając efekty "nudy" poczuła na sobie czyjś wzrok, ale nie zamierzała podnosić swoich brązowych oczu znad aparatu.
- Magda, pay attention! - trybuny takie duże, a piłka musi lecieć akurat w jej stronę.  Szybko położyła aparat na krzesełko obok, a sama odbiła piłkę palcami nad głową i podała ją Conte. Zobaczyła,  że długi rękaw koszulki uniósł się,  odsłaniając jasne blizny. Szybko je zakryła. Nie wstydziła się tego, ale wiele osób krzywo na nią patrzyło, więc postanowiła zakrywać ślady jak mogła.  Wiele osób to brzydziło. Gdy trening się skończył wyszła przed halę i usiadła na jednej z ławek.  Wiatr potargał jej długie blond włosy. 
- Ładnie tak wyglądasz.  Zresztą ogólnie jesteś ładna.
- Dziękuję - odwróciła się i zobaczyła odchodzącego Kacpra Piechockiego.
Uznała zachowanie chłopaka za miłe,  ale i dziwne. Po 5 minutach z hali wyszedł jej ojciec. W drodze do domu myślała. O jutrzejszym rozpoczęciu roku w 2 klasie liceum i o słowach libero. Co to miało być? Jak był tego cel? Zwykły podryw? W domu przez głowę w chmurach uderzyła głową w futrynę od drzwi i zbiła szklankę.
- Magda, coś się stało? - spytała ją w końcu Paulina - żona Szampona.
- Nie, nie tak po prostu się zamyśliłam
- Okej.
-----------------------------------
Obiecałam rozdział , więc macie ;) Za dwa kom kolejny ;D Sorry, że taki krótki,  ale szkoła i te sprawy ;))) Na razie nic się nie dzieje, ale to początek ;D Pozdrawiam ;****

środa, 3 września 2014

Prolog

- DZIEWCZYNO! Masz raka! Jeśli nie usuniesz tej ciąży nie przeżyjesz! - krzyknął lekarz do zaledwie 15 letniej siedzącej obok chłopaka dziewczyny.
- Panie doktorze, to chyba jest moja decyzja i nigdy w życiu nie usunęłabym ciąży!
- Dobrze, w takim razie nie będę robił ci nadziei. Dziecko prawdopodobnie za 2 miesiące urodzi się zdrowe, a tobie daję 2 tygodnie życia po porodzie, do widzenia! - i wyszedł. Tak po prostu.
- Dominika, skarbie, a może jednak posłuchamy...
- NIE! Nie wiadomo czy nawet jak poddam się aborcji, wyzdrowieję.
- Ale jest szansa...
- Nie usunę mojego dziecka, naszego dziecka!
- Ale ja tak bardzo cię kocham... Nie dam sobie rady bez ciebie!
- Pokochaj ją tak jak mnie, a będzie bardzo szczęśliwa - jedna pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
- Obiecuję.
 
***
- Zobacz jaka śliczna, uśmiecha się do ciebie - dziewczyna mimo to, że prawdopodobnie były to ostatnie godziny jej życia i mimo zmęczenia była radosna, gdy widziała swoją córkę zdrową.
- Masz rację, ale ja nie chcę cię stracić - głos chłopaka się łamał.
-
Będę na was patrzeć tam z góry.
- Zawsze będę cię kochał - policzki 15 latka już były mokre od łez.
- Zaopiekuj się nią dobrze, kocham cię - i zamknęła oczy.

- Nie, Dominika proszę! - mimo to nie otwierała oczu - Ja też cię kocham.
***
Wciąż nie wierzył. Teraz gdy szedł ubrany na czarno na pogrzebie, wszystko powróciło. Wszystkie wspomnienia związane z matką małej dziewczynki, którą niósł na rękach. Ksiądz coś mówił, ale nie docierało to do niego. Płakał. Zresztą jak wszyscy, którzy przybyli na pogrzeb tak lubianej dziewczyny. Znajomi ze szkoły, nauczyciele i jego rodzice. Zmarła ich nie miała. Przyszła tylko jej wychowawczyni z domu dziecka. Nagle Magda, jego córeczka, zaczęła płakać, razem ze wszystkimi.
- Córeczko, nie płacz, mamusia by tego nie chciała - szepnął do ucha dziewczynki, chociaż jego głos był ochrypnięty i łamiący się. Mała Madzia przestała płakać.


***
- Magda, gratuluję! - krzyknął ojciec gdy wpadła w jego ramiona 12 letnia świeżo upieczona Mistrzyni Polski Młodziczek.
- Tato? A mama widzi to wszystko? Patrzy na mnie i też się cieszy? - powiedziała cichutko dziewczynka.

- Widzi i pewnie teraz też się uśmiecha.
- Ale ja chciałbym, żeby ona tu była.
- Jest, ale nie ciałem, a teraz już się nie smuć, mama by tego nie chciała, i idź odebrać medal z dziewczynami
- delikatnie popchnął dziewczynkę w stronę jej koleżanek. I mimo guli w gardle i piekących oczu uśmiechał się do córki.

***
Święto Zmarłych. 13 latka i jej tata stoją nad grobem Dominiki Mels.
- Tato, gdyby mnie tu nie było to mama by tu była, prawda?

- Kochanie, nie płacz. Może nie byłoby ani ciebie, ani jej?
- A może by była!
- Ty i twoja mama jesteście dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że mam ciebie, a mógłbym nie mieć nikogo.
- Tato, kocham was. Ciebie i mamę.
- My ciebie też kochamy, a teraz chodź idziemy już do samochodu bo zmarzłaś.
- Daj mi chwilę, muszę się pożegnać z mamą.

***
Magda szła do koleżanki przez ciemny park. Bała się, bo było późno, jutro miała skończyć 16 lat. Niestety jej obawy spełniły się. W jej stronę szedł zakapturzony mężczyzna. Postanowiła nie uciekać tylko minąć go. Nie udało się. Mężczyzna uderzył ją powalając tym na ziemię. Znała jego zamiary. Nie była głupia. Zamknęła tylko oczy wiedząc, że i tak nic innego nie zdoła zrobić. Chciała być silna, ale łzy mimowolnie zaczęły spływać po jej policzkach.
- To co? Zabawimy się - spytał ze strasznym uśmieszkiem mężczyzna.
- Nie, ja nie chcę...
- Myślisz, że mnie obchodzi czy chcesz czy nie?
- Proszę...

Ale prośby na nic się nie zdały. Próbowała się bronić, ale tylko bardziej oberwała. Nagle zza rogu wyłonił się inny mężczyzna. Bała się, że to kolejny zboczeniec. Czuła się już dostatecznie brudna, chociaż na razie "tylko" była bez ubrania, chociaż majtki miała jeszcze na sobie. Miała to szczęście, że drugi mężczyzna był inny, a skończyło się tylko na próbie gwałtu.
***
Od zdarzenia w parku minęły 4 miesiące. Nie wychodziła z pokoju, chyba, że musiała się umyć lub wziąć jedzenie spod drzwi. Zawsze robiła to tak, żeby nikt nie wszedł do niej. Ojciec, macocha i jej 4 letni brat próbowali przekonać ją do rozmowy, ale odpowiedź zawsze była taka sama : NIE! Jej najlepszą przyjaciółką stała się żyletka. Nie chciała się zabić. Nie zrobiłaby tego ojcu, ale ból dawał jej ukojenie przynajmniej na jakiś czas. Dzisiaj jednak usłyszała inny głos pod drzwiami.
- Magda? Porozmawiamy? Jestem psychia... psychologiem.
- A na czym ta rozmowa miałaby polegać? - dziewczyna podeszła trochę bliżej drzwi.

- Po prostu, porozmawiałybyśmy.
- Niech będzie - wzięła krzesło, postawiła je pod drzwiami i usiadła.
- Może wyjdziesz i porozmawiasz z nami nie przez drzwi?
- Nie.
- Dobrze, powiedz mi czemu nie chcesz wyjść z pokoju?
- Bo nie chcę, żeby ktoś mnie widział.
- Czemu?
- Bo nie chcę.
- Rozumiem, bo nie chcesz.
- No, nie chcę.
- Czemu mówisz takim grobowym głosem?
- Bo nic mnie nie cieszy.
- Więc możesz mieć depresję, a to jest choroba, którą trzeba leczyć.
- Ale ja nie chcę się leczyć, nie jestem nienormalna.
- Ale my nie chcemy, żebyś siedziała cały czas zamknięta w swoim pokoju.
- Och, tak mi przykro - powiedziała z ironią.
- Żeby się wyleczyć musisz z kimś rozmawiać.
- Mam bardzo dobrą koleżankę, wie pani jak ma na imię?
- Nie wiem, więc może mi powiesz?
- Żyletka się nazywa, bardzo fajne imię prawda? - tata Magdy patrzył pustym wzrokiem w ścianę, ale gdy usłyszał to zdanie, schował twarz w dłoniach.
- Od jak dawna się tniesz?
- Od pół roku.
- Czemu?
- A co panią to obchodzi?
- Bardzo wiele, ale jeśli nie chcesz powiedzieć ani prawie w ogóle z nikim nie rozmawiasz to mogłabym ci przepisać leki.
- Leki?
- Tak, leki, ale jeśli się tniesz, nie przepiszę ci, ponieważ nie mam gwarancji, że nie użyjesz ich do samobójstwa.
- Po pierwsze jakbym chciała się zabić to już dawno bym to zrobiła, a po drugie nie chcę żadnych leków.
- To co chcesz.
- Skończyć tę rozmowę, bo i tak pani za dużo powiedziałam i limit minut się pani skończył.
- Bardzo długi.
- No, wiem, a teraz może pani wypierdalać i już tutaj nie wracać.
Ojciec dziewczyny podniósł się i podziękował pani psychiatrze. Gdy wyszła podszedł do drzwi pokoju córki.
- Magda, porozmawiasz ze mną? - o dziwo usłyszał odkluczanie drzwi.
Skinął głową swojej partnerce, że przyjdzie niedługo i wszedł do pokoju. Zobaczył swoją córkę siedzącą na łóżko. Rany na jej rękach i nogach przeraziły go. Zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżko obok 16 latki.
- Czemu to zrobiłaś? - powiedział patrząc na jej ręce.
- Ja... ja sobie z tym wszystkim nie radzę - odpowiedziała cicho.
- To dlaczego wcześniej ze mną nie rozmawiałaś?
- Bo, czuję się brudna. Wydaję mi się, że wszyscy dziwnie na mnie patrzą.
- Magda...
- Przepraszam - ukryła twarz w dłoniach, a jej ciałem wstrząsnął szloch.
- Nie gniewam się, - przytulił ją - ale musisz skończyć z cięciem się.
- Nie dam rady - popatrzyła na ojca oczami pełnymi łez.
- Dasz... Masz na oddanie mi wszystkich żyletek 1,5 tygodnia.
- Dobrze...
- Ale powiedz mi jeszcze : czemu cięłaś się przed... tym zdarzeniem?
- Bo śmiali się ze mnie...
- Kto?
- W szkole. Śmiali się, że jestem bi, a nauczyciele robili mi wielkie problemy, że wstawiałam na facebooka zdjęcie jak trzymam się za rękę z moją byłą.
- I nic nie powiedziałaś?
- Nie chciałam, żebyś się martwił, przecież masz treningi, mecze, musisz się dobrze prezentować.
- Ale...
- Nie wracajmy do tego, proszę - łzy znów pociekły po jej policzkach.
- Dobrze.

***Koniec retrospekcji***
- O! Magda! - krzyknęli wszyscy siatkarze na treningu klubu jej ojca.
- Cześć!
- Wracasz do świata żywych?
- Po rocznej przerwie wracam - zaśmiała się.

---------------------------------------------------------------------------------
HEJ :) Pewnie zastanawiacie się czemu nie wyjawiłam kto jest ojcem Magdy? Więc, zastanawiam się czy moi czytelnicy zgadną ;) Co do prologa, jestem z niego mega zadowolona, nie wiem jak wam się podoba? ;D Więc umawiamy się, że muszą być przynajmniej dwa komentarze (umieśćcie w nich wasze podejrzenia kto jest tym tatą-siatkarzem), aby pojawił się pierwszy rozdział ;) POZDRAWIAM :*