- Chyba dogryzać - pomyślała blondynka.
Gdy rano się obudziła uznała, że jest wyspana i może wstać.
- Hej! - przywitała się wchodząc do kuchni.
- Hej, Magda! - odpowiedział jej Arek. - A wiesz, że ja dzisiaj też idę na twój mecz z tatą?
- Super! Będziesz mi kibicował? - uśmiechnęła się do brata.
- No jasne! A pograsz ze mną po meczu? - popatrzył na nią błagalnie.
- Dobra, ale jak będziesz grzeczny!
- Będę jak zawsze!
- No to piona!
- Piona! - podbiegł do niej i przybił jej piątkę.
- To jak dzisiaj wygrywamy? - spytała od razu.
- No jasne! - krzyknęła Zosia.
- No, i tak ma być! - przybiła z nią piątkę i zaczęła się przebierać.
Razem z (już wszystkimi) dziewczynami poszła na rozruch. Mecz Atomu i Chemika skończył się wynikiem 3:1 dla tych pierwszych. Trener kazał im już iść na salę. One się "dogrzewały", a trybuny powoli się zapełniały, chociaż nie do końca. Magda mecz zaczęła od początku na boisku. Bełchatowianki gładko wygrały pierwsze dwa sety, więc trener zdjął z boiska ją, Helę i Milenę (środkową). Ten manewr nie był udany, bo przegrały trzeciego seta. Na początku czwartego seta na boisku znów pojawił się cały pierwszy skład. Nie obyło się bez nerwów, ale tego seta też wygrał GKS dzięki czemu wygrały cały mecz. Po rozciąganiu Magda podeszła do band. Dała kilka autografów, ale tym razem pociągnęła ze sobą Zosią, więc tym razem to libero tam stała. Tym czasem podbiegł do niej Arek.
- To co wbijasz na boisko i gramy? - mrugnęła do niego.
- NO! - odpowiedział jej szybko chłopiec.
- No to chodź!
Poszła z Arkiem na boisko, a po drugiej stronie siatki zatrudniła Zosię, która już skończyła rozdawać autografy. Gdy chłopiec trochę się zmęczył, "przekazała" go Mariuszowi i razem z dziewczynami poszła się przebrać. Trochę się martwiła, bo czuła lekki ból w plecach. Miała zamiar nikomu o tym nie mówić.
- Zagram jutro mecz, przecież nic złego się nie stanie, a potem ewentualnie komuś o tym powiem - pomyślała.
Wieczór i poranek były praktycznie takie same jak wczoraj. Znowu wcześnie się położyła. Rano wstała, zjadła, ubrała się, umalowała i poszła na rozruch. Policzanki trochę onieśmieliły dziewczyny w końcu to Mistrz Polski i tak dalej. Ale Magda oczywiście biegała, skakała, motywowała każdą po kolei. Kibice zapełnili 2/3 hali co bardzo je cieszyło. Zaczęły taką samą szóstką jak wczoraj. Pierwszy set wygrały na przewagi do 27. Następny wygrały przyjezdne do 23. Trzeci znów gospodynie tym razem do 21. W czwartym prowadziły 21:19 i wydawało się, że wygrają. Po ataku Gosi Glinki obrona Heli, Zosia wystawiła sytuacyjną do Magdy. Atakowała (a przynajmniej próbowała) w bardzo nienaturalnej pozycji.Gdy wylądowała poczuła ból w lewej kostce. Niestety, musiała zejść z boiska. Wszyscy kibice zaczęli skandować "Dziękujemy!". Było jej bardzo miło mimo silnego bólu. Ich fizjoterapeuta zajmował się jej kostką, a ona patrzyła w stronę boiska z niepokojem. Dziewczyny już przegrywały 21:22. Tego seta przegrały. Tie-break też zaczęły źle. Przy stanie 3:6 trener Bełchatowa wziął czas. Miny dziewczyn były nie za wesołe, trener coś do nich mówił. Magda wstała.
- Dziewczyny, ogar dupy, gracie beznadziejnie! - krzyknęła.
- Magda, siadaj, bo se coś gorzej zrobisz! - powiedziała kapitan.
- Chuj mnie to obchodzi! Grałyście dobrze, więc teraz tylko do końca tak jak w pierwszym! - nie zwróciła na to uwagi.
- Dobrze gada! - krzyknęła Zosia.
Przerwa się kończyła.
- No to dawać, dawać! - wyciągnęła swoją rękę do przodu.
- GRAMY dziewczyny! - krzyknęła Hela.
- GKS!
- HEJ! - odpowiedziały trenerowi i poszły na boisko, a Magda znowu usiadła na krzesełku.
Bełchatowianki zdobyły trzy punkty pod rząd, a potem systematycznie zdobywały po 2 oczka. Wygrały tego seta jak i cały mecz. Wszystkie podbiegły do Magdy i przybiły jej piątki. Za chwilę miały zostać przyznane nagrody indywidualne.
- Nagroda dla najlepszej przyjmującej wędruje do... siatkarki PGE Atomu Trefl Sopot Dejy Mclendon! - krzyknął spiker (spiker? chyba o to chodzi xd - od autorki). Czarnoskóra siatkarka podeszła po nagrodę i zapozowała do zdjęć.
- Nagroda dla najlepszej środkowej wędruje do... zawodniczki Chemika Police Agnieszki Bednarek-Kaszy! - ponownie zawołał spiker.
- Nagroda dla najlepszej rozgrywającej wędruje do... zawodniczki GKS Bełchatów Heleny Mróz! - wszystkie dziewczyny Bełchatowa przybiły jej "żółwia".
- Nagroda dla najlepszej libero wędruje do... siatkarki GKS Bełchatów Zofii Weis!
- Zofii... - mruknęła Zośka, ale udała się w stronę prezydenta miasta.
- Nagroda dla najlepszej atakującej wędruje do... siatkarki Chemika Police Anny Werblińskiej! - blondynka uśmiechnęła się.
- Nagroda dla najlepszej zagrywającej wędruje do... zawodniczki GKS Bełchatów Magdy Wlazły! - 16-latka bardzo powoli poszła po nagrodę. Wielki uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- I najważniejsza nagroda, czyli nagroda MVP wędruje do... Magdy Wlazły! - złapała się za głowę i podążyła w kierunku prezydenta.
Gdy nagrody były już rozdane i wszystkie zespoły dostały puchary podeszła do band.
- No, no, no Blondi, ale się rozkręciłaś! Dwie nagrody! - powiedział Winiar.
- Ta, a kostka tak mnie napierdziela, że przez dobre 2-3 tygodnie zapewne nie zagram - skrzywiła się.
--------------------------------------------------------------------------
Dobra, dobra przepraszam! Rozdział miał być dodany już dawno i dlatego kończy się w takim głupim momencie :/ Ale może następny w ogóle będzie miał jakiś sens xd Bo ten nie ma :C Zapraszam do komentowania ;)
4 komy = 12 rozdział :D
PS Jeszcze raz przepraszam!!!