wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 27

Przeraziła się kiedy zobaczyła godzinę na telefonie i 2 nieodebrane połączenia od taty. 22.40.
- Ja walę - podniosła się na równe nogi. - Będę martwa!
- O fuck! Odwiozę Cię, będzie szybciej niż na piechotę.
- Dobra, ubieramy się!
Szybko się ubrali, a gdy siedzieli w samochodzie do Magdy po raz kolejny zadzwonił Mariusz. Tym razem usłyszała i odebrała.
- Gdzie ty jesteś? - spytał zdecydowanie zbyt spokojnym głosem. Cisza przed burzą.
- Już jadę.
- Miałaś być w domu godzinę temu, umawialiśmy się, że kiedy masz szkołę jesteś góra 22.30, ale w wyjątkowych przypadkach.
- Wiem. Ja...
- Porozmawiamy jak wrócisz.
Ojciec zakończył połączenie.
- Kurwa. Jest słabo i to bardzo. Taki spokojny głos ma tylko wtedy, kiedy jest naprawdę zły - westchnęła.
- Kurde, sorry mogłem patrzeć na zegarek, przecież wszystko wiedziałem - popatrzył na nią ze skruchą libero.
- To nie twoja wina, a tak w ogóle patrz na drogę!
- Spokojnie. Umiem prowadzić.
- Nie wątpię - uśmiechnęła się delikatnie.
- Mam nadzieję. Jesteśmy. Jakby co to zwal na mnie, najwyżej będę zabity piłką.
- Nie mogę na to pozwolić! Paa - mruknęła i pocałowała go delikatnie.
Wyszła z samochodu i ruszyła w stronę drzwi. Otworzyła je. "Uuu, nie czeka mnie tyrada w korytarzu - cóż za odmiana!" - pomyślała. Zdjęła buty i kurtkę i ruszyła do pokoju. Mariusz leżał na jej łożku. "Nie żyjesz Magda" - podpowiadała jej podświadomość.
- O której miałaś zamiar przyjść? 24? 2? A może w ogóle? - spytał Wlazły unosząc brew pytająco.
- Bo... Ja się po prostu zasiedziałam... - spuściła wzrok.
- Taaaaaaak. A telefon po co ci? Żeby robić sobie zdjęcia?
- Nie słyszałam...
- Ciekawe co takiego robiłaś, że nie słyszałaś?
- Wyobraź sobie, że można robić coś innego niż to co sugerujesz! - jej oczy pociemniały.
- Ja nic nie zasugerowałem - znowu zbyt spokojnie. - Ale wiesz. Ja dotrzymuję obietnic, masz szlaban.
- ZA CO?
- Tak się umawialiśmy.
- Mam rocznikowo 17 lat, jestem prawie pełnoletnia! Nic takiego nie zrobiłam!
- PRAWIE to jednym palcem w dupie, a drugim PRAWIE! Masz 17 lat, jesteś pod moją opieką jeszcze rok, a może byś pomyślała, że ja też mam prawo iść wcześniej spać, a nie czekać na ciebie i się zastanawiać co robisz!
- Jak długo mam ten szlaban, który jest kompletnie z dupy?
- Zastanowię się, na razie do odwołania.
- Co? Tato, proszę cię! Bez przesady!
- Nie proś mnie. A teraz przebieraj się w piżamę i idź spać, masz jutro na 8 do szkoły jakbyś nie wiedziała! - Mariusz podniósł się z łóżka i wyszedł.
- Zajebiście kurwa - mruknęła jeszcze Magda i usiadła na łożku.
Wysłała jeszcze SMSa do Kacpra.
Do : Piechuuu <3
Szlaban. Do odwołania. Za co?

Od : Piechuuu <3
Ale jak do odwołania???????????

Do : Piechuuu <3
Tak z dupy.

Od : Piechuuu <3
:(((( Może Ci skróci?

Do : Piechuuu <3
Jak mi nie skróci to sama sobie skrócę. A teraz dobranoc, rano trzeba wstać i iść do tego zwalonego więzienia.

Od : Piechuuu <3
Dobranoc, miłego dnia w szkole ^^ <3

Do : Piechuuu <3
To nie było śmieszne! Dobranoc jeszcze raz <3 :/

Przebrała się w piżamę i położyła się spać. Śniło się jej, że musi atakować tysiąc piłek pod rząd. "Standard" - uznała, gdy obudziła się o 7. Ubrała się w zwykle jeansy i bluzę z napisem "Nie jestem statusem na fb - nie musisz mnie lubić". Zeszła do kuchni przy okazji patrząc co za wiadomość przyszła do niej.

Od : Piechuuu <3 
Księżniczka wstała? ;*

Uśmiechnęła się wchodząc do kuchni i szybko odpisała.

Do : Piechuuu <3 
Wstała ;* Widzę, że książę też??

Od : Piechuuu <3
No pewnie :)

Wzięła wodę i wróciła do swojego pokoju nie zwracając uwagi na wchodzącego Mariusza. Spakowała wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły i poszła ogarnąć swoje włosy oraz makijaż. Ubrała kurtkę i buty. Wyszła z domu bez słowa. Szybko dotarła do szkoły i od razu wiele par oczu zwróciło się na nią. 
- Ooooooo! Madzia! Jak tam? Jak długo będziesz kręcić z tym... Jak mu tam? Piechockim? - Sandra W. 
Magda nie zwróciła na nią uwagi i poszła do szatni. Następnie udała się pod klasę, a brunetka dalej jej dogadywała. Wlazły zajęła się rozmową z Fabianem starając się nie zwracać uwagi na Wielińską.
- Zamknij pizdę - rzucił w końcu do Sandry zirytowany kolega.
- Dzięki - uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
- Luz. Ona mnie wpienia.
- Nie tylko ciebie, uwierz!
- Wierzę - wyszczerzył się.
Zadzwonił dzwonek, więc wszyscy zaczęli byc głośniej. Przyszła pani i kazała im się uciszyć po czym wpuściła ich do klasy. Zrobiła im niezapowiedzianą kartkówkę (z matmy). Magda miała kompletne zero w głowie i oddała pustą kartkę. "Zajefajnie. Teraz to mogę pomarzyć o szybkim zakończeniu szlabanu!". Reszta lekcji minęła szybko. 
- Kurde, teraz trzeba iść na to cholerne przygotowanie do licealiady - mruknęła Marlena. 
- No masakra! Jeszcze z tym starym grzybem - jęknęła Magda.
Szły na salę gimnastyczną, kiedy jak z podziemi wyrósł Emil. 
- Marlena mógłbym chwilę porozmawiać sam na sam? - spytał.
- Yyyyy... Tak - powiedziała niepewnie koleżanka i odeszła. 
- Co ty chcesz znowu? - spytała blondynka zniecierpliwiona. 
- Co ja mam czego on nie ma? 
- Wiesz on ma mózg. I imię - jej oczy w tym momencie były prawie czarne. 
- Ja nie odpuszczę.
- Nie dotykaj mnie! - zaprotestowała, kiedy jego dłoń znalazła się na jej udzie. - Wiem, że chcesz mnie zaliczyć i się wszystkim pochwalić, ale sorry to ci nie wyjdzie! 
- Nie bądź taka pewna! - powiedział i odszedł. 
Atakująca usiadła na ławce. "Co to miało być? Co miało znaczyć "Nie bądź taka pewna"?" - pytania piętrzyły się w jej głowie. Szybko wstała i ruszyła do szatni.
- Co chciał? - spytała Marlena.
- Nic, spławiłam go - uśmiechnęła się. 
- To dobrze! 
Dziewczyny przebrały się i ruszyły na salę. Tak jak Magda się spodziewała trener Modrzew miał do niej pretensje jak zawsze. "Boże, rusz się szybciej w tej obronie, a nie stoisz jak święta krowa! Stoisz do przyjęcia jak pokraka!" I tym podobne. Po 1,5 godzinie Magda miała zdecydowanie dość. Szybko przebrała się w swoje ubrania i pognała do domu, żeby wziąć rzeczy na trening z klubem. Przed wejściem spotkała Zosię i Darię. Razem ruszyły w stronę szatni. Zosia otworzyła drzwi i szybko je zamknęła.
- Zosia, co tobie? - spytała Magda.
- Mela! Siedzi sobie na ławce przebrana jak gdyby nigdy nic! Ja tam nie wejdę! 
- Jak to MELA? - spytała Daria. 
- Normalnie! 
- Jaka Mela? 
- Nasza była atakująca. Miała kontuzję i miała wyjechać w pizdu! 
- Ale czemu jesteś taka zła?
- Bo ta.. dziwka, przespała się z moim chłopakiem! 
- I z moim też! 
Zosia i Daria wściekłe ruszyły w stronę boiska. Na parkiecie rozciągali się siatkarze. Popatrzyli na Magdę pytająco, a ona tyłków wzruszyła ramionami.
- TRENERZE, może mi trener WYTŁUMACZYĆ CO. ONA. TU. ROBI? - zła Zosia. Nie dobrze. 
- Kto?
- Niech trener nie udaje głupka! Ta suka! 
- Zosia, hamuj się - położyła jej rękę na ramieniu Magda. 
- Nie będę się hamować! - odburknęła.
- Nie mamy drugiej atakującej. 
- Ale nikt nie chce dziwki w drużynie - zgromiła trenera wzrokiem Daria.
- Mamy Magdę! 
- Ja wiem, że Magda to Magda, tak jak Bóg to Bóg*, ale ma problemy z plecami - tłumaczył spokojnie trener.
- Chu...
- Zosia! Spokój - upomniała ją Magda. 
- Nie chcemy jej w drużynie!
- Dajcie jej drugą szansę, jeśli znowu będzie taka sytuacja jak wcześniej, wtedy podejmiemy odpowiednie kroki, rozumiemy się?
- To szybko będzie trzeba je podjąć - odburknęła Zosia, po czym odwróciła się na pięcie i razem z Darią odeszła. 
Magda patrzyła zdezorientowana na trenera, ale po chwili wzięła przykład z dziewczyn i poszła do szatni. Dogoniła je i spytała :
- Ona serio jest taka sukowata?
- Nie chcę cię nastawiać, sama zobaczysz. 
Zosia odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi szatni. 
- O! Mela, jak miło cię widzieć - powiedziała głosem ociekającym jadem. 
- Nawzajem. A kto to? - popatrzyła z pogardą na Magdę. 
- Magda Wlazły - podała jej dłoń z niechęcią. 
- Mela Rosa. Fiu, fiu, fiu, taka sława w drużynie, królowa siatkarskiego internetu i córka MVP Mistrzostw Świata? - zmierzyła ją wzrokiem. 
- We własnej osobie, ale zapomniałaś dodać "100 razy lepsza siatkarka niż ja" - zgromiła ją wzrokiem Justyna. 
Mela wyszła z ironicznym uśmiechem na ustach, a dziewczyny zaczęły się przebierać.
- Nie chcę jej w drużynie - mruknęła Iza.
- I ja - powiedziały wszystkie równocześnie.
- Zadziałała mi na nerwy jednym zdaniem - warknęła Wlazły. 
- Te jej włosy, cała ona! Wygląda jak jakaś lafirynda, ale facetom się podoba, lepiej uważajcie na swoich - mruknęła Zośka. 
- Ładna to ona może jest, ale mózgu nie ma - skwitowała Daria.
- Oj, nie - pokręciła głową połowa osób obecnych w szatni. 
Gdy wszystkie były przebrane poszły na boisko. Mela odbijała tam piłką, a połowa siatkarzy Skry ("ile można się rozciągać?" - pomyślała Magda) patrzyła na jej "dolny tył" i "górny przód". Kacper, Mariusz i Winiar (na swoje szczęście) nie patrzyli w jej kierunku. 
- No w końcu! Ile można na was czekać? Jedna Mela była punktualnie - spojrzał na nie groźnie trener. 
- Niech ją teraz trener wychwala pod niebo - Magda mogła się założyć, że z uszu Zosi zaraz zacznie lecieć para. 
- Zacznijcie rozgrzewkę. Mela 2 kołeczka mniej. 
Rosa wyszczerzyła się. "Na nią trzeba uważać" - pomyślała atakująca. 
- Dlaczego ty jej aż tak nienawidzisz? - spytała Zosi. 
- Chyba już mówiłam. 
- Rozumiem, ale to nie wszystko prawda?
- Ona była moją najlepszą przyjaciółką. Razem chodziłyśmy na zakupy, znała moje wszystkie sekrety, byłyśmy zawsze razem w pokoju i w parze. 
- Co ty pieprzysz? 
- Nie pieprzę! Wyobraź sobie, jakbym ja się teraz przespała z tym twoim chłopaczkiem, a potem powiedziała "sorry, tak jakoś wyszło". 
- Idiotka z niej. Trzeba ją wykurzyć.
- Z ust mi to wyjęłaś. Przywal jej dzisiaj piłką, okej?
- Nie ma problemu - wyszczerzyła się. 
Trening minął w miarę szybko, ale Mela już nieźle podpadła Magdzie. 
- Ale ona jest słaba - mruknęła Magda przy rozciąganiu.
- Wiem, zwaliła nam ćwierćfinały rok temu.
Zosia szybko się zmyła, żeby "nie musieć oglądać jej ryja" jak to określiła. Magda poszła do domu. Padała z nóg i co gorsza znów powracał ból pleców. "No chyba nie teraz" - jęknęła w duchu. Przed samym wejściem do domu dostała SMSa.

Od : 432-543-654 (numer lelawy, nie dzwonić)
Co tam piękna? Dalej jesteś pewna swego? Cichy wielbiciel 

Odpieprz się Emil! 

Zaczynała się bać, co on odwalał? Po jej głowie chodziło pytanie czy komuś powiedzieć czy nie. Wybrała drugą opcję.  Weszła do domu i zdjęła buty. 
- Cześć - przywitała się niemrawo, myśląc cały czas o słowach i SMSach od kolegi.
- Cześć - Mariusz popatrzył na nią ze zdziwieniem, ale ona nawet tego nie zauważyła. - Coś nie tak?
- Mam szlaban do odwołania, super - wykręciła się szybko. Za szybko.
- Ale nie tylko o to chodzi. 
- Wszystko okej! - warknęła i szybko weszła do pokoju.
- Magda! - Mariusz wszedł za nią.
- Daj mi spokój, okej? Mam też swoje sprawy!

* wykorzystanie cytatu Hectora Berlioza : "Bach to Bach, tak jak Bóg to Bóg" 
------------------------------
Chyba wyszedł długi? :D Wprowadziłam nowe ważne (w przyszłości) wątki, wiecie o co chodzi? Z góry przepraszam za błędy - pisany na telefonie. Zachęcam do komentowania ;D
7 komentarzy = 28 rozdział :D



sobota, 14 marca 2015

Rozdział 26

- A niby czemu my musimy się takich rzeczy z gazet dowiadywać, co? - spytała Daria.
- No właśnie! Jak się wytłumaczysz?
- W rodzinie nie ma tajemnic! - dodała na koniec Zosia.
- No, bo to w sumie od niedawna, no i w ogóle, jakoś tak nie było kiedy, no i ten - plątała się Magda.
- Jeszcze raz młoda damo i będzie foch!
- Tak jest, pani kapitan! - zrobiła facepalma Wlazły. - A teraz idę paaaaaa!
- A gdzie się tak śpieszysz? Na randkę?
- ZOSIA! - zmroziła libero wzrokiem.
- No przecież tylko żartowałam! - posłała jej buziaka w powietrzu.
Blondynka wyszła z szatni kręcąc głową z niedowierzaniem. Faktycznie, drużyna to rodzina i nie da się mieć przed swoimi "siostrami" tajemnic. Szkoda, że żadna z dziewczyn nie wiedziała, że na następny dzień czeka je niemiła niespodzianka, która zepsuje atmosferę w tej "rodzinie". Będąc w połowie drogi do domu wpadła na kogoś.
- Magda, gdzie tak pędzisz?
- O! Dzień dobry trenerze! A trenerowi co się stało z ręką? - przywitała się ze swoim nauczycielem wf-u.
- Złamałem jak grałem w ręczną.
- Będziemy mieć zastępstwo z trenerem Modrzewiem? - jęknęła.
- Współczuję wam, ale tak.
- A przygotowania do licealiady też?
- Niestety. Jutro o 15 do 16.30 pamiętaj.
- Pamiętam, pamiętam.
- No to do widzenia, miłego wieczoru i niech moc będzie z wami!
- Dziękuje i życzę zdrowia.
Ruszyła w dalszą drogę do domu. Myślała jak by się wykręcić z wf-u z nielubianym wuefistą.
Udawaj, że złamałaś nogę.
Naprawdę złam nogę.
Powiedz, że jesteś niedysponowana.
Powiedz, że boli cię głowa/ręka/noga, ewentualnie dupa.
Poproś tatę, żeby napisał ci zwolnie..
"Coraz głupsze pomysły. Co jest z moją podświadomością?" - pomyślała po chwili.
Dalej intensywnie myśląc doszła do domu.
- Siema! - krzyknęła wchodząc.
- Cześć - przybiegł się przywitać Arek.
- Co dzisiaj w przedszkolu? - spytała brata zdejmując buty.
- Jak zawsze. Bawiłem się z kolegami i pani nam jakieś gadała, że coś tam 2 razy 2 to 5 czy 4, już nie pamiętam.
- 4, mały nygusie. A z koleżankami się nie bawisz? Co z ciebie za chłopak?
- Nie, dziewczyny są głupie i tylko płaczą, bezmózga słonico.
- Cicho, mały wieśniaku.
- Nie będziesz mi rozkazywać, pasztecie!
- Idź na swoje pole rolniku.
- Wracaj na swoje drzewo, blond małpiszonie.
- Jak wy się do siebie odzywacie? - spojrzał na nich groźnie Mariusz.
- To Magda zaczęła!
- Skarżypyta z ciebie, mały plugawco - spojrzała na Arka wzrokiem mordercy.
- Mam nadzieję, że Kacper jest księciem i jak cię pocałuję to zmienisz się z ropuchy w księżniczkę - odpyskował jej Arek.
- Dość, nie macie się do siebie tak odzywać - powiedział tym razem tonem nie znoszącym sprzeciwu Mario. - Magda, czego ty uczysz brata?
- Ja go nie uczę! On się sam nauczył! - zaprotestowała.
- Tak, na pewno - założył ręce na piersi Arek.
- Bądź po mojej stronie, bo powiem twoim kolegom, że śpisz z misiem - szepnęła młodszemu do ucha.
- Tak, tak, ja się sam nauczyłem - powiedział szybko z przerażoną miną.
- Dobrze, daruję ci karę - atakująca pokiwała głową z powagą. - Odmaszerować.
Arek poszedł do swojego pokoju, a Magda minęła Mariusza i wzruszyła ramionami.
- No nie wiem naprawdę. O co mu chodzi? - udawała zdziwioną.
Mariusz pokręcił głową z niedowierzaniem i wyszedł z przedpokoju, a Magda poszła do pokoju. Po chwili zadzwonił jej telefon.
- Cześć! - usłyszała w słuchawce.
- Cześć, przechodzimy do rozmów? - spytała Kacpra.
- Nie no, SMSy mi się skończyły i mam tylko minuty!
- O jaki biedny! - zironizowała.
- No wiem! A tak serio to co robisz?
- Leżę i odpoczywam po treningu z UFO.
- Jakie UFO?
- Z kosmosu - zrobiła facepalma.
- A co będziesz robić za 40 minut?
- Do czego zmierzasz?
- Idziemy przeeeed siebie?
- Wiedziałam! Okej, to za 40 minut pode mną?
- Dobra.
- No już się tak nie szczerz.
- Skąd wiesz co ja robię?! - spytał z przerażeniem.
- Wróżbita Maciej.
- Ja tam polecam Wróżbitę Kacpra.
- Tak, tak, pewnie. A teraz ja kończę, bo muszę się ogarnąć i ogarnąć przynajmniej połowę lekcji przed wyjściem.
- Dobra, pa!
Atakująca zakończyła połączenie i poszła do kuchni, żeby zrobić sobie kanapkę. Gdy już to zrobiła (wcześniej wywalając prawie połowę rzeczy z lodówki) zaczęła odrabiać lekcję. Zrobiła połowę i musiała wychodzić. Jak zwykle poszła zakomunikować tacie tą informację. Razem z Pauliną leżeli na kanapie w salonie i oglądali coś w telewizji.
- Nie ma nic ciekawszego do roboty niż oglądanie telewizji? - powiedziała wchodząc do pokoju. - Wychodzę.
- Z... - zaczęła Paula, ale nie zdążyła dokończyć.
- Tak, nie kończ pytania, bo i tak wszyscy wiedzą o kogo chodzi - przerwała jej Magda.
- O której wrócisz? - spytał Mariusz.
- Późno.
- To wiem - przewrócił oczami.
- No to po co się pytasz? - przewróciła oczami w identyczny sposób.
- Tak dla zasady.
- Nie mam pytań. Pa.
Odwróciła się na pięcie i wyszła po drodze zabierając kurtkę z wieszaka. Kacper już na nią czekał.
- Hej - przywitał się z uśmiechem i pocałował ją.
- Cześć, takie powitanie podoba mi się zdecydowanie bardziej niż wcześniejsze.
- Mi też. Idziemy daaaaaleko przed siebie?
- Wiadomo!
Tak jak pomyśleli, tak zrobili. Gdy szli przez plac Narutowicza na Kacpra "napadły" hotki. Magda widząc przerażoną minę chłopaka z rozbawieniem patrzyła i usiadła na ławce. Wyjęła swój telefon i na Snapchacie wysłała filmik z podpisem : "Ci siatkarze to biedni są 😂". Po piętnastu minutach libero patrzył na nią coraz bardziej błagalnym wzrokiem, więc postanowiła wkroczyć do akcji. Bez problemu przeszła przez tłum dziewczyn (przy jej wzroście nie sprawiło jej to problemów) i podeszła do Piechockiego. Pocałowała go namiętnie i powiedziała do dziewczyn :
- Sorry, ten pan jest tutaj ze mną.
Tłum od razu się rozpierzchł.
- "Ten pan"? Jestem aż taki stary?
- Na pewno starszy ode mnie! Nie ma za co, tak w ogóle - wyszczerzyła się. - Muszę ubierać częściej czapkę od Kłosa i Wrony.
- Zdecydowanie tak! Ale nie daruję tego, że mnie nagrywałaś jak taki biedny byłem!
- Wysłałam na Snapie, a mam jakieś 300-400 osób - wystawiła mu język.
- Jak mogłaś mi to zrobić? - spytał płaczliwym głosem.
- I jeszcze wstawiłam na fejsa!
- No wiesz co? To teraz ja muszę wstawić twoje!
- Nie ma mowy! Możesz ewentualnie ze mną.
- Dobra! Ale selfie!
- Jakżeby inaczej!
Kacper wyciągnął swój telefon i zrobił zdjęcie.
- Pokaż! - zarządziła Magda.
- Okej, okej.
- Walnąłeś swój uśmiech numer 50150, no no! Będzie kolejna okładka! Pozwalam wstawić, wyszło całkiem ok.
- Gwiazdy z nas!
- Fejm rośnie.
- Największe fejmy w Bełchatowie!
- Pewnie!
- Dobra, poszło! Teraz gdzie idziemy?
- Ty coś wymyśl.
- Dlaczego ja?
- Bo nie trudne sprawy.
- Chodźmy do mnie!
- W sumie ok, mnie to nie przeszkadza.
Tak jak postanowili, tak zrobili i poszli do Kacpra.
- Co robimy? - spytał libero, kiedy już było w środku.
- Nie wiem.
- Nie mam takiej oferty. Czekaj wpiszę w internecie co można robić z dziewczyną w domu.
Wyjął telefon, a Wlazły zrobiła facepalma. Brunet czytał coś i po chwili zaczął się śmiać.
- Boże, ludzie czasą mają naprawdę zrytą banię.
- Pokaż! Mam się bać?
- Co ty na taką propozycję? - zaczął się śmiać. Odpowiedz brzmiała mniej więcej tak : "Prześpij się z nią", tylko napisana innymi słowami.
- Bardzo kusząca - wybuchnęła śmiechem. - Co ludzie mają w głowach?
- Nie wiem. Oglądamy film?
- Zdecydowanie mniej kuszące! Dobra, ale nie horror.
- No jak nie, jak tak!
- No jak tak, jak nie!
- Papier, nożyce, kamień?
- Okej. Jestem w tym mistrzem - powiedziała lekceważąco.
- Zobaczymy.
- Do 3 wygranych?
- Dobra.
Pierwszą "rundę" wygrał Kacper. Drugą Magda, ale dwie następne libero.
- Nie ma tak! Oszukiwałeś! - protestowała blondynka.
- Ja? W życiu! Przyznaj się, że to ja jestem w tym mistrzem!
- Nie!
- Dobra, to jaki oglądamy?
- Ty się mnie nie pytaj, ja jestem normalna i się na tym nie znam!
- Sugerujesz, że ja jestem nienormalny?
- Nieeeeee... Wcale..
- Odwołaj to!
- Nie.
- Nie chcesz po dobroci to nie.
- Mam się bać?
- Jak masz łaskotki to tak - uśmiechnął się diabelsko.
- Nie mam! - zaprotestowała, ale zaczęła się odsuwać od chłopaka.
Kacper zaczął ją gonić wokół kanapy, aż w końcu udało mu się ją złapać. Zaczął ją łaskotać.
- Przestań, przestań! - piszczała.
- Przeproś!
- Nieeee! To jest szantaż!
- Przeproś! Wiem, że to szantaż - wyszczerzył się.
- Przepraszam, no! Ale już przestań, błagam!
Libero przestał, a Magda udawała, że się na niego obraziła.
- I tak wiem, że się nie obraziłaś. Nie udawaj.
Zero reakcji.
- Magdaaaaaa, noooooo. To ty powiedziałaś, że jestem nienormalny!
Dalej nic.
- Mam działać innymi metodami? Okej.
Przysunął się do niej i połączył ich usta w pocałunku. Po chwili się od siebie oderwali.
- To było nie fair - uśmiechnęła się.
- I tak miało być.
- Tak? No to...
Nie zdążyła dokończyć, bo Piechocki znowu ją pocałował.
- Chyba teraz się nie fochniesz? - uśmiechnął się słodko.
- No dobra... Ale filmu nie oglądamy.
- Okej.
- Serio?
- Serio, serio.
- To co robimy?
- To co ludzie, kiedy nie było telewizorów - rozmawiamy.
Usiedli na łóżku u Kacpra i rozmawiali. W pewnej chwili libero spytał o coś czego Magda w ogóle się nie spodziewała.
- Bo wiesz... mnie to zawsze zastanawiało, dlaczego ty grasz zawsze w rękawkach i zawsze masz długą bluzę - blondynka słysząc to spuściła wzrok. Wiedziała, że w końcu i tak Kacper o to zapyta, ale żeby tak wcześnie?
- Bo... Dlatego... - powiedziała niepewnie i zdjęła bluzę.
Brunet zaniemówił. 
- Czemu? 
Atakująca westchnęła. Szybko powiedziała mu całą historię, starając się nie rozpłakać. 
- Zabiłbym - dłonie libero zacisnęły się w pięści, kiedy wszystko usłyszał. - Ale... Nigdy więcej? Obiecujesz? 
- Obiecuję.
--------------------------------
Akcentem takim o, kończę ten rozdział (: Ciekawe czy ktoś z Was zwrócił uwagę na istotną sugestię na początku rozdziału :) piszcie w komentarzach! A tak w ogóle NIE WIEM JAK, ale przedwczoraj ponad 500 wyświetleń! Jak to możliwe? Od 50-100 dziennie do 300-400! Wow! Jestem pod wrażenie:D Czekam na Wasze komentarze ;) Pozdrawiam :*
6 kom = kolejny rozdział :D
PS Za wszystkie błędy przepraszam - rozdział pisany na telefonie ;)





niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 25

Magda wróciła do domu, po drodze zahaczając o Rossmanna (skończył jej się wodoodporny tusz do rzęs i eyeliner). Około 14 wrócił Mariusz. Gdy tak sobie spokojnie jedli obiad Paulina uzmysłowiła sobie, że nie wyciągnęła gazet ze skrzynki pocztowej. Wysłała po nie (oczywiście!) Magdę. Chcąc, nie chcąc blondynka wykonała polecenie. Nawet nie przejrzała co piszą, a chyba było warto.
- Magda, a to widziałaś? - uniosła brwi macocha i podała blondynce gazetę.
Na okładce było zdjęcie jej i Kacpra, gdy się całowali. Szybko rzuciła okiem na tekst i nie znajdując tam nic niepokojącego oddała gazetę Pauli.
- Robione kalkulatorem - skwitowała, ale w środku gotowała się ze złości. - Dziennikarze po prostu lubią... Arek nic nie słyszysz... Wpierdalać się w nie swoje sprawy.
- Ale, że ty i Kacper? - uniósł brew Mariusz, spoglądając na gazetę.
- Nie, ja i słoń trąbalski. Tylko błagam daruj sobie jakieś gadki o odpowiedzialności i tak dalej, bo nie  wytrzymam.
- A nie mówiłam? - spytała macocha.
- Pffffff... Nie, a teraz daj mi jeszcze tą gazetę.
Magda wyciągnęła swój telefon i zrobiła zdjęcie okładki. Wysłała MMSa do Kacpra.

Do : Piechuuu
Patrz, jesteśmy na okładce! -.-

Paulina i Mariusz patrzyli na nią z miną "WTF?".
- No co? - spytała.
Na odpowiedź Kacpra nie musiała długo czekać.

Od : Piechuuu
Dobra, w dupie z tym! A napisali coś czym powinniśmy się martwić?

Do : Piechuuu
Na ich szczęście nie.

Od : Piechuuu
No to się nie przejmuj ;*

Do : Piechuuu
:*

Trochę się uspokoiła i poszła do swojego pokoju, żeby odpocząć przed popołudniowym treningiem. Trener już zapowiedział, że da im wycisk, bo niedługo zaczynają się rozgrywki 1 ligi. Nastawiła sobie budzik i położyła się spać. Wstała o 13.30, żeby spokojnie przygotować się do treningu o 15. Wyszła z domu o 14.50, uprzednio żegnając się z Pauliną i Arkiem.
- No to mam gwarantowane spóźnienie - pomyślała.
Przed wejściem spotkała Zośkę. Wbiegły razem do szatni, w której nikogo nie było. Szybko się przebrały, a przy okazji libero, która namiętnie czytała gazety zaczęła komentować dzisiejszą okładkę  z Magdą i Kacprem w roli głównej. Wpadły na salę. Z ulgą zobaczyły, że na parkiecie są jeszcze Skrzaty.
- Te co się zawsze spóźniają, jasne - mruknęła ich pani kapitan.
- Tylko... 10 minut! - oburzyła się Magda.
- To jak 10 minut to za karę 10 kółek zanim zaczniemy! - uśmiechnął się trener.
- Co?! Ale trenerze nooooooooooo!!! - jęknęły dwie "poszkodowane", tak głośno, że siatkarze Skry wszystko usłyszeli i zaczęli rechotać. - Przecież nawet treningu nie zaczęliśmy!
- Ale wszyscy oprócz was byli punktualnie.
- Ale... No trenerze! - bulwersowała się dalej Zosia.
- Zaczynacie teraz, bo dołożę jeszcze 5! - zagroził trener. - Natychmiast.
- Ale trener jest okrutny - mruknęła jeszcze libero.
Gdy zrobiły w końcu 10 kółek, parkiet był już wolny i mogły zacząć normalną rozgrzewkę.
- Chwila! - krzyknął trener. - To jest pan Kamil, jest studentem i będzie miał u nas praktyki.
- Dzień dobry - przywitał się "pan Kamil", którego Magda od razu ochrzciła "Ufoludem".
- A co pan będzie u nas... praktykował? - spytała Magda z krzywą miną.
- Pan Kamil będzie z wami prowadził rozgrzewki - poinformował od razu trener. - Zaczynając od dzisiaj.
Po 20 minutach rozgrzewki mogły się napić.
- Boże Święty, on jest jakiś jebnięty w sam mózg - uznała Magda.
- Ja zaraz umrę - położyła się na parkiecie Daria.
- Dobra kondycja? - zaśmiała się Zosia.
- Nie chodzi o to, chodzi o te głupie ćwiczenia - mruknęła blondynka.
- Wracacie - zarządził Ufolud.
Po 50 minutach rozgrzewki, praktykant zrobił im obwód. Dziewczyny patrzyły na niego spode łba. Po ćwiczeniach w dwójkach ćwiczyły obronę i zagrywkę, obronę i zagrywkę i tak do końca treningu. Gdy weszły do szatni od razu zaczęły pomstować na pana Kamila i na trenera.
- Jestem padnięta - jęknęła Magda. - 20 zagrywek z wyskoku pod rząd!
- Masakra! - krzyknęła Zosia.
- Mało powiedziane!
- Ej laski, a tak w ogóle zapomniałam wspomnieć... - ożywiła się nagle Zosia.
- O czym? - spytały od razu prawie wszystkie.
- Magda jest na pierwszej stronje gazety!
- Zosiaaaa... - jęknęła Magda rzucając w koleżankę ręcznikiem.
- Co? Jakiej gazety?
- Patrzcie, mam nawet fotę w telefonie! - wyszczerzyła się libero.
Wszystkie oprócz Magdy stoczyły się wokół Zośki.
- Uuuuuuuuuuuuuuu, no nieźle!
Wlazły pokręciła głową z niedowierzaniem.
--------------------------------------------------------------------------
Zamordujcie mnie! Niedość, że chyba najkrótszy rozdział na tym blogu, to jeszcze taki dupny i miał być dawno:/ Jak zwykle przepraszam :/ pozdrawiam