wtorek, 24 lutego 2015

Info!!

Rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro lub pojutrze. Chwilowo nic nie ma z powodów szkolnych -.- Chorzy psychicznie nauczyciele, którzy myślą, że poza pracą domową nie mam nic lepszego do roboty? Znacie to? Pozdrawiam ;*

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 24

Szybko "uciekła" do pokoju. Dostała smsa.

Od : Piechuuu
Siema, dzisiaj mieliśmy iść na łyżwy, pamiętasz? ;)

Do : Piechuuu
Teraz już tak XD

Od : Piechuuu
A więc, mam dla Ciebie dobrą/złą wiadomość : podkręciłem sobie staw skokowy w poprzednim meczu i nie mogę iść ;c Nie ważne, że mnie nie boli, ale fizjo nawet żadnych dyskusji nie chciał -.-

Do : Piechuuu
I dobrze zrobił! Kontuzje stawu skokowego itp. mogą być strasznie przykre, sprawdzone info.

Od : Piechuuu
Nooooo przecież wieeeeem! To może spacer??

Do : Piechuuu
No luz, tylko daj mi jakiś czas (plus - minus godzinka), bo muszę się ogarnąć trochę po wczorajszej imprezie :P

Od : Piechuuu
Spoko :D

Do : Piechuuu
Okej, to do zobaczenia, bez odbioru ;)

Stanęła przed szafą. Wybrała to (klik). Zabrała wszystko do łazienki, następnie wzięła prysznic i umalowała się (klik). Szybko ubrała wybrany zestaw i zobaczyła, że zostało jej jeszcze 15 minut.
- Za 15 minut wychodzę - poinformowała Mario.
- O Magda, a kto ma taką moc, że dobrze się czujesz? - wyszczerzyła się Paulina.
- Mietek diler, mój ziom - odpowiedziała.

- Hahaha. I tak wiem swoje.
- Jasne, jasne - machnęła ręką Magda.
- Spoko - odpowiedział tylko Mariusz.
- No i to jest normalne podejście do sprawy - pokazała ręką na ojca blondynka po czym spojrzała na swój telefon, na którym pojawiła się wiadomość "Czekam na dole :D" od wiadomej osoby. - A teraz wychodzę. Pa.
- Pa - powiedzieła równocześnie dwójka pozostałych.
Blondynka szybko ubrała swoją kurtkę i wyszła z domu.
- Siema - przywitała się z Kacprem. - Gratuluję wygranego meczu.
- Hej! Dzięki.
- Co tam, jak tam z kostką? - mrugnęła do niego.
- Spoko, dzisiaj mnie już nie boli, a fizjo zakazał mi pójścia na łyżwy - zrobił smutną minę.
- A skąd fizjo wiedział, że chcesz iść na łyżwy?
- Bo pytał czy mam coś w planach związanego z "nadwyrężaniem stawu".
- Zły on.
- Bardzo! Chociaż to może dobrze, bo ja tam kompletnie na łyżwach nie umiem jeździć i bym się pewnie zbłaźnił!
- Oj tam, bez przesady, miałbyś najlepszego nauczyciela - wyszczerzyła się.
- I do tego jakiego ładnego!
- Do tego najlepiej grającego w siatkówkę, najzgrabniejszego, najzajebistszego...
- Bardzo skromnego.
- Najbardziej!
Zaczęli gadać jak zwykle o wszystkim i o niczym.
- Bo wiesz, mam do ciebie pytanie...
- Rozwiń.
- Yyy... bo ty mi... znaczy... - zaplątał się libero.
- No wyduś to z siebie.
Kacper zamiast odpowiedzieć pocałował ją. Na początku trochę się zdziwiła, ale oddała pocałunek. Gdy w końcu się od siebie oderwali atakująca powiedziała :
- No wiesz, tego się nie spodziewałam, ale nie powiem, że mi się nie podobało. Teraz już możesz chyba dokończyć to co zacząłeś mówić?
- No, bo ty mi się bardzo podobasz odkąd się poznaliśmy i teraz cię lepiej poznałem i pomyślałem, że no może chcesz być moją dziewczyną? -  powiedział bardzo szybko, na dodatek na jednym oddechu.
- W sumie możemy spróbować, czemu nie - wyszczerzyła się, a Piechocki wyglądał jak dziecko, któremu ktoś dał zabawkę.
Libero znowu ją pocałował.
- Ale wiesz ja nie chcę ogłaszania związku na fb i tak dalej, a przynajmniej na razie.
- W tym się zgadzamy - mrugnął do niej.
- Nie będziesz miał życia jak chłopacy w klubie się dowiedzą - zaśmiała się Magda.
- Trudno - wyszczerzył się.
- Chociaż jakby się tak zastanowić to ja też, dziewczyny spokoju nie dadzą!
- Będzie beka!
- Beka tak bardzo!
W tej chwili rozbrzmiała piosenka (klik).
- Kto do mnie dzwoni - mruknęła blondynka, ale odebrała telefon.
Chwilę rozmawiała.
- Tata wychodzi na spacer z Pauliną i Arkiem i pyta czy mam klucze do domu... Przecież ja je zawsze mam przy sobie - pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Spoko, zajebista piosenka na dzwonku!
- Wiem, moja ulubiona! Nie licząc rapu oczywiście.
- Oooooooooo ja! Znalazłem dziewczynę idealną! Nie dość, że kocha i gra w siatkówkę to jeszcze lubi rap! Może jeszcze jeździsz na snowboardzie?
- Oczywiście! Uwielbiam!
- Ja też!
- Fajnie się jeździ wyróżniając się w tłumie wzrostem.
Zajęli się gadaniem o jeździe na snowboardzie.
Po pewnym czasie Kacper musiał iść na zbadanie stawu skokowego, a Wlazła ruszyła do domu. Zgodnie z zapowiedzią nikogo tam nie zastała, więc usiadła przed telewizorem. O 18 wróciła reszta domowników. Magda dzisiaj wcześniej się położyła, bo jutro miała swój pierwszy ranny trening po kontuzji. Wstała o 8.30, szybko się ubrała i spakowała wszystkie potrzebne rzeczy na trening. O 9.10 wyszła z domu. Na hali była o 9.25, czyli zostało jej jeszcze 5 minut na przebranie się. Gdy weszła do szatni zastała ledwo dwie koleżanki.
- Magda! - rzuciły się na nią Hela i Misia.
- Siema - przywitała się z uśmiechem. - A gdzie reszta?
- Już poszły na salę. Masz nową koszulkę. Wszystkie dostałyśmy i miałyśmy dzisiaj założyć, ale ciebie nie było, więc masz teraz.
Koszulka miała z tyłu duże 16, nad tym napisane "Młoda", z przodu było duże, złote siatkarskie serduszko, na prawym rękawku "GKS", a na lewym sylwetka siatkarki w ataku. Wlazła szybko ją ubrała.
- Piękna!
- No wiemy!
- Wszystkie koszulki są takie same oprócz : numeru, ksywy nad numerem i lewego rękawka, bo tam każdy ma sylwetkę zależnie od pozycji - wyjaśniła Misia, na której plecach widniała duża dziesiątka.
Poszły na parkiet przy okazji pytając blondynkę co robiła podczas nieobecności na treningach. Gdy weszły wszystkie spojrzenia zwróciły się na nie, ale tylko na chwilę, bo potem wszystkie podbiegły do młodej siatkarki, aby ją przytulić.
- MAGDA! - krzyknęła najgłośniej Zosia. - Przepuście mnie do mojego zioma, no ej!
- Siema!
- A gdzie Karolina? - zdziwiła się.
- Aaaaaa... bo ty nie wiesz! Karo złapała kontuzję.
- A dokładniej zerwała więzadła krzyżowe w kolanie - mruknęła Zosia.
- No to nie fajnie - skrzywiła się blondynka.
- Ale uznała, że przynajmniej od nas odpocznie - zaśmiała się Daria.
- Dziewczyny dosyć tych rozmów! - krzyknął trener. - Cześć Magda! Jak tam?
- Dzień dobry! Bardzo dobrze.
Po rozgrzewce i krótkim rozciąganiu, zaczęły ćwiczenia w dwójkach. Magda była oczywiście z Zosią.
- Wiesz z kim musiałam być jak cię nie było? Z koszem- pożaliła się libero. - Ewentualnie z kimś w trójce.
- Z jakim koszem? - zdziwiła się blondynka. - Z takim do piłek?
- Nie, no co ty! Z takim co atak ćwiczycie, no wiesz, takim do kosza!
- Bardzo wdzięczny partner przy plasach, mówię ci!
- Ale przy odbiciach górą już nie za bardzo!
- Oj tam, cicho!
Gdy wszystko zrobiły, trener zarządził ćwiczenia zagrywki. Zosia i Paula (ich przyjmująca/libero) poszły na drugą stronę. Pierwsza zagrywka Magdy poszła w aut.
- Magda, a ty co? Bez wyskoku jeszcze przez 2 dni! - powiedział trener.
- Ale ja tak nie umiem - jęknęła.
- Umiesz, umiesz. Może być flot.
Od tamtej pory wykonywała "antigówkę", której dwa lata temu nauczył ją Stephan. Po 15 minutach mogły się napić. Potem trener kazał ćwiczyć atak.
- Magda do obrony!
- Trenerze, ale jak to do obrony??
- Słyszałaś co mówił...
- Ale mi naprawdę nic nie jest!
- To jak nic ci nie jest to do obrony, ale już!
Blondynka niechętnie stanęła w obronie. Po chyba 3 rzucie (i nieobronionej piłce) położyła się na parkiecie.
- Może tak coś obronię - uznała.
- Wstawaj!
- Trenerze, ale co poradzę, że nie nadaję się na libero?
- Dobra, nie mam siły, Paula w miejsce Magdy do obrony, a Hela i Lila wystawiacie Magdzie wolne piłki, żeby nie nadwyrężała kostki aż tak bardzo.
Zgodnie przytaknęły głową, a Magda ucieszyła się. Pierwsza piłka posłana po prostej i... aut.
- CO ZA MOC! CO ZA SIŁA! ALE W POLE, NIE TRAFIŁA! - zaczęła śpiewać Zosia.
- SPADAJ! - posłała jej mordercze spojrzenie Wlazła.
Poprosiła Lilę o piłkę blisko siatki. Gdy taką dostała wbiła gwoździa w drugi metr.
- Coś mówiłaś? - spytała zadowolona Zosi, która nawet nie zdążyła ruszyć się do piłki.
- Nic, nic.
Po 20 minutach znowu ćwiczyły zagrywkę, a następnie trener powiedział, że zagrają mecz. Podzielił je na zespoły.
- Magda na przyjęcie, a Daria na atak - zarządził.
- Nieeeee - zaprotestowały równocześnie.
- Bez dyskusji.
Przed zaczęciem poszły się jeszcze napić.
- Ja nie umiem przyjmować - skrzywiła się Magda.
- Ale przynajmniej jesteś praworęczna to na tym lewym nie będzie tak źle - pocieszyła ją Zośka. - A tak w ogóle ty zawsze na ataku grałaś?
- Na początku gimbazy na środku, bo wiesz wysoka, praworęczna, wysoko skacze do bloku, szybko się przemieszcza - idealna środkowa. Na szczęście trener przeniósł mnie na atak.
- GRAMY! - krzyknął trener.
Walka toczyła się punkt za punkt, atak nie wychodził blondynce tak jak zazwyczaj, ale nie było się do czego przyczepić, blok okej, ale przyjęcie nie za bardzo jej wychodziło. Pierwszego seta wygrała drużyna przeciwna, drugiego drużyna Magdy. Były w połowie trzeciego seta, kiedy na trybunach usiadły Skrzaty. Zagrywka drużyny przeciwnej. Magda słabo przyjęła.
- Dawaj! - krzyknęła do Heli, która musiała wystawić dołem z 4 metra.
Dostała "świeczkę", ale obiła blok mocnym uderzeniem.
- Co takie słabe przyjęcie? - krzyknął do niej Włodarczyk.
- Spadaj - zmroziła go wzrokiem.
Doszło do stanu 24:24, a Magda weszła na zagrywkę. Wykonała flota, który został średnio przyjęty. Pasywny blok, spokojne dogranie Zosi i krótka z Misią. Punkt.
- Hela, jak dasz radę to nasze firmowe zagranie tylko trochę podwyższona piłka, żeby trener się nie czepiał - powiedziała do rozgrywającej blondynka przed zagrywką.
- Luz!
Atakująca, a wtedy w sumie przyjmująca wykonała kolejną trudną zagrywkę. Zosia obroniła, a Hela zagrała do Magdy tak jak się umawiały. Zagranie było mniej więcej takie : środkowa szła na krótką z tyłu, ale rozgrywająca wystawiała jakiś półtora metra od antenki, w tym czasie Magda szła z prawej strony, wybijała się (oczywiście nie przekraczając linii trzeciego metra) i miała piłkę praktycznie bez bloku, który skakał do środkowej. Trudne do wykonania (rozegrać tyłem tak precyzyjnie, nie przekroczyć linii trzeciego metra, a do tego środkowa nie mogła dotknąć piłki, która była płaska), ale one miały je opanowane do perfekcji. Magda dostała piłkę idealną i huknęła taką bombę między dwie zawodniczki po drugiej stronie, że nie powstydziłby się jej chyba żaden siatkarz.
- Wow - usłyszała z trybun.
Trener przypomniał im o zmianach w godzinach treningu, w tym jutrzejszego. Dziewczyny rozciągnęły się i poszły do szatni się przebrać.
----------------------------------------------------------------------
Witam i o zdrowie pytam! :D Wracam po długiej przerwie! Jak już pewnie wiecie, byłam na obozie (siatkarskim, z resztą) i nie miałam czasu, ani siły pisać. Zaraz zacznę nadrabiać zaległości na Waszych blogach ;) Nie czytałam ich na obozie, bo :
- moje kochane roommates wymyśliły sobie, że po 22 nie używamy telefonów ;c
- zwyczajnie nie było na to czasu.
Mam nadzieję, że mnie nie opuściliście i będziecie komentować ;) Pozdrawiam i przepraszam :*
6 komentarzy = 25 rozdział