- Spać mi się chcę! - jęknęła wchodząc do kuchni.
- Mi też - powiedział jej zaspany i rozczochrany brat przecierając oczy.
- Trzeba było wcześniej wracać - zaśmiała się Paulina puszczając do niej oczko.
- Ale moje wyczucie czasu jest zbyt słabe - skrzywiła się.
- Wyczucie czasu, jasne! - puściła oczko do Mariusza jej macocha.
- Pffffff - odwróciła się do niej plecami Magda zarzucając swoimi jasnoblond włosami.
Zjadła kanapkę i poszła się ubrać. Wybrała ten zestaw (klik). Włosy rozpuściła.
- Ja jebię! - zezłościła się, gdy nie mogła ich rozczesać. - Zaraz pójdę do fryzjera i obetnę sobie te głupie kudły!
- No chyba ci coś na mózg padło - zaśmiała się Paulina. - Zapuszczałaś je 9 lat, więc nie szkoda by ci było?
- No chyba by właśnie było i dlatego nie obetnę, ale mnie to na seria wkurza jak ja je rozczesuję 15 minut!
- Wiedziałam - znowu zaśmiała się żona Wlazłego.
- Mądre rozmowy - skwitował to Mario.
- Na twoim poziomie - wyszczerzyła się Magda i śmiejąc się z miny ojca poszła po swój plecak.
Ubrała kurtkę i pożegnała z wszystkimi obecnymi wychodząc. Wchodząc do szkoły poczuła na sobie czyjeś spojrzenie, ale nie zwróciła na to zbytniej uwagi. Pierwszą miała chemię. Nauczycielka zrobiła im kartkówkę, a 3/4 klasy oddało pustą kartkę, ale Magda siedziała na chemii koło Eli, więc coś udało się jej coś naskrobać.
- Jeju Ela gdyby nie ty to bym dostała kolejną jedynkę! - powiedziała do koleżanki wychodząc.
- Nie ma za co! - mrugnęła do niej.
- Jest, jest - uśmiechnęła się wyciągając wodę.
Właśnie mijały się z Sandrą. Magda "pociągnęła" jej z barku.
- Patrz jak łazisz idiotko! - syknęła Wielińska.
- Spierdalaj! - odpowiedziała jej Magda.
- Chyba ty! Mama ci wodę kupiła? - zaśmiała się Sandra.
Tego było Magdzie za wiele. Uderzyła brunetkę. Gdy się szarpały przybiegła wychowawczyni i je rozdzieliła.
- Za mną. Już! - warknęła na nie.
Poszły bez żadnych protestów. Biolożka zaprowadziła je do gabinetu dyrektora. "No to będzie grubo." - pomyślała sobie Magda. Wychowawczyni przedstawiła sprawę dyrektorowi.
- W takim razie jutro po lekcjach macie przyjść z którymś z rodziców! Nie obchodzi mnie czy są w Afryce, Ameryce czy gdzie! Macie przyjść z rodzicem! - powiedziała zdenerwowana nauczycielka.
- Chyba pani sobie żartuje! - odpowiedziała jej Sandra.
Magda tylko kiwnęła głową. W dalszym ciągu musiała się kontrolować, żeby nie przywalić swojemu wrogowi.
- A teraz na lekcje! - machnęła na nie nauczycielka.
Szły po dwóch stronach korytarza, żeby się na siebie nie rzucić. Gdy lekcje się skończyły szybko wyszła ze szkoły. Była tak zdenerwowana mimo, że minęło już kilka godzin tak bardzo, że ręce jej się trzęsły. Wyjęła z plecaka głęboko schowane papierosy. Zapaliła i poszła w stronę domu. Pięć minut przed dojściem zgasiła papierosa i wyjęła gumy do żucia. Gdy weszła do domu poszła przekazać ojcu bardzo "wesołą" informację.
- Jutro masz być o 15:40 u dyrektora - rzuciła do Mariusza.
- Co? Czemu? - spytał wychodząc z salonu.
- Dowiesz się jutro - poszła szybko do pokoju.
- Magda! - Wlazły nie dał za wygraną.
- No. Bo. Przywaliłam. Tej. Idiotce. Wystarczy? - rzuciła plecak na łóżko.
- Co ci powiedziała?
- Się mnie pytała czy wodę mama mi kupiła... - zacisnęła ręce w pięści.
Mario tylko ją przytulił. Szczerze to nie wiedział co się dzieje w tym szkołach teraz. Uważał, że takie argumenty są poniżej pasa.
- 15.40? - spytał jeszcze dla upewnienia się.
- Ta... - pokiwała głową.
- A ja mam na 16 trening - przewrócił oczami. - Chyba Winiar będzie musiał wcisnąć trenerowi jakiś kit.
- Winiar zawsze pomoże? - uśmiechnęła się.
- No jasne!
- Dobra, teraz wyjdź. Przygotuj się na szok...
- Co? - uniósł pytająco brew Mariusz.
- Będę się uczyć do chemii - pokręciła głową Magda udając załamaną.
- A to ja idę! - ulotnił się.
Magda usiadła przy biurku i otworzyła swój zeszyt od chemii. "Ja jebię..." - pomyślała widząc skomplikowane zadania itp. Po godzinie siedzenia i usiłowania zrozumienia uznała, że zadzwoni do Eli i może koleżanka jej to wytłumaczy. Ela zgodziła się, a Magda czy chciała czy nie musiała się nauczyć chemii.
- Idę do Eli uczyć się chemii - powiedziała Mariuszowi. - Nie czuję, że rymuję i będę za jakieś półtorej godziny.
- Wow! Magda TY idziesz się uczyć?! To trzeba zapisać w kalendarzu - zaśmiała się Paulina.
- Ta... Jak chcę dostać przynajmniej 2 z tego sprawdzianu to muszę się czegoś na uczyć, bo ta su... małpa łazi po klasie i nie da się ściągać - skrzywiła się.
- Częściej proszę takie podejście - popatrzył na nią znacząco Mario.
- Chciałbyś. Dobra idę, pa! - popukała się w głowę przy pierwszym zdaniu i wyszła.
Poszła pod wysłany przez koleżankę adres.
- Hej! - przywitała się, gdy Ela wpuściła ją do mieszkania.
- Cześć, cześć! - uśmiechnęła się do niej prymuska. - Chodź wytłumaczę ci tą chemię.
- Dziękuję! - mrugnęła Magda.
Poszły do pokoju Eli i zaczęły przerabiać materiał.
- Zrób to zadanie sama - powiedziała po godzinie szatynka. - Dobrze! Już rozumiesz?
- Tak!!! - zaczęła tańczyć "dziki taniec radości" Magda.
- I'm the boss! - zaczęła się śmiać Ela.
- Zgadzam się! Po raz pierwszy od 4 lat rozumiem chemię!
- Zostanę w przyszłości nauczycielką chemii!
- Jak mogę ci się odwdzięczyć? - spytała blondynka.
- No co ty? Nie musisz! - machnęła ręką.
- No weź! Będę się głupio czuć! - nalegała Magda.
- Hmm... no dobra... ale to takie głupie! - spuściła wzrok Ela.
- Wal śmiało!
- Bo wiesz... niedługo są te zawody licealiady w siatkę i nasza szkoła jedzie, a ja chcę podciągnąć ocenę z wf-u... Nauczyłabyś mnie czegoś? - spytała szybko.
- No jasne! Za jakiś tydzień będę mogła trochę grać to wtedy cię poduczę - uśmiechnęła się.
- Me gusta - odwzajemniła uśmiech.
- Jeszcze raz ci dziękuję i będę się powoli zbierać.
- Nie ma za co! Do jutra!
Magda wyszła i skierowała się w stronę domu. Po niecałych 10 minutach już była.
- I jak tam? - została przywitana przez Paulinę.
- Umiem - uniosła ręce w geście tryumfu Magda.
- Klaskać teraz czy potem? - zaśmiał się Mariusz
- Teraz - blondynka również się zaśmiała.
- A no tak, nie pomyślałem - walnął się w głowę.
- Bywa!
Magda poszła do salonu, walnęła się na podłodze i włączyła telewizor. Oglądała jakiś mecz piłki ręcznej, gdy przyszedł Arek z pudełkiem klocków i uznał, że jest to idealne miejsce do wysypania ich i zaczęcia "budowy".
- Arek! Ja tu leżę! - popatrzyła na brata.
- No i co? - spytał zdziwiony.
- Że wysypałeś te klocki na mnie!
- Ale no Magdaaaa! Ja chcę tu budowaać! - jęknął przeciągając "a".
- A ja tu oglądać! - wskazała palcem na miejsce, w którym leżała.
- Powiem tacie, że na mnie krzyczysz!
- Jakoś się nie boję - zaśmiała się.
- Magdaaaa! Proooszę cię! - zaczął znowu jęczeć.
- Ja również.
- Mam plan!
- No słucham?
- Pobuduj ze mną! - popatrzył na nią z nadzieją.
- Chyba śnisz.
- Czemu? - zasmucił się.
- Chociaż w sumie... chwilę mogę - powiedziała, bo żal jej się trochę zrobiło brata, a do tego nie chciała afery pt. "Ty się z nim nigdy nie bawisz, a to przecież twój brat!".
- Jeeeej! - rzucił się na nią chłopiec.
- Arek, Arek dusisz - zaśmiała się. - Co budujemy?
- Samochód!
- Dobra. To ja swój, ty swój i wybierzemy lepszy?
- Wygram! - zrobił pewną siebie minę.
Zaczęli budować, a Arek opowiadał jej co u niego w przedszkolu. Magda miała wyrzuty sumienia, że ostatnio tak mało obchodził ją brat. "Fajnie, że niedługo zacznie się liga i będzie jeszcze gorzej." - pomyślała, ale postanowiła, że trochę postara się poprawić "kontakty". Nie spostrzegli, że w drzwiach stanęli Mariusz i Paulina przyglądając im się z uśmiechem.
- A wy co się tak gapicie? - spytała Magda, gdy ich zauważyła.
- No właśnie! - poparł ją Arek.
- A co nie można? - spytała Paulina.
- Najpierw trzeba mieć zgodę! - powiedział Arek.
- Moja krew! - przybiła piątkę z bratem. - Będziesz w przyszłości mistrzem ciętej riposty, dzięki mnie!
- Tylko nie to! - zrobił facepalma Mariusz.
- Tylko to! - odpowiedział mu na to chłopiec.
- No nie mogę! - zaczęła się śmiać Magda.
- Magda demoralizujesz Arka! - zaśmiała się Paulina.
- Sorry taki mamy klimat - powiedziała dalej się śmiejąc.
- Klimat umiarkowany? - spytał się jej młody Wlazły co wywołało śmiech już u wszystkich.
------------------------------------------------------------------
Taaa... rozdział miał być 2 dni temu :/ Przepraszam :C Usunęłam połowę rozdziału, bo mi się nie podobała :P Myślę, że wybaczycie, bo jesteście super :) Nie wiem czy pisałam, ale POLSKA GOSPODARZEM ME W 2017 ROKU <3 Jeeeeej, cieszymy się ;)))) Pozdrawiam :)
6 komów = rozdział 17 :D
wtorek, 28 października 2014
wtorek, 21 października 2014
Rozdział 15
Magda odrobiła lekcję i włączyła laptopa. Kiedy zobaczyła liczbę powiadomień na "fejsie" od razu go wyłączyła. Poszła do kuchni po wodę. Zastała w niej Mariusza, który, gdy weszła patrzył na nią podejrzliwe.
- Co już się nie patrzysz wzrokiem "wymordowała mi pół rodziny"? - uniosła brew.
- Nie odpuścisz? - pokręcił głową.
- Zobaczę.
- Dalej zachowujecie się gorzej niż przerośnięte dzieci czy już wam przeszło? - spytała wchodząca do kuchni Paulina.
- CO? - spytali równocześnie odwracając głowę w jej kierunku. - My się nie zachowujemy jak dzieci!
- Dobra, to jak kobiety w ciąży - zaśmiała się.
- No chyba nie! - zaprotestowała Magda.
- To się ogarnijcie! - popatrzyła na nich Paulina i poszła do Arka, który oglądał bajkę.
Magda popatrzyła w ziemię.
- Noooo... przepraszam - popatrzyła na ojca.
- Ja też - uśmiechnął się.
- Tulimy! - podeszła do niego wyciągając ręce.
Mario przytulił ją.
- O jak słodko! - uśmiechnęła się Paulina. - I po co wy się kłócicie?
- Dla zasady! - zaśmiała się Magda.
- Żeby było ciekawiej - wzruszył ramionami Mariusz.
- No chyba tylko dlatego! - powiedziała szatynka.
- No, ale wiecie... świat bez kłótni byłby nudny! - uznała Magda i w tym momencie usłyszała dźwięk telefonu z pokoju.
- Uuuuuuuu Magda, a od kogo to? - spytała Paulina poruszając brwiami.
- Jeszcze nie wiem, bo telefon mam w pokoju, a nawet jak się dowiem to pewnie nie powiem - uśmiechnęła się. - Nie czuję, że rymuję!
Odwróciła się i poszła w stronę swojego pokoju.
- Ta i teraz zlokalizuj telefon - powiedziała do siebie.
Okazało się, że leżał na łóżku. Wzięła go i otworzyła SMS.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Hejjjj ;) Co robisz o (powiedzmy) 17:30? :)
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Witam ;D Ja o 17:30 pewnie będę siedzieć, ale nw xD
Zaśmiała się i usiadła na łóżku. Odpowiedź nadeszła szybko.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Ty, ja, czekolada (bo Ci wiszę ;p) <---- idziemy na spacer?
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
No okej ;) Usunę wtedy z twojej nazwy w moim Jabłku "(czekoladę mi wisi)" xD
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Hahah cieszę się ;) Jak przybędę to napisze :)) Bez odbioru XD
Uśmiechnęła się, popatrzyła na zegarek. Miała jakieś 50 minut. Uczesała tylko włosy w koka (klik) i poprawiła makijaż. "Jeszcze 30 minut" - pomyślała. Poszła do salonu, w którym siedzieli Mariusz z Pauliną.
- Wychodzę za pół godziny! - poinformowała.
- O dwudziestejd... - zaczął Mariusz.
- Tak. Wiem. O 22:30 muszę być w domu - przewróciła oczami.
- Widzę, że się rozumiemy - uśmiechnął się.
- No właśnie nie bardzo, ale powiedzmy, że tak.
- Powiedzmy - pokiwał głową Wlazły.
Magda wyszła z salonu i po 10 minutach dostała SMSa o treści "Czekam na dole ;)" od Kacpra.
- Pa - krzyknęła do ojca i Pauliny.
Nie usłyszała odpowiedzi, bo już wyszła. Zbiegła (jak to miała w zwyczaju) po schodach.
- Hej! - przywitała się z Piechockim.
- No witam, witam - odpowiedział.
- Przed siebie? - spytała wskazując ręką do przodu.
- Tak! A, twoja czekolada - wyciągnął do niej rękę z Milką.
- Dzięki! Nie możemy iść tak bardzo "przed siebie" jak ostatnio, bo znowu będzie problem, że tak późno wracam - zaśmiała się.
- No dobrze... - Kacper udawał smutnego.
Poszli znowu gadając o wszystkim i niczym. Po drodze Magda podzieliła się z nim czekoladą i już jej nie miała. W pewnym momencie spojrzała na wyświetlacz telefonu. 22:30.
- O, oł! 22:30! - krzyknęła.
- Widzę, że dobre wyczucie czasu - zaśmiał się libero.
- Najlepsze...Napiszę mu SMSa, może się nie będzie spinał.
Do : Tata
Za 10-15 minut będę. Chyba muszę se zegarek kupić xd
Dostała szybką odpowiedź.
Od : Tata
Mogłem się tego spodziewać. Okej jakoś przeżyję.
- "Jakoś przeżyję." czyli jest okej - uśmiechnęła się Magda.
- No to wracamy - mrugnął do niej Kacper.
Tak jak przewidywała w domu zameldowała się po 10 minutach. Mariusz "jakoś przeżył". Następnego dnia ledwo wstała z łóżka.
-----------------------------------------------------------------
Ale gówno z tego rozdziału, eh... To ja wam zostawię go do oceny lepiej :) Widzę kurcze, że dla was 5 komów to żaden problem! Dziękuję :D Pozdrawiam :*
6 komów = 16 rozdział :D
- Co już się nie patrzysz wzrokiem "wymordowała mi pół rodziny"? - uniosła brew.
- Nie odpuścisz? - pokręcił głową.
- Zobaczę.
- Dalej zachowujecie się gorzej niż przerośnięte dzieci czy już wam przeszło? - spytała wchodząca do kuchni Paulina.
- CO? - spytali równocześnie odwracając głowę w jej kierunku. - My się nie zachowujemy jak dzieci!
- Dobra, to jak kobiety w ciąży - zaśmiała się.
- No chyba nie! - zaprotestowała Magda.
- To się ogarnijcie! - popatrzyła na nich Paulina i poszła do Arka, który oglądał bajkę.
Magda popatrzyła w ziemię.
- Noooo... przepraszam - popatrzyła na ojca.
- Ja też - uśmiechnął się.
- Tulimy! - podeszła do niego wyciągając ręce.
Mario przytulił ją.
- O jak słodko! - uśmiechnęła się Paulina. - I po co wy się kłócicie?
- Dla zasady! - zaśmiała się Magda.
- Żeby było ciekawiej - wzruszył ramionami Mariusz.
- No chyba tylko dlatego! - powiedziała szatynka.
- No, ale wiecie... świat bez kłótni byłby nudny! - uznała Magda i w tym momencie usłyszała dźwięk telefonu z pokoju.
- Uuuuuuuu Magda, a od kogo to? - spytała Paulina poruszając brwiami.
- Jeszcze nie wiem, bo telefon mam w pokoju, a nawet jak się dowiem to pewnie nie powiem - uśmiechnęła się. - Nie czuję, że rymuję!
Odwróciła się i poszła w stronę swojego pokoju.
- Ta i teraz zlokalizuj telefon - powiedziała do siebie.
Okazało się, że leżał na łóżku. Wzięła go i otworzyła SMS.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Hejjjj ;) Co robisz o (powiedzmy) 17:30? :)
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Witam ;D Ja o 17:30 pewnie będę siedzieć, ale nw xD
Zaśmiała się i usiadła na łóżku. Odpowiedź nadeszła szybko.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Ty, ja, czekolada (bo Ci wiszę ;p) <---- idziemy na spacer?
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
No okej ;) Usunę wtedy z twojej nazwy w moim Jabłku "(czekoladę mi wisi)" xD
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Hahah cieszę się ;) Jak przybędę to napisze :)) Bez odbioru XD
Uśmiechnęła się, popatrzyła na zegarek. Miała jakieś 50 minut. Uczesała tylko włosy w koka (klik) i poprawiła makijaż. "Jeszcze 30 minut" - pomyślała. Poszła do salonu, w którym siedzieli Mariusz z Pauliną.
- Wychodzę za pół godziny! - poinformowała.
- O dwudziestejd... - zaczął Mariusz.
- Tak. Wiem. O 22:30 muszę być w domu - przewróciła oczami.
- Widzę, że się rozumiemy - uśmiechnął się.
- No właśnie nie bardzo, ale powiedzmy, że tak.
- Powiedzmy - pokiwał głową Wlazły.
Magda wyszła z salonu i po 10 minutach dostała SMSa o treści "Czekam na dole ;)" od Kacpra.
- Pa - krzyknęła do ojca i Pauliny.
Nie usłyszała odpowiedzi, bo już wyszła. Zbiegła (jak to miała w zwyczaju) po schodach.
- Hej! - przywitała się z Piechockim.
- No witam, witam - odpowiedział.
- Przed siebie? - spytała wskazując ręką do przodu.
- Tak! A, twoja czekolada - wyciągnął do niej rękę z Milką.
- Dzięki! Nie możemy iść tak bardzo "przed siebie" jak ostatnio, bo znowu będzie problem, że tak późno wracam - zaśmiała się.
- No dobrze... - Kacper udawał smutnego.
Poszli znowu gadając o wszystkim i niczym. Po drodze Magda podzieliła się z nim czekoladą i już jej nie miała. W pewnym momencie spojrzała na wyświetlacz telefonu. 22:30.
- O, oł! 22:30! - krzyknęła.
- Widzę, że dobre wyczucie czasu - zaśmiał się libero.
- Najlepsze...Napiszę mu SMSa, może się nie będzie spinał.
Do : Tata
Za 10-15 minut będę. Chyba muszę se zegarek kupić xd
Dostała szybką odpowiedź.
Od : Tata
Mogłem się tego spodziewać. Okej jakoś przeżyję.
- "Jakoś przeżyję." czyli jest okej - uśmiechnęła się Magda.
- No to wracamy - mrugnął do niej Kacper.
Tak jak przewidywała w domu zameldowała się po 10 minutach. Mariusz "jakoś przeżył". Następnego dnia ledwo wstała z łóżka.
-----------------------------------------------------------------
6 komów = 16 rozdział :D
środa, 15 października 2014
Rozdział 14
- JAK NUDNO! - krzyknęła Magda zirytowana wchodząc do kuchni. - Ja chcę już trenować!
- Nie wiem jak ty wytrzymałaś rok, a teraz po 2 dniach chcesz iść na trening? - usłyszała głos Mariusza z kuchni.
- To było co innego! - pokręciłam głową.
- Chodź z nami na trening! - powiedział Winiar.
- Ta, i co tam będę robić? Siedzieć na dupie?
- A w domu robisz co innego? - spytał Mariusz unosząc brew.
- No, chyba nie powiesz, że się uczysz? - zaśmiał się Michał.
- Pytanie retoryczne? Nigdy! - parsknęła śmiechem Magda. - Dobra, za ile macie ten trening?
- Za 45 minut.
- Jak się wyrobię to pójdę - i poszła w stronę pokoju.
- "Jak się wyrobię", a idzie tempem żółwia - zaśmiał się znów Winiarski.
Magda słysząc to wróciła do pokoju i pokazała wujkowi środkowy palec.
- Oj, nie ładnie! - odpowiedział na to.
Przebrała się i poprawiła makijaż.
- Idziesz? - Mario wetknął głowę do pokoju blondynki.
- Tak.
- No, no Magda widzę, że tempo dobre! - powiedział Michał.
- A jak! Półgodziny - dobry czas! - uśmiechnęła się. - Chociaż mój rekord to 15 minut!
- Gratuluję! - zaśmiał się Wlazły.
- Dziękuję!
Dojechali na Energię. Mariusz i Michał poszli do szatni, a Magda przywitała się z trenerem Falascą i usiadła na trybunach.
- Hej Mała! - powiedział wchodzący jako pierwszy Muzaj.
- Mała to jest twoja pała! - odpowiedziała.
- Magda, a skąd ty niby o tym wiesz? - spytał się wchodzący z Wroną i Kłosem Winiarski przeciągając "e".
- No właśnie? - dodał Muzaj.
- Domyślam się - wyszczerzyła się.
- Miłą masz córkę! - powiedział Winiarski do wchodzącego właśnie Wlazłego.
- No ja wiem! - zaśmiał się.
- Czy wy coś sugerujecie? - spytała udając przygłupa.
- Nieeeeeee, wcale! - Muzaj pokiwał głową.
- Wcale to ty mózgu nie masz! - powiedziała dalej się szczerząc.
- TRENUJEMY, A NIE GADAMY! - zaśmiał się Miguel.
Skrzaty grali dzisiaj single. Gdy mieli przerwę Magda poszła się rozeznać jak tam wyniki.
- I jak tam? - spytała.
- Okej! - uśmiechnął się Uriarte.
- Źle, wygrałem tylko z Mariuszem! - powiedział niezadowolony Kłos.
- Weź mnie nawet nie wkurwiaj! - odpowiedział atakujący z numerem 2.
- Serio? Wszystkie przegrałeś? - spytała Magda ojca.
- Nie no... Jeden zremisowałem - zacieszył Wlazły. - Może z Winiarem teraz wygram...
- Chyba śnisz! - powiedział przyjmujący.
- To ja życzę powodzenia i wracam wam "kibicować"!
Wróciła na trybuny, a gdy trening się zakończył czekała na tatę przed halą.
- Cześć! - przywitał się z nią Piechocki, który bardzo szybko z niej wyszedł.
- Hej!
- Słuchaj, mam pytanie... - spuścił głowę.
- Wal śmiało!
- Czychciałabyśiśćzemnąjutro..
- Czekaj, czekaj co?
- Umówisz się jutro ze mną? - spytał trochę spokojniej.
- No... czemu nie - uśmiechnęła się do libero.
Wymienili się numerami.
- O której jutro możesz? - spytał.
- Po 16:30.
- Kończymy trening o 17:45 to wrócę do mieszkania, ogarnę się i trochę po 18 będę okej? - zasugerował.
- No, dobra to napisz SMSa - mrugnęła do niego.
- Okej! Pa! - pożegnał się.
- Do zobaczenia!
Kacper odszedł, a z hali wyszedł Mariusz z Winiarem.
- Co się tak szczerzysz Młoda? - spytał podejrzliwie Winiarski.
- Wydaję ci się wujek.
- Mh, oczywiście - odpowiedział.
- No, naprawdę!
- Ta, ślepy jestem - upierał się dalej przy swoim.
- Albo masz zbyt bujną wyobraźnię? - zasugerowała.
Michał odpuścił, pożegnał się i poszedł do domu.
- Ej, Winiar ma rację. Co się tak szczerzysz? - spytał Mario.
- Sam się szczerzysz! - odpowiedziała z bananem na twarzy.
- Ta ani jednego singla nie wygrałem to z czego mam się cieszyć?
- Chyba antytalent do tego mam po tobie - zaśmiała się.
- Możliwe.
Mariusz mimo wszystko dalej patrzył na nią podejrzliwie. Weszli do domu. Następny dzień minął szybko i po szkole błyskawicznie poszła do domu. O 18 dostała SMSa od Piechockiego.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Za 10 minut będę.
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Okej :)
Ubrała bluzę, buty i wzięła torebkę. Dostała kolejnego SMSa.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Czekam ;)
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Okej, za minutę (góra dwie) jestem :)
Poszła do salonu gdzie byli Mariusz i Paulina.
- Wychodzę - poinformowała.
- Z kim? - spytał jej ojciec.
- Nie bądź taki ciekawy- uśmiechnęła się. - Ale wychodzę.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z domu. Libero już na nią czekał.
- Hej! - przywitała się.
- Cześć! - odpowiedział. - To co idziemy?
- Okej, a gdzie?
- Przed siebie - wyszczerzył się.
- To mój tekst! - zaśmiała się.
Rozmawiając poszli w stronę placu Narutowicza. Po drodze Kacper kupił im lody. Rozmawiali "o wszystkim i o niczym". Ogólnie też dużo żartowali. Gdy wybiła godzina 22 powoli skierowali się w stronę domu Wlazłych. Zajęło im to dużo czasu, bo byli gdzieś na drugim końcu Bełchatowa. Gdy doszli umówili się, że będą się jakoś niedługo zdzwaniać i Piechocki nieśmiało ją uścisnął. Uśmiechnęła się i oddała uścisk. Weszła po schodach do góry.
- Będzie afera, że wracam do domu przed 23, czy nie będzie? - pomyślała.
Weszła do domu. Po zdjęciu butów próbowała niepostrzeżenie pójść do swojego pokoju, co jej się nie udało.
- O której to się do domu wraca?! - spytał Mariusz wychodząc z kuchni.
- O takiej o jakiej mi się podoba - oparła się o ścianę.
- A telefon masz po to, żeby był? - spytał jeszcze bardziej zły przez jej odpowiedź.
- Nie.
- To SMSa chociaż napisać chyba możesz?
- Mogę.
- To dlaczego nie napisałaś?
- Bo przypomniało mi się o tym jakieś 5 minut od domu to chyba byłoby bez sensu?
- Następnym razem ma ci się przypomnieć wcześniej, bo będziesz musiała wracać do 22.
- A to nie musiałam wracać do 22? - zaśmiała się. - Dobra, nie odpowiadaj, bo, że jest 22 zorientowała... zorientowaliśmy się na drugim końcu Bełka.
- Świetnie. Ostatni raz!
- Nie traktuj mnie jak dziecko! Przecież chyba żyję, więc nie rozumiem o co problem!
- Dopóki ze mną mieszkasz będziesz wracała o tej, o której ci powiem albo będziesz mnie informowała!
- Chciałbyś!
Odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- A idź się jebać! - pomyślała i pokazała środkowy w stronę drzwi.
Przebrała się w piżamę i poszła spać. Gdy rano wstała i poszła do kuchni ona i Mariusz nawet słowem się do siebie nie odzywali. Atmosfera była taka, że "można było ją nożem kroić". Magda ubrała się, zrobiła makijaż taki jak zwykle i starała się jak najszybciej być gotową do wyjścia.
- Jakby co to szkołę kończę o 15:20, żebyś się nie martwił - rzuciła na odchodne.
Dzień w szkole minął jej szybko, nie było żadnych kłótni (o dziwo) i lekcji z głupimi nauczycielami. Wróciła do domu, w którym zastała Paulinę i bawiącego się Arka.
- Rano to myślałam, że zaraz się zabijecie wzrokiem z Mariuszem - zaśmiała się Paula.
- Weź mnie nie denerwuj! Kiedy on sobie uświadomi, że ja mam 16 lat, a nie 10? - wywróciła oczami.
- Magda, no nie będę go broniła, bo czasem też mam wrażenie, że mógłby się ogarnąć, ale uwierz i tak jest, że tak powiem "bezproblemowy".
- Ta, bezmózgi chyba.
- Spytaj jakiejś koleżanki o jej stosunki z rodzicami i jakie problemy ma do niej jej ojciec to zobaczysz, że u ciebie jest idealnie!
- Może i jest, ale no sorry "dopóki ze mną mieszkasz będziesz wracała o tej, o której ci powiem albo będziesz mnie informował"... Ja tam się mogę wynieść w pizdu jak ma problem.
- Oj nie mów tak!
Dokładnie w tym momencie do domu wszedł Wlazły. Rzucili sobie z Magdą lodowate spojrzenia.
- Jesteście okropni, naprawdę! - pokręciła głową Paulina.
- Jak tata będzie na mnie patrzył wzrokiem typu "wymordowała mi pół rodziny" to ja będę odpowiadała tym samym! - powiedziała Magda i potraktowała ojca znowu zimnym spojrzeniem.
Poszła do swojego pokoju, ale usłyszała jeszcze kawałek rozmowy
- Jak tam na treningu?
- Dobrze. Piechocki bronił jak... natchniony! I w ogóle był jakiś taki baaardzo zadowolony z życia!
- Nie sądzisz, że może ma to związek z twoją córką? - zaśmiała się, a w tym momencie Magda zatrzymała się. - Wiele faktów mi się zgadza.
- Możliwe - zastanowił się Mariusz.
------------------------------------------------------
Jest czternastka! :) Jak się podoba? Kłótnia Mariusza z Magdą taka z życia wzięta xD Tylko ja się podobnie kłócę z mamą ;p No nic xD 5 komów = 15 rozdział ;)) Pozdrawiam :*
- Nie wiem jak ty wytrzymałaś rok, a teraz po 2 dniach chcesz iść na trening? - usłyszała głos Mariusza z kuchni.
- To było co innego! - pokręciłam głową.
- Chodź z nami na trening! - powiedział Winiar.
- Ta, i co tam będę robić? Siedzieć na dupie?
- A w domu robisz co innego? - spytał Mariusz unosząc brew.
- No, chyba nie powiesz, że się uczysz? - zaśmiał się Michał.
- Pytanie retoryczne? Nigdy! - parsknęła śmiechem Magda. - Dobra, za ile macie ten trening?
- Za 45 minut.
- Jak się wyrobię to pójdę - i poszła w stronę pokoju.
- "Jak się wyrobię", a idzie tempem żółwia - zaśmiał się znów Winiarski.
Magda słysząc to wróciła do pokoju i pokazała wujkowi środkowy palec.
- Oj, nie ładnie! - odpowiedział na to.
Przebrała się i poprawiła makijaż.
- Idziesz? - Mario wetknął głowę do pokoju blondynki.
- Tak.
- No, no Magda widzę, że tempo dobre! - powiedział Michał.
- A jak! Półgodziny - dobry czas! - uśmiechnęła się. - Chociaż mój rekord to 15 minut!
- Gratuluję! - zaśmiał się Wlazły.
- Dziękuję!
Dojechali na Energię. Mariusz i Michał poszli do szatni, a Magda przywitała się z trenerem Falascą i usiadła na trybunach.
- Hej Mała! - powiedział wchodzący jako pierwszy Muzaj.
- Mała to jest twoja pała! - odpowiedziała.
- Magda, a skąd ty niby o tym wiesz? - spytał się wchodzący z Wroną i Kłosem Winiarski przeciągając "e".
- No właśnie? - dodał Muzaj.
- Domyślam się - wyszczerzyła się.
- Miłą masz córkę! - powiedział Winiarski do wchodzącego właśnie Wlazłego.
- No ja wiem! - zaśmiał się.
- Czy wy coś sugerujecie? - spytała udając przygłupa.
- Nieeeeeee, wcale! - Muzaj pokiwał głową.
- Wcale to ty mózgu nie masz! - powiedziała dalej się szczerząc.
- TRENUJEMY, A NIE GADAMY! - zaśmiał się Miguel.
Skrzaty grali dzisiaj single. Gdy mieli przerwę Magda poszła się rozeznać jak tam wyniki.
- I jak tam? - spytała.
- Okej! - uśmiechnął się Uriarte.
- Źle, wygrałem tylko z Mariuszem! - powiedział niezadowolony Kłos.
- Weź mnie nawet nie wkurwiaj! - odpowiedział atakujący z numerem 2.
- Serio? Wszystkie przegrałeś? - spytała Magda ojca.
- Nie no... Jeden zremisowałem - zacieszył Wlazły. - Może z Winiarem teraz wygram...
- Chyba śnisz! - powiedział przyjmujący.
- To ja życzę powodzenia i wracam wam "kibicować"!
Wróciła na trybuny, a gdy trening się zakończył czekała na tatę przed halą.
- Cześć! - przywitał się z nią Piechocki, który bardzo szybko z niej wyszedł.
- Hej!
- Słuchaj, mam pytanie... - spuścił głowę.
- Wal śmiało!
- Czychciałabyśiśćzemnąjutro..
- Czekaj, czekaj co?
- Umówisz się jutro ze mną? - spytał trochę spokojniej.
- No... czemu nie - uśmiechnęła się do libero.
Wymienili się numerami.
- O której jutro możesz? - spytał.
- Po 16:30.
- Kończymy trening o 17:45 to wrócę do mieszkania, ogarnę się i trochę po 18 będę okej? - zasugerował.
- No, dobra to napisz SMSa - mrugnęła do niego.
- Okej! Pa! - pożegnał się.
- Do zobaczenia!
Kacper odszedł, a z hali wyszedł Mariusz z Winiarem.
- Co się tak szczerzysz Młoda? - spytał podejrzliwie Winiarski.
- Wydaję ci się wujek.
- Mh, oczywiście - odpowiedział.
- No, naprawdę!
- Ta, ślepy jestem - upierał się dalej przy swoim.
- Albo masz zbyt bujną wyobraźnię? - zasugerowała.
Michał odpuścił, pożegnał się i poszedł do domu.
- Ej, Winiar ma rację. Co się tak szczerzysz? - spytał Mario.
- Sam się szczerzysz! - odpowiedziała z bananem na twarzy.
- Ta ani jednego singla nie wygrałem to z czego mam się cieszyć?
- Chyba antytalent do tego mam po tobie - zaśmiała się.
- Możliwe.
Mariusz mimo wszystko dalej patrzył na nią podejrzliwie. Weszli do domu. Następny dzień minął szybko i po szkole błyskawicznie poszła do domu. O 18 dostała SMSa od Piechockiego.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Za 10 minut będę.
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Okej :)
Ubrała bluzę, buty i wzięła torebkę. Dostała kolejnego SMSa.
Od : Kacper (czekoladę mi wisi)
Czekam ;)
Do : Kacper (czekoladę mi wisi)
Okej, za minutę (góra dwie) jestem :)
Poszła do salonu gdzie byli Mariusz i Paulina.
- Wychodzę - poinformowała.
- Z kim? - spytał jej ojciec.
- Nie bądź taki ciekawy- uśmiechnęła się. - Ale wychodzę.
Odwróciła się na pięcie i wyszła z domu. Libero już na nią czekał.
- Hej! - przywitała się.
- Cześć! - odpowiedział. - To co idziemy?
- Okej, a gdzie?
- Przed siebie - wyszczerzył się.
- To mój tekst! - zaśmiała się.
Rozmawiając poszli w stronę placu Narutowicza. Po drodze Kacper kupił im lody. Rozmawiali "o wszystkim i o niczym". Ogólnie też dużo żartowali. Gdy wybiła godzina 22 powoli skierowali się w stronę domu Wlazłych. Zajęło im to dużo czasu, bo byli gdzieś na drugim końcu Bełchatowa. Gdy doszli umówili się, że będą się jakoś niedługo zdzwaniać i Piechocki nieśmiało ją uścisnął. Uśmiechnęła się i oddała uścisk. Weszła po schodach do góry.
- Będzie afera, że wracam do domu przed 23, czy nie będzie? - pomyślała.
Weszła do domu. Po zdjęciu butów próbowała niepostrzeżenie pójść do swojego pokoju, co jej się nie udało.
- O której to się do domu wraca?! - spytał Mariusz wychodząc z kuchni.
- O takiej o jakiej mi się podoba - oparła się o ścianę.
- A telefon masz po to, żeby był? - spytał jeszcze bardziej zły przez jej odpowiedź.
- Nie.
- To SMSa chociaż napisać chyba możesz?
- Mogę.
- To dlaczego nie napisałaś?
- Bo przypomniało mi się o tym jakieś 5 minut od domu to chyba byłoby bez sensu?
- Następnym razem ma ci się przypomnieć wcześniej, bo będziesz musiała wracać do 22.
- A to nie musiałam wracać do 22? - zaśmiała się. - Dobra, nie odpowiadaj, bo, że jest 22 zorientowała... zorientowaliśmy się na drugim końcu Bełka.
- Świetnie. Ostatni raz!
- Nie traktuj mnie jak dziecko! Przecież chyba żyję, więc nie rozumiem o co problem!
- Dopóki ze mną mieszkasz będziesz wracała o tej, o której ci powiem albo będziesz mnie informowała!
- Chciałbyś!
Odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
- A idź się jebać! - pomyślała i pokazała środkowy w stronę drzwi.
Przebrała się w piżamę i poszła spać. Gdy rano wstała i poszła do kuchni ona i Mariusz nawet słowem się do siebie nie odzywali. Atmosfera była taka, że "można było ją nożem kroić". Magda ubrała się, zrobiła makijaż taki jak zwykle i starała się jak najszybciej być gotową do wyjścia.
- Jakby co to szkołę kończę o 15:20, żebyś się nie martwił - rzuciła na odchodne.
Dzień w szkole minął jej szybko, nie było żadnych kłótni (o dziwo) i lekcji z głupimi nauczycielami. Wróciła do domu, w którym zastała Paulinę i bawiącego się Arka.
- Rano to myślałam, że zaraz się zabijecie wzrokiem z Mariuszem - zaśmiała się Paula.
- Weź mnie nie denerwuj! Kiedy on sobie uświadomi, że ja mam 16 lat, a nie 10? - wywróciła oczami.
- Magda, no nie będę go broniła, bo czasem też mam wrażenie, że mógłby się ogarnąć, ale uwierz i tak jest, że tak powiem "bezproblemowy".
- Ta, bezmózgi chyba.
- Spytaj jakiejś koleżanki o jej stosunki z rodzicami i jakie problemy ma do niej jej ojciec to zobaczysz, że u ciebie jest idealnie!
- Może i jest, ale no sorry "dopóki ze mną mieszkasz będziesz wracała o tej, o której ci powiem albo będziesz mnie informował"... Ja tam się mogę wynieść w pizdu jak ma problem.
- Oj nie mów tak!
Dokładnie w tym momencie do domu wszedł Wlazły. Rzucili sobie z Magdą lodowate spojrzenia.
- Jesteście okropni, naprawdę! - pokręciła głową Paulina.
- Jak tata będzie na mnie patrzył wzrokiem typu "wymordowała mi pół rodziny" to ja będę odpowiadała tym samym! - powiedziała Magda i potraktowała ojca znowu zimnym spojrzeniem.
Poszła do swojego pokoju, ale usłyszała jeszcze kawałek rozmowy
- Jak tam na treningu?
- Dobrze. Piechocki bronił jak... natchniony! I w ogóle był jakiś taki baaardzo zadowolony z życia!
- Nie sądzisz, że może ma to związek z twoją córką? - zaśmiała się, a w tym momencie Magda zatrzymała się. - Wiele faktów mi się zgadza.
- Możliwe - zastanowił się Mariusz.
------------------------------------------------------
Jest czternastka! :) Jak się podoba? Kłótnia Mariusza z Magdą taka z życia wzięta xD Tylko ja się podobnie kłócę z mamą ;p No nic xD 5 komów = 15 rozdział ;)) Pozdrawiam :*
niedziela, 12 października 2014
Rozdział 13
Gdy wyszła na korytarz usłyszała śmiechy z sali.
- No! I o to chodziło! - pomyślała i podążyła do klasy.
Gdy weszła zauważyła, że trwa "odpytka".
- Dawid, masz pałę! - powiedziała zirytowana nauczycielka.
- No wiem i to jaką! - odpowiedział jej kolega.
- Idziemy do dyrektora, już!
Gdy Dawid i nauczycielka wyszli, cała klasa zaczęła się śmiać.
- Czy on nie wie, że z Popow się nie zadziera? - zaśmiał się Fabian.
- Chyba już wie - powiedziała głośno Magda.
- Na pewno nie! On jest taki głupi jak wy wszyscy, a przede wszystkim ty! - parsknęła Sandra i popatrzyła na Wlazłą.
- Tak? A chcesz, żebym ci wpierdoliła i, żeby twój ryj był taki śliczny fioletowy? - spytała Magda spokojnie.
- MAGDA?! Jak dziewczyna może tak mówić? - ich wychowawczyni, która właśnie weszła spojrzała na nią.
- No... normalnie! - odpowiedział za nią Fabian.
- FABIAN DO ODPOWIEDZI! - krzyknęła już w ogóle zdenerwowana nauczycielka.
- Ale proszę pani dlaczego? Ja nic nie zrobiłem! - zaprotestował kolega.
- No właśnie! Ty nic nie robisz!
Fabian dostał jedynkę, a pani wezwała do odpowiedzi Magdę.
- Proszę pani, ale mnie nie było przez 4 dni - zaprotestowała.
- Wygranej i nagrody bardzo gratuluję, ale szkoła jest ważniejsza od jakiejś tam siatkówki.
- No, ja hołduję zasadzie "Ucz się, ucz, ale pamiętaj najważniejsza jest siatkówka" - powiedziała Magda.
- Dobra umiesz czy nie? - spytała ją nauczycielka.
- Nie.
- Jeden. Możesz usiąść - odpowiedziała wychowawczyni wpisując ocenę do dziennika.
- Dziękuję za okazaną mi łaskę - mruknęła blondynka cicho.
- Ale bez komentarza proszę!
W tej chwili zadzwonił dzwonek, a Magda zła na nauczycielkę i trochę na siebie, zabrała torbę i wyszła z sali, żeby udać się na w-f. Poszła do trenera i dała mu zwolnienie.
- Nawet nie musiałaś przynosić! Byłem na tym meczu i widzę, że nie możesz grać! - mrugnął do niej.
- Wiem! Ale niektórzy nauczyciele mają problem, że mnie nie było - skrzywiła się.
- Też kiedyś chodziłem do szkoły i miałem różne kontuzje, więc doskonale rozumiem - uśmiechnął się do niej mężczyzna.
- Okej czyli nie ma żadnego problemu? - jeszcze się upewniła.
- Żadnego.
Magda poszła do szatni.
- Ty to masz fajnie. Trener cię lubi i nie musisz ćwiczyć! - próbowała jej jak zwykle dociąć Sandra.
- Ja chętnie ćwiczę na wfie, ale niestety ze skręconym stawem skokowym nie mogę, więc sorry taki mamy klimat - uśmiechnęła się do niej.
- Matko, jaka ona jest głupia! Jebany plastik! - powiedziała po wyjściu Wielińskiej Ela (klasowa prymuska).
- No! Ona ma do ciebie wiecznie jakieś wonty nie wiem jak to wytrzymujesz! - poparła Elę Zosia.
- W końcu jej przyjebię i nie będzie już taka zadowolona - mrugnęła do koleżanek.
- A teraz chodźcie, bo już po dzwonku - popędziła koleżanki Milena.
Na wfie koleżanki i koledzy Magdy grali w siatkę, a ona była sędzią.
- No Sandruś, błagam ugnij te nogi i przyjmij chociaż nad siebie, bo na to się nie da patrzeć! - powiedziała zrezygnowana po kolejnym przyjęciu w ścianę znienawidzonej koleżanki.
- Pffff... nie każdy musi być dobry akurat w sporcie! - wysyczała.
- O ile wiem ty w niczym nie jesteś dobra? - spytała jej wrednie Zosia.
- DZIEWCZYNY! GRAMY! - uciszył je trener.
Przez klasowe plastiki dziewczyny przegrały z chłopakami bardzo wysoko.
- Dziewczyny wy bez Magdy to słabo... - uznał.
- Bo Magda to nasz El Capitano jest! - powiedziała Ela.
- Ta Magneto i Drzewo może jeszcze? - zaśmiała się.
- Wait, wait co? - spytał zdziwiony Emil (klasowy przystojniak).
- Matko, ty się tylko na piłce kopanej znasz! Igłą Szyte nie oglądałeś? - Magda pokręciła głową.
- YYYY... nie! - zaprzeczył.
- To jesteś FRAJEREM! Elo, melo 3.2.0! - krzyknęła do niego.
- Dzwonek, zapraszam do szatni! - powiedział trener.
Wszyscy wyszli i poszli w stronę szatni wszystkie dziewczyny patrzyły na nią z miną typu ":O".
- Co się tak patrzycie? - spytała w końcu.
- Powiedziałaś Emilowi, że jest frajerem... - pokręciła głową Sandra.
- No i co w związku z tym? - spytała ponownie.
- Wiesz, że on się w tobie buja i prawie każda dziewczyna w klasie... Ba! W szkole ci zazdrości, a ty do niego, że jest frajerem! - prawie krzyknęła Wielińska.
- Dobra, dobra zluzuj majty to, że ja mu się niby "podobam" to nie znaczy, że on mi też?
- CO? Przecież on się każdej podoba? - zdziwiła się Klaudia
- No chyba nie! On jest głupi, brzydki i w ogóle DEBIL - powiedziała blondynka i wyszła z szatni.
Poszła pod salę pod którą miała mieć artystykę (muzykę połączoną z plastyką) i czekała na dzwonek.
- Proszę pani gardło mnie boli mogłabym dziś nie śpiewać? - usłyszała głos Sandry.
- Dobrze i tak dzisiaj nie śpiewamy - odpowiedziała jej nauczycielka.
Miała ochotę wsypać swojego wroga, ale uznała, że nie chce jej się przekonywać pani, która jako jedyna nauczycielka lubiła Wielińską. Na lekcji mieli coś rysować co oczywiście większość klasy (w tym Magda) olała. Pani Biedrzycka (nauczycielka od artystyki) kazała im przynieść rysunki na następną lekcję.
- Jeszcze dwie lekcje! - krzyknęła jej do ucha Ela.
- Ta, fizyka i chemia to te najgorsze, a jeszcze muszę iść potem po wyniki badań...
- Czego?
- No tej nogi. Niby podobno to skręcenie stawu skokowego, ale jeszcze nie byli w 100% pewni i musiałam mieć - odpowiedziała zrezygnowana.
- Współczuję, a bardzo cię boli ta noga?
- Jak dużo chodzę to w chuj.
Na tym skończyła się jej rozmowa z koleżanką, bo zadzwonił dzwonek. Fizyka nie była taka zła, bo nie było odpytywania. Za to na chemii pani miała takie samo podejście jak pani od biologi i Magda zarobiła kolejną lufę. Po lekcjach w miarę możliwości szybko poszła w stronę Energii po wyniki badań. Przywitała się z panią za kontuarem i poszła do gabinetu trenera.
- Dzień dobry! - weszła (jak zwykle) bez pukania.
- Witaj Magda! Mam tu wyniki twoich badań.
- Po to przyszłam - wywróciła oczami.
- Więc tak, tak jak podejrzewaliśmy masz skręcony staw skokowy, ale masz również naciągnięte ścięgno Achillesa...
- CO?! - spytała zdziwiona.
- TO! Powiem ci, że masz duże szczęście, bo gdybyś trochę inaczej wylądowała to mogłabyś je naderwać - powiedział widocznie zadowolony trener.
- Dobrze, to ja już pójdę?
- Okej, tylko, że nasz fizjo powiedział, że masz chodzić o kuli. Masz w domu?
- O KULI? Mam.
- O kuli, o kuli.
- Dobrze, do widzenia! - powiedziała i wyszła.
Jeszcze bardziej zdenerwowana wyszła z hali i poszła do domu. Weszła trzaskając drzwiami.
- PRZYBYŁAM! - krzyknęła.
- Hej! - usłyszała głos Mariusza z kuchni.
- CZEŚĆ! - "O wujek Winiar!" pomyślała.
- Jak tam badania i w szkole? - spytał ojciec.
- I tu chujowo i tam chujowo, o czym powiedzieć najpierw? - powiedziała wrzucając plecak do pokoju, a następnie udając się w stronę kuchni.
- Yyyyy... nie wiem? - powiedział Wlazły.
- Dostałam dwie bardzo piękne jedynki, bo mam jakiś pojebanych nauczycieli, którzy uznali, że mogłam sobie nie grać w turnieju i w ogóle oni chyba myślą, że mnie obchodzi co powiedzą, więc niech żyją sobie w tej błogiej nieświadomości. A potem się dziwią, że mamy takie głupie społeczeństwo!
- Widzę, że dobre oceny Magda! - zaśmiał się Michał.
- Zawsze! A tak w ogóle to mam skręcony staw skokowy i do tego naciągnięte ścięgno Achillesa, muszę chodzić o kuli, więc po prostu zajefajnie! - dodała.
- Dobrze, że nie naderwane - uznał Mario.
- Podobno było blisko - odpowiedziała.
- CO?! - spytał Mariusz.
- NO!! - powiedziała. - A teraz sorry, ale idę do pokoju.
Obróciła się na pięcie i wyszła z kuchni.
-----------------------------------------------------------------------
ALE DAŁAM CIAŁA! Pisałam ten rozdział już długo ;/ Przepraszam! Mam nadzieję, że wybaczacie! Jak się podoba? ;) A TAK W OGÓLE TO WCZORAJ CUD NAD WISŁĄ! POLSKA REPRE W NOGĘ WYGRAŁA 2:0 Z NIEMCAMI :O Chyba nasi siatkarze odczarowali Narodowy ;) Pozdrawiam :*
5 komentarzy = 14 rozdział
PS Nie sądzicie, że muszę zabrać się trochę za inne blogi? :P
- No! I o to chodziło! - pomyślała i podążyła do klasy.
Gdy weszła zauważyła, że trwa "odpytka".
- Dawid, masz pałę! - powiedziała zirytowana nauczycielka.
- No wiem i to jaką! - odpowiedział jej kolega.
- Idziemy do dyrektora, już!
Gdy Dawid i nauczycielka wyszli, cała klasa zaczęła się śmiać.
- Czy on nie wie, że z Popow się nie zadziera? - zaśmiał się Fabian.
- Chyba już wie - powiedziała głośno Magda.
- Na pewno nie! On jest taki głupi jak wy wszyscy, a przede wszystkim ty! - parsknęła Sandra i popatrzyła na Wlazłą.
- Tak? A chcesz, żebym ci wpierdoliła i, żeby twój ryj był taki śliczny fioletowy? - spytała Magda spokojnie.
- MAGDA?! Jak dziewczyna może tak mówić? - ich wychowawczyni, która właśnie weszła spojrzała na nią.
- No... normalnie! - odpowiedział za nią Fabian.
- FABIAN DO ODPOWIEDZI! - krzyknęła już w ogóle zdenerwowana nauczycielka.
- Ale proszę pani dlaczego? Ja nic nie zrobiłem! - zaprotestował kolega.
- No właśnie! Ty nic nie robisz!
Fabian dostał jedynkę, a pani wezwała do odpowiedzi Magdę.
- Proszę pani, ale mnie nie było przez 4 dni - zaprotestowała.
- Wygranej i nagrody bardzo gratuluję, ale szkoła jest ważniejsza od jakiejś tam siatkówki.
- No, ja hołduję zasadzie "Ucz się, ucz, ale pamiętaj najważniejsza jest siatkówka" - powiedziała Magda.
- Dobra umiesz czy nie? - spytała ją nauczycielka.
- Nie.
- Jeden. Możesz usiąść - odpowiedziała wychowawczyni wpisując ocenę do dziennika.
- Dziękuję za okazaną mi łaskę - mruknęła blondynka cicho.
- Ale bez komentarza proszę!
W tej chwili zadzwonił dzwonek, a Magda zła na nauczycielkę i trochę na siebie, zabrała torbę i wyszła z sali, żeby udać się na w-f. Poszła do trenera i dała mu zwolnienie.
- Nawet nie musiałaś przynosić! Byłem na tym meczu i widzę, że nie możesz grać! - mrugnął do niej.
- Wiem! Ale niektórzy nauczyciele mają problem, że mnie nie było - skrzywiła się.
- Też kiedyś chodziłem do szkoły i miałem różne kontuzje, więc doskonale rozumiem - uśmiechnął się do niej mężczyzna.
- Okej czyli nie ma żadnego problemu? - jeszcze się upewniła.
- Żadnego.
Magda poszła do szatni.
- Ty to masz fajnie. Trener cię lubi i nie musisz ćwiczyć! - próbowała jej jak zwykle dociąć Sandra.
- Ja chętnie ćwiczę na wfie, ale niestety ze skręconym stawem skokowym nie mogę, więc sorry taki mamy klimat - uśmiechnęła się do niej.
- Matko, jaka ona jest głupia! Jebany plastik! - powiedziała po wyjściu Wielińskiej Ela (klasowa prymuska).
- No! Ona ma do ciebie wiecznie jakieś wonty nie wiem jak to wytrzymujesz! - poparła Elę Zosia.
- W końcu jej przyjebię i nie będzie już taka zadowolona - mrugnęła do koleżanek.
- A teraz chodźcie, bo już po dzwonku - popędziła koleżanki Milena.
Na wfie koleżanki i koledzy Magdy grali w siatkę, a ona była sędzią.
- No Sandruś, błagam ugnij te nogi i przyjmij chociaż nad siebie, bo na to się nie da patrzeć! - powiedziała zrezygnowana po kolejnym przyjęciu w ścianę znienawidzonej koleżanki.
- Pffff... nie każdy musi być dobry akurat w sporcie! - wysyczała.
- O ile wiem ty w niczym nie jesteś dobra? - spytała jej wrednie Zosia.
- DZIEWCZYNY! GRAMY! - uciszył je trener.
Przez klasowe plastiki dziewczyny przegrały z chłopakami bardzo wysoko.
- Dziewczyny wy bez Magdy to słabo... - uznał.
- Bo Magda to nasz El Capitano jest! - powiedziała Ela.
- Ta Magneto i Drzewo może jeszcze? - zaśmiała się.
- Wait, wait co? - spytał zdziwiony Emil (klasowy przystojniak).
- Matko, ty się tylko na piłce kopanej znasz! Igłą Szyte nie oglądałeś? - Magda pokręciła głową.
- YYYY... nie! - zaprzeczył.
- To jesteś FRAJEREM! Elo, melo 3.2.0! - krzyknęła do niego.
- Dzwonek, zapraszam do szatni! - powiedział trener.
Wszyscy wyszli i poszli w stronę szatni wszystkie dziewczyny patrzyły na nią z miną typu ":O".
- Co się tak patrzycie? - spytała w końcu.
- Powiedziałaś Emilowi, że jest frajerem... - pokręciła głową Sandra.
- No i co w związku z tym? - spytała ponownie.
- Wiesz, że on się w tobie buja i prawie każda dziewczyna w klasie... Ba! W szkole ci zazdrości, a ty do niego, że jest frajerem! - prawie krzyknęła Wielińska.
- Dobra, dobra zluzuj majty to, że ja mu się niby "podobam" to nie znaczy, że on mi też?
- CO? Przecież on się każdej podoba? - zdziwiła się Klaudia
- No chyba nie! On jest głupi, brzydki i w ogóle DEBIL - powiedziała blondynka i wyszła z szatni.
Poszła pod salę pod którą miała mieć artystykę (muzykę połączoną z plastyką) i czekała na dzwonek.
- Proszę pani gardło mnie boli mogłabym dziś nie śpiewać? - usłyszała głos Sandry.
- Dobrze i tak dzisiaj nie śpiewamy - odpowiedziała jej nauczycielka.
Miała ochotę wsypać swojego wroga, ale uznała, że nie chce jej się przekonywać pani, która jako jedyna nauczycielka lubiła Wielińską. Na lekcji mieli coś rysować co oczywiście większość klasy (w tym Magda) olała. Pani Biedrzycka (nauczycielka od artystyki) kazała im przynieść rysunki na następną lekcję.
- Jeszcze dwie lekcje! - krzyknęła jej do ucha Ela.
- Ta, fizyka i chemia to te najgorsze, a jeszcze muszę iść potem po wyniki badań...
- Czego?
- No tej nogi. Niby podobno to skręcenie stawu skokowego, ale jeszcze nie byli w 100% pewni i musiałam mieć - odpowiedziała zrezygnowana.
- Współczuję, a bardzo cię boli ta noga?
- Jak dużo chodzę to w chuj.
Na tym skończyła się jej rozmowa z koleżanką, bo zadzwonił dzwonek. Fizyka nie była taka zła, bo nie było odpytywania. Za to na chemii pani miała takie samo podejście jak pani od biologi i Magda zarobiła kolejną lufę. Po lekcjach w miarę możliwości szybko poszła w stronę Energii po wyniki badań. Przywitała się z panią za kontuarem i poszła do gabinetu trenera.
- Dzień dobry! - weszła (jak zwykle) bez pukania.
- Witaj Magda! Mam tu wyniki twoich badań.
- Po to przyszłam - wywróciła oczami.
- Więc tak, tak jak podejrzewaliśmy masz skręcony staw skokowy, ale masz również naciągnięte ścięgno Achillesa...
- CO?! - spytała zdziwiona.
- TO! Powiem ci, że masz duże szczęście, bo gdybyś trochę inaczej wylądowała to mogłabyś je naderwać - powiedział widocznie zadowolony trener.
- Dobrze, to ja już pójdę?
- Okej, tylko, że nasz fizjo powiedział, że masz chodzić o kuli. Masz w domu?
- O KULI? Mam.
- O kuli, o kuli.
- Dobrze, do widzenia! - powiedziała i wyszła.
Jeszcze bardziej zdenerwowana wyszła z hali i poszła do domu. Weszła trzaskając drzwiami.
- PRZYBYŁAM! - krzyknęła.
- Hej! - usłyszała głos Mariusza z kuchni.
- CZEŚĆ! - "O wujek Winiar!" pomyślała.
- Jak tam badania i w szkole? - spytał ojciec.
- I tu chujowo i tam chujowo, o czym powiedzieć najpierw? - powiedziała wrzucając plecak do pokoju, a następnie udając się w stronę kuchni.
- Yyyyy... nie wiem? - powiedział Wlazły.
- Dostałam dwie bardzo piękne jedynki, bo mam jakiś pojebanych nauczycieli, którzy uznali, że mogłam sobie nie grać w turnieju i w ogóle oni chyba myślą, że mnie obchodzi co powiedzą, więc niech żyją sobie w tej błogiej nieświadomości. A potem się dziwią, że mamy takie głupie społeczeństwo!
- Widzę, że dobre oceny Magda! - zaśmiał się Michał.
- Zawsze! A tak w ogóle to mam skręcony staw skokowy i do tego naciągnięte ścięgno Achillesa, muszę chodzić o kuli, więc po prostu zajefajnie! - dodała.
- Dobrze, że nie naderwane - uznał Mario.
- Podobno było blisko - odpowiedziała.
- CO?! - spytał Mariusz.
- NO!! - powiedziała. - A teraz sorry, ale idę do pokoju.
Obróciła się na pięcie i wyszła z kuchni.
-----------------------------------------------------------------------
ALE DAŁAM CIAŁA! Pisałam ten rozdział już długo ;/ Przepraszam! Mam nadzieję, że wybaczacie! Jak się podoba? ;) A TAK W OGÓLE TO WCZORAJ CUD NAD WISŁĄ! POLSKA REPRE W NOGĘ WYGRAŁA 2:0 Z NIEMCAMI :O Chyba nasi siatkarze odczarowali Narodowy ;) Pozdrawiam :*
5 komentarzy = 14 rozdział
PS Nie sądzicie, że muszę zabrać się trochę za inne blogi? :P
sobota, 4 października 2014
Rozdział 12
- Co ty w ogóle masz z tą kostką? - spytał Muzaj.
- Chyba skręciłam staw skokowy i tak mnie napierdala, że... - odpowiedziała. - Jakie szczęście w nieszczęściu jakbym pierwszy raz skręciła to by było w chuj źle.
- Magda patrz jak ta Werblińska się na ciebie lampi - podbiegła do niej Zosia.
- O ty faktycznie! Ja jebię co ja jej zrobiłam? - uniosła brew do góry. - A dobra niech spierdala!
- Jesteś niemożliwa! - potrząsnął głową Winiar.
- No wieeeeeem - zaśmiała się.
- Magda, chodź trener nas woła - powiedziała do niej libero.
- O nie! Będzie kolejna przemowa... - jeknęła. - No, ale dobra ty idź ja dojdę jutro.
- Chyba by mi trener cię przynieść kazał!
- Jak by nie chciał mieć libero z połamanymi nogami to lepiej mnie nie noś - zaśmiała się.
Poszła z Zosią w stronę trenera. Oczywiście zaczął im gadać jaki to dobry turniej itp.
- Dobra, dobra trenerze możemy wiedzieć ile trener będzie nam gadać jakie to my jesteśmy zajebiste? - spytała znudzona Wlazła.
- Właśnie skończyłem, możecie się iść przebrać - przewrócił oczami trener.
- Okej! - krzyknęły prawie jednocześnie.
- Ej, ej, ej jeszcze okrzyk przecież! - trener jeszcze się przypomniał. - GKS?
- HEJ! - krzyknęły znowu.
Do Magdy podbiegła jeszcze Ola.
- Magda gratki! - powiedziała i przytuliła ją.
- Dzięki! Tobie też! Od dzisiaj jesteś ATOMowa Ola! - zaśmiała się. - Musimy się jakoś spiknąć, żebyś ty do mnie przyjechała do Bełchatowa!
- Fajnie by było, ale wiesz mam 2 razy dziennie treningi i tak nie bardzo mogę.
- A nie masz jakiejś przerwy niedługo? - spytała Magda.
- Mam za półtora tygodnia tygodniową.
- To wy takie długie macie?
- No, bo mieliśmy grać w 1/16 pucharu CEV, ale klub z którym mieliśmy grać się wycofał - puściła jej oczko.
- To weź przyjedź do Bełka!
- No nie wiem.. Głupio mi tak trochę zwalać ci się do domu!
- Nawet sobie nie żartuj! Przecież ja cię zapraszam!
- Nie, ale naprawdę...
- Nie ma "ale"! Przyjeżdżasz i dogadamy to przez telefon! - Magda musiała postawić na swoim.
- Ale ty jesteś uparta!
- Jak osioł, wiem.
- Magda ja mogę przyjechać, ale czy na pewno to nie jest problem? - uniosła brew.
- No co ty?!
- Jakby co to zamieszkam pod mostem na czas pobytu - mrugnęła do niej.
- I to mi się podoba - uśmiechnęła się Magda. - Numeru telefonu nie zmieniłaś?
- Nie, a ty?
- Ja też nie.
- No to żółwik! - wyciągnęła rękę Ola.
- Żółw! - krzyknęła blondynka. - A teraz bardzo panią przepraszam, ale muszę się udać do szatni, bo mi zamkną halę zanim tam dojdę!
- To paaa! Do zobaczenia!
- Na pewno! - pokazała koleżance gest "Obserwuję cię!".
Magda poszła żółwim tempem do szatni. W miarę szybko się "ogarnęła".
- Pa dziewczyny! - pomachała im.
- Paaaa!
Poszła w stronę wyjścia gdzie czekał na nią Mariusz.
- Gratuluję - powiedział do niej od razu.
- Dziękuję! - przybiła mu piątkę.
- Jak tam z kostką?
- Boli, ale nie jest tak źle
Ojciec rzucił jej powątpiewające spojrzenie. Gdy wsiadała do samochodu, oczywiście miała z tym problem, bo strasznie ją bolało.
- JA PIERDOLĘ! - krzyknęła zirytowana.
- "Nie jest tak źle"? - spytał Mariusz, gdy w końcu udało jej się wsiąść.
- Dobra, jest chujowo!
- Było...
- Nawet nic nie mów!
- Okej, okej! - uniósł ręce w obronnym geście.
- A i jutro nie idę do tego więzienia!
- No... Dobra jutro możesz nie iść, ale pojutrze jak dasz radę to idziesz! - powiedział.
- Nie dam rady! - wyszczerzyła się.
- Mhhh... a drzeć się na dziewczyny z zespołu to dałaś radę? - uniósł brew.
- Ja się nie darłam! Ja je motywowałam!
- Oczywiścieeee... - pokiwał głową z miną typu "Pierdol, pierdol ja i tak swoje wiem!".
Następny dzień minął jej głównie na leżeniu w łóżku i przemieszczaniu się na jednej nodze po domu. Mariusz uznał, że może iść do szkoły. Kłócili się, ale Magdzie to i tak nic nie dało. Uznała, że jak już musi tam iść to coś "odwali". Do głowy wpadł jej świetny pomysł. Jeszcze na początku liceum przez miesiąc chodziła do szkoły, ale do innej klasy. Miała do szkoły na 8:55, a jej stara klasa na 8. Tuż przed dzwonkiem spytała się, która ławka jest wolna. Usiadła tam, a gdy nauczycielka sprawdziła obecność spytała jej :
- Magda, co ty tu robisz?
- O JEZUS! PRZEPRASZAM! Pomyliłam klasy! Do widzenia! - i wybiegła z sali.
Na przerwie podbiegła do niej Julia z byłej klasy.
- Ale masakra! Całą lekcję mieliśmy ubaw! A Żalińska sama się tak śmiała, że WOW! Nigdy jej takiej zadowolonej nie widziałam!
Gdy zaczęły się jej lekcje od razu wpadł jej do głowy pomysł na kolejną akcję. Mieli kartkówkę z polskiego i, gdy już ją oddała spytała nauczycielki czy może wyjść do łazienki.
- Po co? - spytała polonistka.
- Otworzyć Komnatę Tajemnic!
- A idź mi! - pokręciła głową z niedowierzaniem.
Ale Wlazła wcale nie miała zamiaru iść do łazienki. Skierowała się do klasy gdzie lekcję miała 3 liceum.
- Dzień dobry! Ja tylko chciałam ogłosić, że jest awaria prądu! - powiedziała po wejściu.
- Ale przecież pali się światło? - wskazała ręką na lampę matematyczka.
- To tylko mój blask oświetla tę salę! - zgasiła światło i wyszła.
-------------------------------------------------------------------------
Łapcie rozdział :) Dziękuję za ponad 900 wyświetleń! Zapraszam do komentowania i pozdrawiam :*
4 komy = 13 rozdział :D
- Chyba skręciłam staw skokowy i tak mnie napierdala, że... - odpowiedziała. - Jakie szczęście w nieszczęściu jakbym pierwszy raz skręciła to by było w chuj źle.
- Magda patrz jak ta Werblińska się na ciebie lampi - podbiegła do niej Zosia.
- O ty faktycznie! Ja jebię co ja jej zrobiłam? - uniosła brew do góry. - A dobra niech spierdala!
- Jesteś niemożliwa! - potrząsnął głową Winiar.
- No wieeeeeem - zaśmiała się.
- Magda, chodź trener nas woła - powiedziała do niej libero.
- O nie! Będzie kolejna przemowa... - jeknęła. - No, ale dobra ty idź ja dojdę jutro.
- Chyba by mi trener cię przynieść kazał!
- Jak by nie chciał mieć libero z połamanymi nogami to lepiej mnie nie noś - zaśmiała się.
Poszła z Zosią w stronę trenera. Oczywiście zaczął im gadać jaki to dobry turniej itp.
- Dobra, dobra trenerze możemy wiedzieć ile trener będzie nam gadać jakie to my jesteśmy zajebiste? - spytała znudzona Wlazła.
- Właśnie skończyłem, możecie się iść przebrać - przewrócił oczami trener.
- Okej! - krzyknęły prawie jednocześnie.
- Ej, ej, ej jeszcze okrzyk przecież! - trener jeszcze się przypomniał. - GKS?
- HEJ! - krzyknęły znowu.
Do Magdy podbiegła jeszcze Ola.
- Magda gratki! - powiedziała i przytuliła ją.
- Dzięki! Tobie też! Od dzisiaj jesteś ATOMowa Ola! - zaśmiała się. - Musimy się jakoś spiknąć, żebyś ty do mnie przyjechała do Bełchatowa!
- Fajnie by było, ale wiesz mam 2 razy dziennie treningi i tak nie bardzo mogę.
- A nie masz jakiejś przerwy niedługo? - spytała Magda.
- Mam za półtora tygodnia tygodniową.
- To wy takie długie macie?
- No, bo mieliśmy grać w 1/16 pucharu CEV, ale klub z którym mieliśmy grać się wycofał - puściła jej oczko.
- To weź przyjedź do Bełka!
- No nie wiem.. Głupio mi tak trochę zwalać ci się do domu!
- Nawet sobie nie żartuj! Przecież ja cię zapraszam!
- Nie, ale naprawdę...
- Nie ma "ale"! Przyjeżdżasz i dogadamy to przez telefon! - Magda musiała postawić na swoim.
- Ale ty jesteś uparta!
- Jak osioł, wiem.
- Magda ja mogę przyjechać, ale czy na pewno to nie jest problem? - uniosła brew.
- No co ty?!
- Jakby co to zamieszkam pod mostem na czas pobytu - mrugnęła do niej.
- I to mi się podoba - uśmiechnęła się Magda. - Numeru telefonu nie zmieniłaś?
- Nie, a ty?
- Ja też nie.
- No to żółwik! - wyciągnęła rękę Ola.
- Żółw! - krzyknęła blondynka. - A teraz bardzo panią przepraszam, ale muszę się udać do szatni, bo mi zamkną halę zanim tam dojdę!
- To paaa! Do zobaczenia!
- Na pewno! - pokazała koleżance gest "Obserwuję cię!".
Magda poszła żółwim tempem do szatni. W miarę szybko się "ogarnęła".
- Pa dziewczyny! - pomachała im.
- Paaaa!
Poszła w stronę wyjścia gdzie czekał na nią Mariusz.
- Gratuluję - powiedział do niej od razu.
- Dziękuję! - przybiła mu piątkę.
- Jak tam z kostką?
- Boli, ale nie jest tak źle
Ojciec rzucił jej powątpiewające spojrzenie. Gdy wsiadała do samochodu, oczywiście miała z tym problem, bo strasznie ją bolało.
- JA PIERDOLĘ! - krzyknęła zirytowana.
- "Nie jest tak źle"? - spytał Mariusz, gdy w końcu udało jej się wsiąść.
- Dobra, jest chujowo!
- Było...
- Nawet nic nie mów!
- Okej, okej! - uniósł ręce w obronnym geście.
- A i jutro nie idę do tego więzienia!
- No... Dobra jutro możesz nie iść, ale pojutrze jak dasz radę to idziesz! - powiedział.
- Nie dam rady! - wyszczerzyła się.
- Mhhh... a drzeć się na dziewczyny z zespołu to dałaś radę? - uniósł brew.
- Ja się nie darłam! Ja je motywowałam!
- Oczywiścieeee... - pokiwał głową z miną typu "Pierdol, pierdol ja i tak swoje wiem!".
Następny dzień minął jej głównie na leżeniu w łóżku i przemieszczaniu się na jednej nodze po domu. Mariusz uznał, że może iść do szkoły. Kłócili się, ale Magdzie to i tak nic nie dało. Uznała, że jak już musi tam iść to coś "odwali". Do głowy wpadł jej świetny pomysł. Jeszcze na początku liceum przez miesiąc chodziła do szkoły, ale do innej klasy. Miała do szkoły na 8:55, a jej stara klasa na 8. Tuż przed dzwonkiem spytała się, która ławka jest wolna. Usiadła tam, a gdy nauczycielka sprawdziła obecność spytała jej :
- Magda, co ty tu robisz?
- O JEZUS! PRZEPRASZAM! Pomyliłam klasy! Do widzenia! - i wybiegła z sali.
Na przerwie podbiegła do niej Julia z byłej klasy.
- Ale masakra! Całą lekcję mieliśmy ubaw! A Żalińska sama się tak śmiała, że WOW! Nigdy jej takiej zadowolonej nie widziałam!
Gdy zaczęły się jej lekcje od razu wpadł jej do głowy pomysł na kolejną akcję. Mieli kartkówkę z polskiego i, gdy już ją oddała spytała nauczycielki czy może wyjść do łazienki.
- Po co? - spytała polonistka.
- Otworzyć Komnatę Tajemnic!
- A idź mi! - pokręciła głową z niedowierzaniem.
Ale Wlazła wcale nie miała zamiaru iść do łazienki. Skierowała się do klasy gdzie lekcję miała 3 liceum.
- Dzień dobry! Ja tylko chciałam ogłosić, że jest awaria prądu! - powiedziała po wejściu.
- Ale przecież pali się światło? - wskazała ręką na lampę matematyczka.
- To tylko mój blask oświetla tę salę! - zgasiła światło i wyszła.
-------------------------------------------------------------------------
Łapcie rozdział :) Dziękuję za ponad 900 wyświetleń! Zapraszam do komentowania i pozdrawiam :*
4 komy = 13 rozdział :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)