środa, 19 listopada 2014

Rozdział 19

POD ROZDZIAŁEM WAŻNE!
------------------------------------------------------------

-Przegrałeś! - wyszczerzyła się Magda.
- No i co? - skrzywił się.
- Gówno! 1:0 dla mnie!
- Debil level hard - uznał Mario.
- Goń się! Idę sobie do pokoju, najważniejsze, że przegrałeś!
Blondynka poszła do pokoju i wzięła pierwszą lepszą książkę do czytania.
- Jakie nudy bez treningów! - pomyślała.
Gdy wybiła 22 przygotowała się do spania i poszła spać. Wstała o 7, ubrała się i poszła zjeść śniadanie. Zastała tam Paulinę w koszulce Mariusza, a po chwili jej ojciec wszedł do kuchni poczochrany i w samych bokserkach. Ich miny mówiły same za siebie. Magda nie mogła się powstrzymać i zaczęła się śmiać.
- No nie mogę! - usiadła na krześle w dalszym ciągu się śmiejąc.
- No i z czego ty się śmiejesz? - spytał Mario unosząc brew.
- Wyglądacie jak dzieci przyłapane na całowaniu!
- Magda ty się dobrze czujesz? - pokręcił głową z niedowierzaniem Wlazły.
- Wy na pewno lepiej! - dalej się śmiała.
- Weź wyjdź! - założył jej kaptur na głowę ojciec.
- Nie!
- To nie!
- Nie to nie jak nie!
- Nie to nie jak nie to nie!
- Nie to nie jak nie to nie jak nie!
- Nie to nie jak nie to nie jak nie to nie!
- Nie to nie jak nie to nie jak nie to nie jak nie!
- Dobra skończcie! - wtrąciła się w ich wymianę zdań Paulina.
- Nie - odpowiedzieli równocześnie.
- Jeju, jacy wy jesteście... uparci? - zasugerowała.
- No wiadomo, bo z Wlazłych! - odpowiedział Mariusz i poczochrał Magdzie włosy.
- Ej, ej, ej! Rozwaliłeś mi! - zaprotestowała.
- Sorry, myślałem, że już są rozwalone! - zaśmiał się Mario.
- Ci co mają na nazwisko "Wlazły" od urodzenia to są też wredni? - spytała macocha.
- NIE! - krzyknęli równocześnie.
- Jak nie jak tak?
- No dobra... - zaczął Mariusz.
- Może trochę! - dokończyła Magda i przybiła żółwika z ojcem.
- Mówiłam.
- Ale mi się wydaje, że wszyscy Wlaźli są wredni - uśmiechnęła się Magda.
- Spadaj! - pokręciła głową Paulina.
- Dobra idę, bo muszę się ogarnąć i wyjść!
Odwróciła się na pięcie i wyszła z kuchni. Poprawiła włosy, które rozwalił jej Mario i zrobiła makijaż. Wzięła plecak i wyszła na korytarz.
- Dobra ja idę! - krzyknęła. - Nie zapomnij przyjść!
- Nie zapomnę! - odkrzyknął Mario.
Magda poszła w stronę szkoły. Weszła do budynku i przywitała się z Elą.
- Co teraz mamy? - spytała koleżanki.
- Fizę - odpowiedziała.
- Nieeeeeeee... - jęknęła Magda.
- Ty jak słyszysz jakikolwiek przedmiot oprócz "w-f" to mówisz "nieeeeee..." - uznała Ela.
- Jak jest biola to mówię "może byyyyć" - zaśmiała się Wlazła.
- Zapomniałam, przepraszam.
- Spoko! Mamy dzisiaj fizyczność?
- CO?! - zdziwiła się Ela.
- Fizyczność to znaczy wychowanie fizyczne to znaczy w-f.
- Aha... mamy na 3 lekcji.
- No i prawilnie!
- Weź Magda z tymi tekstami...
- Nie rozumiem o co ci chodzi - zaśmiała się Wlazła.
- Tak, t... - zaczęła Ela, ale nadszedł dźwięk SMSa i trochę ją zdziwił.
- UUUUUUUU a od kogo TOOOO?! - spytała Magda poruszając brwiami.
- Od nikogoooo... - droczyła się z nią koleżanka. - Chociaż...
- Fajny jakiś? Opowiadaj! Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zasypała ją od razu pytaniami Wlazła.
- Dobra, powiem! Fajny, fajny, a jaki przystojny! Podobny do takiego siatkarza...
- JAKIEGO?
- No taki libero... Kurde jak on się nazywa!
- Ignaczak! - spytała Magda i razem z Elą zaczęły się śmiać.
- Nieeeee! Taki chyba Francuz!
- Jenia Grebennikov? - zaśmiała się blondynka.
- Tak! Podobny do niego, mówię ci! Ale trenuje bieganie! - rozmarzyła się Elka.
- Uuuuuuu... no, no, no! Gdzie go poznałaś?
- Wiem, że to zabrzmi jak w tanim romansidle, ale ja poszłam na spacer, a on biegał i no wpadliśmy na siebie!
- Muszę go poznać i zobaczyć czy to odpowiedni kandydat dla ciebie, dziecino! - zażartowała Magda.
- Może kiedyś, mamo! 
- Tylko uważaj, żeby żadnych małych bachorków nie było! - zaśmiała się.
- No wiesz! - oburzyła się Ela.
- Na następnej przerwie mi o nim jeszcze opowiesz! - powiedziała Magda, bo właśnie zadzwonił dzwonek.
- Zastanowię się! - wyszczerzyła się.
Nauczycielka weszła do klasy i zaczęła lekcję. Zrobiła odpytkę, a Wlazłej udało się dostać czwórkę. Ela oczywiście dostała szóstkę. Gdy zadzwonił dzwonek blondynka wyjęła telefon z plecaka i wyszła z klasy razem z Elą.
- Ty zawsze masz takie dobre oceny? - zaśmiała się Magda.
- Powiem nie skromnie, że często! - również zaśmiała się brunetka.
- Jak tam się nazywa ten twój chłopak? Ma fejsa? - spytała blondynka odblokowując telefon.
- Domicjan... - Ela nie zdążyła skończyć, bo Magda zaczęła się śmiać.
- Przepraszam... Mów dalej!
- DOMICJAN Kaczorowski! - pokręciła głową Ela.
- No nie mogę! - nie wiadomo czemu imię i nazwisko chłopaka wywołało u Wlazłej kolejny wybuch śmiechu.
- To on! - powiedziała patrząc na ekran telefonu Magdy brunetka.
- Ty! Faktycznie podobny do Jeni! No nie powiem, całkiem, całkiem jest!
- Powinnam się martwić? - zaśmiała się koleżanka.
- Niee...
- Nie mam się martwić, bo ty też masz tam jakiegoś frajera? - oświeciło Elę.
- CO?! Nie mam! - szybko zaprzeczyła Magda.
- Jasne, jasne i tak swoje wiem!
- Ale ja naprawdę mówię!
- A co ja tu mam? - spytała prymuska wchodząc na swojego facebooka i coś tam szukając.
- WTF? - zdziwiła się Magda widząc swoje zdjęcie z Piechockim. - Skąd to masz?
- Po całym siatkarskim facebooku krąży.
- To tylko kolega! - machnęła ręką Wlazła, już po pierwszym szoku.
- Na razie TYLKO kolega! - powiedziała pewnie Walińska (nazwisko Eli).
- Oj spadaj! - dała koleżance kuksańca w bok atakująca.
- Sama się zbadaj! - oddała jej Ela.
- Jaką mamy w ogóle teraz lekcje? - spytała Magda znowu szturchając brunetkę.
- Chemię - powiedziała spokojnie, a Magdzie rozszerzyły się oczy.
- Czyli teraz sprawdzian! Matko, nic nie powtarzałam! Co ja teraz zrobię! Nie umiem! Nie umiem! Ela HELP ME! - zaczęła nawijać zdenerwowana Wlazła.
- Magda! SPOKÓJ! Umiesz to! Uczyłyśmy się tego! - złapała ją za ramiona Walińska.
- Umiem? Na pewno umiem?
- Jestem pewna, że przynajmniej cztery dostaniesz. Spokój i jeszcze raz spokój!
- Okej... Magda oddychaj, oddychaj, spokój, spokój - zaczęła mówić do siebie atakująca.
- Aha... dobra... okej - popatrzyła na nią Ela z miną "WTF?".
- Co się tak gapisz?
- Po to mam oczy!
- Niech ci żaba do nich wskoczy! - zarzuciła tekstem Magda.
- Magda, 30 sekund do dzwonka! - zaśmiała się złośliwie Ela.
- O nie, o nie! Dobra, dam radę! - nakręcała się blondynka.
Gdy nadeszła chemiczka i weszła do klasy, Magda starała się "ogarnąć". Pani rozdała testy i życzyła im powodzenia. "Serdecznie (nie)dziękuję!" - pomyślała Wlazła. Coś niecoś naskrobała na tym sprawdzianie i, gdy zadzwonił dzwonek wzięła swój plecak i z dobrym przeczuciem wyszła z klasy. Podpytała o odpowiedzi Eli w czasie, gdy szły do sali gimnastycznej. Magda przebrała tylko koszulkę, bo nie chciała spocić swojej koszuli. Trener powiedział, że musi z wszystkich klas znaleźć skład na licealiadę i, że dzisiaj mają się starać.
- Magdaaaaaaa, pomóóóóóż! - jęknęła Ela. - Nie umiem atakować. I blokować. Ale bardziej atakować!
- Dobra, patrz! Stopy musisz ustawić tak i musisz zrobić dojście do ataku, ale nie jak na wybiegu małe kroczki tylko duuży krok i mniejszy. Lewa noga z przodu! - powiedziała Magda i zaprezentowała.
- O tak? - spytała brunetka.
- Jest okej. Teraz ja ci podrzucę piłkę, a ty zrobisz dojście z wyskokiem i przebijesz piłkę albo atakiem albo kiwką na drugą stronę.
- Okej.
Magda kilka razy wystawiła lub podrzuciła piłkę do koleżanki.
- Wszystko okej, tylko nie możesz się skręcać w czasie ataku. Przy wyskoku nogi masz pod kątem, a w fazie lotu jesteś ciałem skierowana do skosu, a nie do prostej.
- A jak atakować do prostej? - spytała ciekawa.
- Robisz ruch dłonią lub nadgarstkiem. Ale najpierw skos!
Trener patrzył uważnie na wszystkie dziewczyny i pod koniec lekcji ogłosił "wybrane".
- Marlena, Kinia, Ela i Magda. Marlena będziesz rozgrywającą, Kinia środkową,Ela przyjmującą, a Magda atakującą jeśli będzie mogła grać.
- Już niedługo będę mogła, więc myślę, że tak.
Wyszły na korytarz prowadzący do szatni. Ela wskoczyła jej na plecy.
- Komarze, co ty wyprawiasz? - zaśmiała się Magda.
- Spadaj wielkoludzie! UDAŁO SIĘ! - krzyknęła szczęśliwa Walińska.
- Wiedziałam! W końcu trenerka Magda jest najlepsza!
- Mogę się nawet zgodzić!
- Me gusta!
Następne lekcje obyły się bez sprawdzianów i kartkówek. Była odpytka na matematyce, ale gdy Magda szła w stronę tablicy, aby rozwiązać zadanie akurat zadzwonił dzwonek. Jakoś szybko nadeszła "godzina prawdy" czyli 15.40.
- Hej! - przywitała się z Mariuszem.
- Cześć, co tam dzisiaj?
- Dobrze, dostałam czwórę z fizyki, oł jea!
- Cieszę się! Gdzie ten gabinet dyrektora?
- Chodź.
Pod gabinetem siedziała już Sandra z ojcem. Dziewczyny obrzuciły się lodowatym spojrzeniem. Z drugiego końca korytarza nadeszła ich wychowawczyni.
- Dzień dobry! - podał dłonie ojcom dyrektor, który właśnie wyszedł z gabinetu. - Zapraszam do środka.
Magdzie zachciało się śmiać kiedy zobaczyła różnicę wzrostu między Mariuszem, a wszystkimi innymi prócz jej. Ojciec Sandry miał chyba z metr 70, dyrektor tak samo, a biolożka chyba nawet mniej niż metr 60.
- Chciałbym powiedzieć, że prosiłem o przyjście któregoś z rodziców do szkoły, ponieważ zachowanie Magdy i Sandry jest niedopuszczalne - zaczął dyrektor.
- Nie wiem czym to jest spowodowane, ale dziewczyny kłócą się, wyzywają i tym podobne - dokończyła nauczycielka. - Można było to znieść, ale na bójki nie pozwolę.
- Ale to ona zaczęła! - powiedziała oskarżycielsko Sandra.
- Tak było? - spytała biolożka Magdy.
- Ja pierwsza ją uderzyłam, ale to ona pierwsza obraziła mnie - powiedziała spokojnie blondynka.
- Wcale...
- A co ci powiedziała? - spytał dyrektor.
- Spokojnie piłam sobie wodę, a Sandra spytała mnie czy kupiła mi ją mama. Już wcześniej obrażała moją mamę, czego sobie nie życzę. Nie wiem jak można oceniać osobę, której się nawet nie zna. Ja nie znam mojej matki i nigdy nie będę miała okazji poznać i nie wiem jaka była, a tym bardziej Sandra tego nie wie - zakończyła swój monolog Magda.
- Ale czy to jest powód do uderzenia jej? - spytała spokojnie wychowawczyni.
- Nie wiem jak pani, ale ja nie jestem w stanie stać spokojnie, gdy ktoś obraża tak ważną dla mnie osobę. Jestem ciekawa co pani by zrobiła w moim wieku, gdyby ktoś obrażał pani nieżyjącą matkę - powiedziała Magda bardzo spokojnie, a nawet aż za bardzo.
- Sandra, tak było? - spytał się szatynki ojciec.
Wielińska wymamrotała coś, że tak. Dyrektor i biolożka coś jeszcze gadali. Gdy skończyli była godzina 16.30. Wszyscy wyszli z gabinetu.

-----------------------------------------------------------------
Powiem wam, drodzy czytelnicy XD, że jestem niesamowicie utalentowana. Miałam opublikować ten rozdział przedwczoraj (lub wczoraj :P), a przynajmniej tak wspominałam np. Cytrynowej. I faktycznie myślałam, że to zrobiłam. Ale nie wiem czemu rozdział się nie opublikował, a ja żyłam w przeświadczeniu, że notka jest dodana. Wchodzę przed chwilą (no dobra edytowałam trochę wpis odautorski, czyli jakieś 10 min. temu), wyświetlenia są, ale nowych komentarzy zero. Zdziwiłam się, bo zawsze szybko się pojawiają (za co dziękuję). A ja mądra nie dodałam rozdziału, żyjąc w przeświadczeniu, że to zrobiłam. Mam nadzieję, że wybaczacie mi moją głupotę. Zapraszam do komentowania :)
5 kom = 20 rozdział
PS Jeszcze raz przepraszam i O GŁUPOTO BĄDŹ POZDROWIONA! :)


11 komentarzy:

  1. hihi teksty jak zawsze genialne czekam;)m.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział u trochę dłuższy niż poprzedni co mnie bardzo cieszy ;D
    "O głupoto bądź pozdrowiona" - musze to sobie gdzieś zapisać xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest i kolejny <3
    Wspaniały jak zwykle :D

    OdpowiedzUsuń
  4. no cóż zdarza się każdemu :D
    haha xD
    rozdział jak zwykle boski :p
    pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Trenujesz siatkówkę? Chodzi mi o to, że gdzieś w jakimś klubie, a nie w szkole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mogę wiedzieć od ilu lat?

      Usuń
    2. W szkolnym klubie sportowym już specjalnie się przygotowywałam od 2013, a w klubie siatkarskim od początku tego roku :) podobno dobrze mi idzie xD

      Usuń
    3. To życzę powodzenia w dalszym trenowaniu :) tylko napisałaś źle dojście do ataku i atak po prostej :) ale takto rozdział bardzo fajny. Tylko wiesz jak to jest, trenuje od kilku lat po 15h tygodniowo i takie błędy mnie rażą. A grasz w młodziczkach, kadetkach czy juniorkach?

      Usuń
    4. No tak atak po prostej po prostej to faktycznie źle :P Ale teraz już nie będę zmieniać :P Dojście - wolę pokazać, opisać nie umiem :P Ale dziękuję za uwagi, bardzo mnie cieszą, wiem co poprawić ;)

      Usuń